Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 kreska: 7/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 43
Średnia: 6,14
σ=1,65

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Beautiful Days

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2011
Liczba tomów: 1
Wydanie polskie: 2012
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • ビューティフル デイズ
Gatunki: Dramat, Romans

Historia znacznie mniej piękna i optymistyczna niż wskazuje tytuł. Czyli kilka przykładów na to, że dobre chęci to zbyt mało, by uczynić kogoś szczęśliwym, a kłamstwo ma krótkie nogi.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: yuki88

Recenzja / Opis

Asahi nie miał szczęśliwego dzieciństwa: kiedy był mały, matka zostawiła go na pastwę losu. Gdyby nie Natsume i jego dobre serce, chłopak zapewne umarłby gdzieś niezauważony. Ponieważ mężczyzna przygarnął Asahiego i pozwolił ze sobą mieszkać, nie oczekując niczego w zamian, ten stara się odwdzięczyć za okazaną dobroć. Natsume jest człowiekiem skrajnie niezorganizowanym, lekkoduchem, który nie zwraca uwagi na „drobiazgi”. Dlatego też Asahi dba o wszystkie te „błahostki”, w rodzaju jedzenia czy sprzątania, w ten sposób okazując przywiązanie i miłość. Cierpliwie znosi dziwne pomysły współlokatora, jego zwyczaj przygarniania każdej napotkanej sierotki, a także kochanków, którzy pojawiają się nagle i równie szybko znikają. Sielanka trwa do czasu – pewnego dnia Natsume wraca z pracy pijany i całuje Asahiego. Na drugi dzień udaje, że nic nie pamięta, a wieczorem wraca do domu w towarzystwie Hiromiego, który wydaje się różnić od jego dotychczasowych kochanków.

Beautiful Days to druga manga wydawnictwa Kotori i jeden z nielicznych przedstawicieli yaoi na polskim rynku. Opowieść autorstwa Hiro Madarame znacznie różni się nastrojem od poprzedniej publikacji tego wydawcy, czyli lekkiego i przyjemnego Keep Out. Tym razem zadowolone powinny być miłośniczki związków męsko­‑męskich w poważniejszym wydaniu, ponieważ w Beautiful Days próżno szukać lżejszych momentów. Tytułowa historia to kameralny dramat trójki ludzi, próbujących udawać kogoś, kim nie są. Asahi po traumatycznych przejściach z przeszłości nie wierzy w to, że ktoś może go kochać i potrzebować. Dlatego wszelkie własne pragnienia chowa głęboko w sobie i robi wszystko, byle tylko przypodobać się innym i nie zostać ponownie odrzuconym. Natsume zdaje się tego nie zauważać, albo inaczej: udaje, że tego nie widzi i celowo robi rzeczy, które dystansują go od Asahiego. Chce dobrze, ale jak wiadomo dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło, przez co cierpi nie tylko on sam, ale i ci, którym chciał pomóc. Jest jeszcze Hiromi, w sumie poczciwy facet mający ogromnego pecha w miłości, ale potrafiący z godnością znieść porażkę. Cóż, panowie kombinują, ustępują jeden drugiemu, nie mówią, co myślą, a spirala żali, niedomówień i wątpliwości kręci się i kręci… Autorka słusznie zauważa, że największy problem w związku to brak komunikacji i chętnie korzysta ze wszystkich związanych z tym problemów, by urozmaicić fabułę i jeszcze odrobinkę pomęczyć bohaterów, zanim pozwoli im zdobyć to, czego pragną.

Jeszcze bardziej minorowy nastrój towarzyszy drugiej części mangi, czyli trzem oneshotom, związanym osobami bohaterów. Dziś: To już koniec, Jutro: Wyszepczę ci swą miłość oraz Wczoraj: W objęciach grzechu to fragmenty jednej układanki, które w sumie dają nam pełny obraz pewnego miłosnego wielokąta. Sato, Mei i Satoshi wplątali się w związki z nie do końca czystych pobudek, powodowała nimi chęć zemsty i poczucie winy, ale nie miłość. Świadomie zwodzili partnerów, by osiągnąć upragniony cel, ale co potem? Co się stanie, kiedy okaże się, że ból po stracie partnera jest większy niż satysfakcja z powodzenia planu? Czy fakt, że w trakcie intrygi zakochali się naprawdę, ma jakiekolwiek znaczenie, skoro cały związek był oparty na kłamstwie? Pani Madarame stara się odpowiedzieć na te pytania i muszę przyznać, że robi to całkiem przekonująco. Mangaczka nie wybiela bohaterów, ale daje im drugą szansę, pozwala dokonać wyboru, podkreślając, że czeka ich trudne zadanie.

Jedyną odskocznią od dramatu, ale nadal bardzo refleksyjną, jest opowiastka o Hiromim, szukającym pocieszenia w pewnym barze. To najbardziej optymistyczna część mangi, chociaż składa się na nią tylko krótki dialog mężczyzny z barmanem. Zaprezentowane przez autorkę wyznanie miłości jest absolutnie urocze i ciepłe, a ja złapałam się na tym, że chętnie poznałabym dalsze losy panów.

Przyznaję, że nie jestem wielką fanką dramatów, zwłaszcza w wydaniu mangowym. Albo inaczej, jest zaledwie garstka autorów, którzy mnie przekonują. Mój stosunek do twórczości Hiro Madarame jest neutralny – cenię sobie jej kreskę, ale z historiami różnie bywa. Beautiful Days to doskonały przykład, z jednej strony szalenie spodobało mi się, że autorka ma coś ciekawego do powiedzenia, jakiś pomysł na fabułę, która nie służy tylko temu, by zaprowadzić bohaterów do łóżka. Z drugiej, momentami za bardzo starała się podkreślić, jak biedni i niekochani są panowie – nie ma tu nic pośredniego, tylko jazda po bandzie. Tragiczne przeszłości Asahiego i Meia były nieco przekombinowane – bo co innego pokazać chłopca, którego zostawiła matka, wystraszonego i załamanego, a co innego dziecko porzucone, zagłodzone i w ogóle przypominające uciekiniera z bantustanu (a mówimy o Japonii). Rozumiem, że to miała być trauma i piętno na całe życie, ale odnoszę wrażenie, że i bez „kopania leżącego” zachowanie panów byłoby całkiem logiczne i uzasadnione. Natomiast duże brawa należą się mangaczce za oddanie emocji, jakie kotłują się w bohaterach. Miłość w Beautiful Days ma wymiar duchowy, nie ogranicza się jedynie do cielesności i chociaż niektóre uczucia mogą wydać się płytkie lub przesadzone, istotny jest fakt, że są, a bohaterowie to nie kukły rzucane z kąta w kąt przez wszechmocną autorkę.

Jednak to właśnie z bohaterami mam największy problem. O ile nieco przedramatyzowane historie mieszczą się w granicach mojej tolerancji, tak ogólne rozciapcianie bohaterów działało mi trochę na nerwy. Ponieważ manga zawiera chyba tyko jedną scenę seksu, na dodatek pokazaną tak, że nic nie widać, spokojnie można powiedzieć, że mamy do czynienia z shounen­‑ai, a irytujący podział na seme i uke nie ma tu racji bytu. Niby jedna poważna przeszkoda z głowy. Mimo to, czy chociaż jeden z panów, do jasnej anielki, nie mógłby wprost powiedzieć, co czuje i czego chce?! Rozumiem, że to konwencja i tak dalej, ale serio, żeby na całą mangę nie było ani pół sensownego i poukładanego faceta? Lubię takie niepozbierane „ludzkie strzępy”, ale niekoniecznie w wykonaniu pani Madarame. Natsume, Asahi, Mei i reszta to mimozy, bierni obserwatorzy płynący z prądem i zbyt często chowający swoje pragnienia do kieszeni. Momentami są uroczy, ale szczerze mówiąc, bardziej niż przytulić, miałam ochotę kopnąć ich w cztery litery, żeby wzięli się w garść i przestali jęczeć. W zasadzie to bardzo dobrze, że Beautiful Days ma tylko jeden tom, czytelnik trochę się zirytuje, ponarzeka, ale nic ponadto. Gdyby, nie daj Boże, manga była dłuższa, zacząłby dziergać laleczki voodoo.

Przejdźmy do nieco przyjemniejszych zagadnień, czyli oprawy graficznej. Hiro Madarame ma kreskę charakterystyczną i specyficzną, która nie każdemu przypadnie do gustu. Kontur nie jest płynny, ale rozedrgany, bardzo szkicowy i nierówny – artystka tworzy postacie za pomocą dużej ilości drobnych kresek. W ten sposób buduje tylko kształt, natomiast do wypełnienia i cieniowania używa rastrów. Asahi ma bardzo kobiece rysy twarzy, można by powiedzieć, że to klasyczny uke, podczas gdy pozostali panowie, chociaż przystojni, zostali pozbawieni kobiecego pierwiastka. Tła jest niewiele, dominują zbliżenia twarzy i ujęcia postaci w różnych konfiguracjach. Zastosowane rastry są proste i pełnią funkcję taniego i szybkiego wypełniacza, acz autorka unika wpychania ich, gdzie popadnie. Sporo tu kontrastów czerni i bieli, co rzuca się w oczy tym bardziej, że przestrzeń za postaciami najczęściej pozostaje pusta. Warto również wspomnieć, że pani Madarame doskonale radzi sobie z akwarelami, o czym świadczy bardzo udana okładka i rysunek umieszczony wewnątrz komiksu.

Beautiful Days to komiks przeznaczony dla amatorek wzruszeń i skomplikowanych historii miłosnych. Mangaczka balansuje na cienkiej granicy dramatu i melodramatu, jednak cały czas udaje jej się zachować względną równowagę, co wychodzi mandze na dobre. Nie do końca przekonały mnie okrutnie skrzywdzone przez los postaci i ich tragiczne przeszłości, ale przyznaję, że zgrabnie wpasowują się w wykreowany świat, a opowieść potrafi chwilami zaskoczyć. Nie zabrakło także odrobiny oddechu i promyczka światła w dość ponurej rzeczywistości. Beautiful Days nie jest arcydziełem, ale potrafi zainteresować i wciągnąć, a niczego więcej od niego nie wymagałam. Największym „problemem” dla fanek może się okazać znikoma ilość scen erotycznych, chociaż ja uważam to akurat za zaletę, gdyż nie jest to typ opowieści, do którego pasują akrobacje łóżkowe w każdym rozdziale. Wydaje mi się, że miłośniczki mangowych związków męsko­‑męskich z chęcią sięgną po tę mangę, ponieważ jako pozycja czysto rozrywkowa sprawdza się dobrze.

moshi_moshi, 3 stycznia 2013

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Gentosha
Wydawca polski: Kotori
Autor: Hiro Madarame
Tłumacz: Tomasz Molski

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Kotori 11.2012

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Zakup mangę Beautiful Days w sklepie Komikslandia Oficjalny pl