Komentarze
Yona w blasku świtu
- Re: Przypuszczenia odnosnie Krola Il'a. : Lenneth : 24.02.2019 18:47:46
- Re: Epoka kamienia łupanego : miau_miau : 21.01.2019 00:01:47
- Polecam : miau_miau : 20.01.2019 23:50:37
- Re: Przypuszczenia odnosnie Krola Il'a. : miau_miau : 20.01.2019 22:43:41
- Re: manga : Yukari : 4.12.2018 01:42:23
- Re: manga : Yukari : 4.12.2018 01:29:59
- Re: manga : Yukari : 4.12.2018 01:17:31
- Re: manga : Sia : 3.12.2018 19:22:51
- Re: manga : I. : 3.12.2018 17:37:14
- Re: manga : Yukari : 2.12.2018 20:24:02
Polecam
Po kilkunastu rozdziałach bardzo mnie wciągnęła, czyta się szybko i przyjemnie. Historia jest ciekawa, bohaterowie co chwila pakują się w coś nowego i nie sposób się nudzić ;)
kliknij: ukryte Po odnalezieniu smoków wędrują po kraju i poza granicami, rozwiązując różne problemy poszczególnych klanów. Poznajemy całą Koukę, poszczególnych przywódców, klany i ich problemy (np. nierówności społeczne, czy nielegalny handel). Ten aspekt mangi bardzo mi się podobał, wątki społeczno‑polityczne są tu dużym plusem. Yona jako księżniczka Kouki, choć wygnana z zamku, pragnie dbać o swój kraj.
Główni bohaterowie są bardzo sympatyczni i wszystkich da się lubić. Yona z czasem zmieniła się bardzo na plus, choć nie była to radykalna zmiana – dalej jest tą samą dziewczyną, tylko znacznie silniejszą i bardziej świadomą. Cztery smoki może nie są zbyt oryginalne, aczkolwiek bardzo ich polubiłam, tak jak i Haka. Razem wszyscy tworzą fajna „rodzinę” ;)
Najbardziej intrygującą postacią jest Soo‑won – z jednej strony bywa bezwzględny, z drugiej jest dobrym władcą, chce dla Kouki jak najlepiej.
Jeśli chodzi o minusy, to zdecydowanie przeszkadzał mi wolny rozwój romansu – po ponad 100 rozdziałach Yona uświadomiła sobie że kocha Haka, gdy wreszcie w 137 go pocałowała, to zaraz wymyśliła wymówkę. Po 150 Hak jej wyznał miłość, to zamiast mu odpowiedzieć, do tej pory nie może z siebie nic wydusić. Ile można czekać, żeby normalnie porozmawiali ;) Bardzo ich lubię razem i trochę staje się już męczące to oczekiwanie.
Drugim minusem to trochę powolny rozwój głównego wątku, dotyczący Yony, Soo‑Wona i Króla Ila. Jest jeszcze wiele niewiadomych – co się dokładnie stało kilkanaście lat temu, dlaczego Król Il zabił brata, jakie były ich relacje. Co jakiś czas są krótkie informacje – np. że Soo‑won miał zakaz bawienia się przy grobowcu Hiryuu, czy że matka Yony wiedziała o jej czterech smokach – ale ten wątek jest wciąż spychany na dalszy plan.
Mam nadzieję że te wątki zostaną niedługo poruszone, bo w sumie większość spraw wewnętrznych i zewnętrznych została rozwiązana, myślę że po konflikcie z państwem Kai powinno coś ruszyć w tych kwestiach. Przygody bohaterów i kolejne intrygi są ciekawe, aczkolwiek chętnie bym poczytała o ich relacjach, Haku i Yonie, Soo‑wonie i przeszłości (swoją drogą bardzo lubię wspomnienia, jak byli razem we trójkę).
Ogólnie bardzo polecam mangę, dobre przygodowe fantasy ;)
manga
Pytanie brzmi – dlaczego nie ma jej jeszcze w polskim wydaniu? Do tej pory tytuł ten ukazał się w angielskim, hiszpańskim, włoskim, niemieckim i francuskim wydaniu.
U nas miało niedawno temu wydać Yonę Waneko, ale podobno przegrało walkę z innym wydawnictwem i tyle w temacie.
Największa konkurencja Waneko, czyli Studio JG dopiero co ogłosiło kilka (jak dla mnie nudnych, ale to bez znaczenia)nowych tytułów, ale żaden z nich nie był ani Yoną, ani shoujo, a kolejne zapowiedzi dopiero w styczniu.
Moje pytanie zatem brzmi – kto w końcu wyda u nas ten tytuł i kiedy go ogłosi? Na co czeka? Fani nieustannie pytają o Yonę – a tu cisza.
Tyle czasu wszyscy na tą mangę czekali, że większość ma już trochę tomów po angielsku – bo czy tytuł ogłosi JG, czy JPF (oby nie, bo to jeszcze gorsza opcja) to manga będzie się ukazywać nieregularnie, latami, a nawet – może znienacka zniknąć, w trakcie serii (vide Zakuro).
Uważam, że nie ma już na co czekać, bo ktokolwiek tego u nas nie ogłosi – to patrz wyżej. A po angielsku jest już 14 tomów. Pozdrawiam wszystkich fanów :)
Epoka kamienia łupanego
Przyjemna, nawet jeśli momentami monotona
Fabularnie jest całkiem nieźle i epicko, zwłaszcza jak na shoujo. Początkowe założenia, tj. morderstwo, zdrada ze strony najbardziej zaufanej osoby, ucieczka, konieczność ukrywania twarzy i tożsamości itp. bardzo przypadły mi do gustu. Podczas szukania smoków, akcja minimalnie siada, ale potem robi się jeszcze dziwniej – liczyłam na kliknij: ukryte dalsze gromadzenie armii/zwolenników i jakąś epicką konfrontację z kuzynem‑uzurpatorem, tymczasem dostałam rozdziały o wesołym życiu Robin Hoodów, IMO jedne z najsłabszych, przynajmniej dopóki nie wmieszał się kliknij: ukryte Kan Tae‑Jun. Sama nazwa „Happy Hungry Bunch” była dla mnie na tyle durna i nieśmieszna, że prawie rzuciłam lekturę; na szczęście szybko gdzieś się zgubiła, a Yuna i koledzy zajęli się czymś bardziej konstruktywnym. Wprawdzie wciąż mam wrażenie, że mimo nakreślonej z grubsza motywacji głównej bohaterki, snuje się ona po świecie bez wyraźnego celu czy planu, ale mniejsza o to. Bardzo, bardzo doceniam to, że manga nie skupia się tylko na wałkowaniu relacji między postaciami, że bohaterowie są aktywni, podróżują i poznają świat, i że znalazło w tym świecie miejsce dla wojen, rebelii i polityki, nawet jeśli w mocno uproszczonym wydaniu.
Co mnie czasem w tej mandze drażni, to że ten cały kraik jest taki mały. Bohaterowie wszędzie łażą na piechotę i docierają tam błyskawicznie. Za granicami są praktycznie nierozpoznawalni – wszyscy mówią tym samym językiem, ba, nawet akcent nikogo nie zdradza. Żal mi też potraktowanych po macoszemu bitew (no cóż, shoujo) oraz absurdalnie przepakowanych postaci, które potrafią własnoręcznie wycinać w pień armie złożone z tysiąca żołnierzy (sic!).
Wspomniane już postacie wypadają różnie. Nie sposób nie docenić Yony, która od naiwnej, infantylnej dziewuszki przechodzi długą i wiarygodną drogę do silnej, zaradnej bohaterki. Na szczęście nie zmienia się przy tym w żadnego babochłopa, wciąż pozostaje szesnastoletnią dziewczyną o wrażliwym sercu, ale potrafi też, jeśli trzeba, zaplanować akcję, uratować towarzyszy czy posłać wrogowi strzałę prosto w oko. Fakt, zwykle to ją trzeba ratować, ale to nie przeszkadza, bo nawet wtedy Yona nie zamienia się z powrotem w bezradną, bezwolną mimozę. Podoba mi się, że bohaterka nadal często się boi, płacze, przeżywa chwile zwątpienia, ale raz, to jest w jej sytuacji całkiem normalne, a dwa, Yona sobie z tymi trudnościami wspaniale radzi, czy to sama, czy to z pomocą haremu/przyjaciół.
Harem ten, niestety, nie dorasta jej do pięt, głównie dlatego, że niewiele się różni od zbioru chodzących klisz, definiowanych przez stały, ograniczony zestaw cech. Dobranych oczywiście tak, by każda czytelniczka mogła znaleźć swój ulubiony typ i dla niego przewracać kolejne kartki. Mnie żaden ze smoków nie porwał, tzn. zdali mi się sympatyczni, ale, o zgrozo, średnio atrakcyjni wizualnie, a przede wszystkim mało ciekawi. Praktycznie cały czas dogadują się między sobą świetnie, a tam, gdzie nie ma tajemnicy czy konfliktu, robi się nudno.
Hak był w porządku, może dzięki temu, że dostał najwięcej czasu i miejsca, plus między nim, Yoną a Soo‑wonem ciągle iskrzyło od świetnie budowanego napięcia, nie tylko romantycznego. Wszystkie momenty poświęcone relacjom tej trójki bardzo mi się podobały. Cieszę się, że jego relacja z Yoną kliknij: ukryte przynajmniej minimalnie ruszyła z miejsca po ponad stu rozdziałach stagnacji. Lubię czytać o tym, jak ludzie dopiero dochodzą do tego, że mogą i chcieliby wspólnie zbudować jakiś związek, ale co za dużo, to niezdrowo. Nie zniosłabym kolejnych stu rozdziałów frustracji czy niezorientowania w wykonaniu obu postaci.
Główny antagonista – o ile można go w ogóle tak nazywać – to natomiast, jak dla mnie, bezsprzecznie najlepszy element tej mangi. Świetna, niejednoznaczna, porządnie wykreowana postać. Człowiek niepozbawiony sumienia, o szlachetnych intencjach, ujmująco grzeczny i charyzmatyczny, a jednocześnie błyskotliwy, racjonalny i bezwzględny (przynajmniej we wszystkim, co nie tyczy się Yony czy Haka). Uwielbiam to, w jaki sposób balansuje między miękkim, dyplomatycznym, a twardym i agresywnym załatwianiem spraw, jak potrafi celowo sprawiać wrażenie beztroskiego lekkoducha, a jednocześnie niezwykle skutecznie pociągać za cudze sznurki.
W sumie to zabrałam się za mangę głównie dla niego samego oraz po to, żeby dowiedzieć się, jak co się właściwie stało między Yun‑honem, jego ojcem, a Królem Ilem. Odpowiedź kliknij: ukryte póki co pozostaje w sferze spekulacji, ale mam nadzieję, że autorka albo wszystko wyjaśni, albo przynajmniej nie zepsuje dotychczasowych teorii.
Czytam dalej.
Przypuszczenia odnosnie Krola Il'a.
To, co wiemy:
kliknij: ukryte
1. Krol Il wcale nie byl taki prostoduszny i tchorzliwy jak by sie moglo na pierwszy rzut oka wydawac.
2. Krol Il zostal wybrany na krola przez ich (tzn jego i jego brata) ojca, pomimo tego, ze jego brat byl ewidentnie o wiele lepszym kandydatem.
3. Krol Il wstapil na tron dopiero po narodzinach Yony.
4. Krol Il byl kategorycznie przeciw Yonie hajtajacej sie z Soo‑Won'em.
5. Krol Il byl rownie kategorycznie przeciw Yonie chocby dotykajacej jakiegokolwiek rodzaju broni.
6. Krol Il zabil ojca Soo‑Wona i.e. swojego brata (tylko wedlug Soo‑Wona, jednak ja to widze jako wysoce wiarygodne).
7. Ojciec Soo‑Won'a zbanowal ksiege mitow o zalozeniu krolestwa Kouki, Hiryuu i jego smokach.
8. Yona jest reinkarnacja Hiryuu.
Jak ja to widze:
Zarowno obaj bracia (Krol Il oraz ojciec Soo‑Won'a), jak i ich ojciec zdawali sobie sprawe z faktu ze Yona jest reinkarnacja Hiryuu (moze bylo to przepowiedziane przed jej narodzinami, a moze wyszlo dopiero 'po fakcie'). I wlasnie TO bylo powodem, dla ktorego to Il zostal wybrany na krola (dopiero po narodzinach Yony), pomimo bycia ewidentnie o wiele gorszym kandydatem. Ojciec Soo‑Wona nie chcial jednak sie z tym pogodzic, mozliwe ze zaczal nawet myslec o zamordowaniu Yony. W miedzyczasie zbanowal ksiege mitow Kouki, myslac ze to pomoze ukryc prawde (przed ludzmi, Yona?). Powiedzial tez Soo‑Won'owi, ze wcale nie przeszkadza mu to ze nie jest krolem – poniewaz myslal, ze bedzie mogl ten tron odebrac.
Jak to sie jednak czesto dzieje, plany wylazly na wierzch i Krol Il dowiedzial sie o wszystkim. (Tutaj chce zaznaczyc, ze to, o czym Il sie dowiedzial moglo byc planem jego brata dotyczacym morderstwa Yony, ale moglo tez byc wyolbrzymione przez Il'a, przez jego strach o swoja corke w momecie gdy jego brat po prostu planowal ozenic Yone z Soo‑Wonem na przyklad.)
Tak wiec, w imie bezpieczenstwa swojej corki, Krol Il zamordowal swojego brata.
O czym Soo‑Won sie dowiedzial (jednak to wszystko – nie mial zielonego pojecia o jego motywie). Wiedze ta (cokolwiek niepelna) gleboko ukryl.
Z czasem, Krol Il zaczal coraz i coraz bardziej bac sie o bezpieczenstwo Yony (pomimo tego, ze glowne 'zagrozenie' przeminelo, co sklania mnie w strone jego obaw bedacych niejako wyolbrzymionych). Tak wiec surowo zakazal jej nawet dotykac jakiegokolwiek rodzaju broni (moze z obawy ze to pomoglo by jej 'przeznaczeniu' sie obudzic). Postawil tez Hak'a jako jej ochroniarza. Nigdy niczego Yonie nie odmawial, jednak kategorycznie wzbronil jej hajtniecia sie z Soo‑Wonem (mozliwe ze ze strachu przed tym, ze Soo‑Won dowie sie prawdy i bedzie chcial sie pozbyc Yony podobnie jak jego ojciec). Strach o dobro Yony mogl tez byc powodem dla ktorego Il pozwolil aby zamek istnial jako swego rodzaju banka muydlana – zawsze szczesliwy, bezpieczny, do kad nie docierala wiesc o nieszczesciach dziejacych sie w kraju, jak rowniez powodem dla ktorego Il nawet za cene dobrobytu i honoru swojego kraju unikal jakiegokolwiek konfliktu zagranicznego. Wszystko po to, zeby Yona zyla w bezpiecznym, stabilnym srodowisku, zeby myslala ze wszystko na swiecie jest wporzadku. Co jest niezwykle egoistyczna, okrutna rzecza do zrobienia, jednak nadzwyczajnie mi to pasuje do Krola Il'a, ktory dla dobra swojej corki zrobi (oraz poswieci) wszystko – swoja godnosc (grajac naiwnego, tchorzliwego wladce), swoj kraj, czy swojego brata.
Pasuje mi to wszystko poniewaz historia ta uwielbia wykrzywiac swoje postaci, biorac popularne, zdawac by sie moglo oczywiste charaktery, i brutalnie wypychajac je daleko poza granice ich wytrzymalosci, zmieniajac je, poglebiajac oraz, wlasnie, deformujac.
Wiele tu przypuszczen oraz gdyban, nie przecze. Mozliwe ze mam duzo racji, prawdopodobnie jakas czesc sie zgadza, a przypuszczalnie bredze zupelnie. Zebralo mi sie jednak z czasem dosyc duzo luznych watkow i moja proba splecienia ich ze soba dala powyzsza makatke. Tok mysli, przyznaje, jest wysoce subiektywny, jako ze lubuje sie we wszelkiego rodzaju deformacjach psychicznych, wiec bierzcie to jak chcecie.
dla kumatych
Im dalej w las, tym historia nabiera coraz większy rozmach. W anime myślałam, że po zebraniu czterech smoków reszta pójdzie dosyć szybko ku zakończeniu, takiemu czy innemu… teraz mam wrażenie, że wprost przeciwnie – to był dopiero sam początek. Dopiero teraz zaczynamy mieć sensowny wgląd w wewnętrzną politykę, intrygi, relacje z innymi krajami, wędrujemy po różnych zakątkach kraju i nawet poza. Dopiero teraz historia nabiera rumieńców.
Bohaterowie są przesympatyczni. Ich relacje są ukazane w niezwykle przemyślany sposób, są dosyć zawiłe. Każdy ma zupełnie inne motywacje – i zdecydowanie nie sprowadzają się do zalecania się do głównej bohaterki. Szanują się, wspierają – ale jak jedna rodzina, przyjaciele. Na dobrą sprawę wątek romantyczny jest jeden i też dobrze wpleciony. A że kibicuję im, to czasem woooolny rozwój trochę irytujący, ale ma w sobie mnóstwo uroku. W końcu Yona ma dopiero 16 lat.
kliknij: ukryte Oczywiście dla mnie jedynym słusznym pairingiem romantycznym tutaj jest Yona i Hak. On od dawna w niej zakochany po uszy, ale dosyć opornie aczkolwiek zgadza się na zakopanie we friendzonie. Księżniczka kompletnie nie postrzegała go w kwestiach poza „przyjacielem z dzieciństwa”, ale powoli, powolutku… zaczyna dostrzegać, że to on zawsze przy niej jest, broni ją i może jednak nie tylko z rozkazu ojca jest przy jej boku. Każda drobna zmiana, kroczek, rumieniec jest uroczy hahaha. Choć trochę mi żal Haka, ale jest spora szansa, że jeśli przeżyją, to w końcu oboje sobie wyznają uczucia. Co do Yony i Soo‑wona, to ten pairing istniał tylko jak bańka mydlana – ot dziecięca miłość Księżniczki, wyidealizowany książę. Soo‑won zabijając na jej oczach króla trafił na ścieżkę bez odwrotu… Późniejsze ich spotkania tylko mnie umocniły w przekonaniu, że on traktował ją nie więcej jak serdeczną przyjaciółkę, której nie chciał skrzywdzić, ale nie miał nic przeciwko manipulowaniu jej zachowaniem by móc osiągnąć własne cele. Ale kompletnie nie widzę ich ze sobą razem. Aczkolwiek ucieszyłabym się – i uważam, że jest na to spora szansa – ostatecznie we troje dojdą do porozumienia i zostaną przyjaciółmi.
Co tu dużo mówić, nie mogę się doczekać dalej – a pewnie sporo czasu minie zanim manga się skończy. Smuteczek. Zarzekam się (na tę chwilę), że basta z mangami, które wciąż się ukazują. Tak się nie da…
Manga ma wciągającą i dobrą fabułę, konkretną i porządną główną bohaterkę, która z czasem zmienia się tylko na lepsze (a taką bohaterkę ciężko znaleźć w ostatnich mangach shoujo…), ciekawy i rozbudowany świat, jak również oryginalnych bohaterów. Jeśli miałabym to do czegoś porównać, to taka lepsza wersja Fushigi Yuugi, która bardziej opiera się na akcji niż na romansie.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić tę mangę z czystym sercem.
Na prawdę dobry humor, przyjemna kreska i ciekawe historie, które przydarzają się głównym bohaterom.
Zdecydowanie polecam!
Chyba powinno być tam „Soo‑won”.