Komentarze
Służąca Przewodnicząca
- Re: Recenzja mangi polskiej : rep : 30.12.2019 13:36:14
- Recenzja mangi polskiej : Whoever : 30.12.2019 13:02:25
- komentarz : Nina : 13.01.2017 08:51:44
- Re: Porażka : Hiromi : 23.11.2013 00:32:09
- Porażka : Hiromi : 6.09.2013 00:34:33
- komentarz : Hiromi : 18.08.2013 01:10:06
- komentarz : Yumi : 17.08.2013 23:11:52
- komentarz : Pawel Dybala : 15.08.2013 15:26:09
- komentarz : Grisznak : 15.08.2013 13:24:39
- komentarz : C.Serafin : 15.08.2013 13:04:58
Recenzja mangi polskiej
Porażka
[link]
Idealnie wyważona przeuroczość. Chyba.
Od samego początku Usui chodzi za Misaki. Od. Samego. Początku. Twierdząc, że ją kocha (swoją drogą, złoty chłopak – pewny swoich uczuć, a nie się zastanawia „kochać czy nie kochać”), a ona kocha jego (chociaż jeszcze tego nie wie, a przynajmniej nie chce się do tego przyznać). Miło jest dla odmiany przeczytać mangę, gdzie to chłopak pierwszy zakochuje się w dziewczynie, a nie na odwrót. Większość zaczyna się na tym, jak to dziewczyna zaczyna liceum i zakochuje się w chłopaku, a kończy na tym, że chłopak zakochuje się w dziewczynie (albo kocha ją już wcześniej, ale tego nie okazuje – niech ona się postara). W „Kaichou…” to jednak Usui stara się o Misaki (i stara się długo, oj długo), a ona się opiera (i opiera się długo, oj długo) i jest to, tak, jest to zupełnie przeurocze. Moment, kiedy wreszcie Misaki postanawia się przełamać i powiedzieć mu, kliknij: ukryte że też go lubi (zaznaczyłam jako spoiler, choć dla nikogo, nawet dla tego, kto jeszcze nie doczytał, tajemnicą to być nie powinno) nie jest co prawda tak przeuroczy, jak mógłby być, a później, żeby to czytelnikom wynagrodzić robi się aż za bardzo przeuroczo. Ja na przykład zazwyczaj lubię czytać romanse do momentu, kiedy para wyzna sobie miłość, po później na ogół wieje nudą. „Kaichou…” na razie wyjątkiem nie jest. Minusem jest też cały też wątek z kliknij: ukryte rodziną Usuia i jego bratem. Taka historia o chłopaku z bogatej rodziny i dziewczynie z niższych sfer. Co potem? Poznanie jego rodziny, która na początku nie będzie aprobować ich związku, a potem i tak wszystko zakończy się szczęśliwie? No i po co Usui'a przeniesiono do innej szkoły? „Kaichou…” bez zakochanej dwójki w jednej szkole to już nie będzie to samo. Chyba, bo na razie angielskie skanlacje utknęły w tym punkcie. Mam jednak nadzieję, że „Kaichou…”, jak to „Kaichou…” pozostanie przeurocze tak samo, jak było na początku i wciąż będzie emanowało swoją idealnie wyważoną przeuroczością.
sklep?
Hinata?
Musi!
Super
aczkolwiek czasami Misaki jest wkurzająca