Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
kreska: 7/10
fabuła: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 1
Średnia: 5
σ=0

Wylosuj ponownieTop 10

Hanamatsuri

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2006
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • 花祭
Postaci: Artyści; Miejsce: Japonia, Świat alternatywny; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Piękni chłopcy oraz ich nieprzyzwoicie bogaci patroni. O, świecie ulotny, świecie… nudny.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W tym jakże podobnym do naszego świecie ci, którzy mają pieniądze, mogą sobie pozwolić na wszystko. Swoistym symbolem bogactwa są tzw. „kwiaty”, czyli piękni chłopcy, którzy od najmłodszych lat, niczym maiko (kandydatki na gejsze), uczą się sztuki tańca, śpiewu i etykiety. Gdy ktoś posiada nie tylko urodę, ale i talent, szybko zostaje zauważony i stanowi obiekt pożądania wszystkich bogaczy, którzy bez wahania „kwiat” kupią, by uczynić go perłą w koronie swojego majątku. Jednakże traktowani jak luksusowy towar chłopcy nie są przecież ślicznymi lalkami, a ludźmi…

Czyżby wstęp do przejmującego dramatu o żywych porcelanowych lalkach? A może doskonałe wprowadzenie do yaoi z cyklu „pan każe, sługa musi”? Ani to, ani to. Co prawda manga była publikowana przez jakiś czas w czasopiśmie specjalizującym się w historiach o miłości homoseksualnej, ale fanki mające nadzieję na taki rozwój wydarzeń wolę ostrzec już na wstępie. Owszem, gdzieś tam w tle pojawiają się przesłanki, że związek patron/„kwiat” może mieć różną naturę, jednakże w samych opowiadaniach taki wątek się nie pojawia. Opowiadaniach? No właśnie, Hanamatsuri to jednotomowy zbiór połączonych ze sobą (głównie postaciami) opowiastek, które skupiają się na przeróżnych problemach związanych z „kwiatowym biznesem”.

Trudno przyczepić się do konstrukcji świata, bo niewiele o nim wiadomo, a pokazany wycinek całkiem dobrze naśladuje japońską tradycję gejsz, z tym że tutaj rolę kobiet przejęli chłopcy. Autorka nie demonizuje, to całkiem zwyczajny proceder i nikt nie robi z siebie ofiary, bo został sprzedany jakiemuś tam bogaczowi, który będzie się nim chwalił jak nowym samochodem czy obrazem na ścianie. Teoretycznie można by dać się wciągnąć klimatowi, który pokazuje delikatne i ulotne piękno świata… Znaczy… gdyby takowy był. Z przykrością muszę stwierdzić, że o ile sam pomysł dawał sporo możliwości, to niestety jego wykonanie wszystko zaprzepaściło. Wątków jest tu kilka, większość z nich skupia się na relacjach patrona i podopiecznego – pierwsze spotkanie, kłopoty z nawiązaniem kontaktu i tym podobne. Przełamywanie lodów nigdy nie jest łatwe, tym bardziej, jeśli w grę wchodzą ogromne pieniądze, a role obu stron są jasno określone. Czyżby urocze i bezpretensjonalne okruchy życia? Bezpretensjonalne może i tak, ale przy okazji śmiertelnie nudne. I już nawet nie chodzi o to, że większość tych opowiastek donikąd nie prowadzi, to „okruchy” życia w końcu, a nie pełnometrażowa biografia. Problemem jest kompletna nijakość i bezbarwność poszczególnych epizodów, które niczym nie zaskakują i na pewno nie wciągają.

Bohaterów jest przynajmniej kilku, ale czy to młody zdolny, czy jego opiekun, schemat zwykle jest taki sam. Zdystansowany arystokrata, który jednak stara się dbać o swojego podopiecznego i mocno nieletni artysta – istota ulotna, która tańczy i śpiewa, generalnie przez cały czas żyje w swoim świecie i niewiele innego potrafi robić – ma być i ładnie wyglądać. Czyżby opis na początku recenzji był mylący? Oj, na pewno. Jakiekolwiek dylematy, wątpliwości? Raczej nie. Czasem ktoś się będzie nad czymś zastanawiał, ale fabuły nigdzie to nie zaprowadzi. Wieczne status quo i permanentna nuda. Jeśli ktoś szuka tu cech charakteru czy ciekawych relacji międzyludzkich, to trafił pod wyjątkowo zły adres.

Trzeba jednak przyznać, że pani Aki potrafi rysować. Nie ma może szczególnie charakterystycznego czy wyszukanego stylu, jednakże jej miękka kreska jest naprawdę przyjemna dla oka. Postaci są typowo mangowe (spiczaste podbródki, duże oczy), ale noszące kimona „kwiaty” prezentują się po prostu ładnie (choć podejrzewam, że niektórzy woleliby, gdyby to były piękne dziewczęta – kwestia gustu, aczkolwiek na pierwszy rzut oka łatwo się pomylić). Gdy nie używa rastrów (a robi to całkiem nieźle), polega na mocnym kontraście bieli i czerni. Tła nie pojawiają się może zbyt często, ale jeśli już są, to naprawdę dopracowane. Sporo natomiast porozrzucanych po różnych stronach przypadkowych kwiatków, które – gdyby nie tematyka – byłyby zbędnym dodatkiem, ale tu pasują. Cóż, najładniej i tak prezentuje się kolorowa okładka.

Autorka recenzji nie będzie ukrywać, że po raz kolejny dała się zwieść ładną okładką, streszczenie jej nie odstraszyło i mimo wszystko miała nadzieję na uroczą obyczajówkę. Pomysł był całkiem niezły, wykonanie znacznie słabsze. Przez cały tomik dzieje się niewiele, a większości opowiadań brakuje puenty (choćby mikroskopijnej). Całość mogłaby być znacznie dłuższa, ale równie dobrze można by ją zamknąć w nieco dłuższym oneshocie. Cóż, emocji jakichkolwiek tu nie znajdziemy, ale jest szansa, że się strasznie wynudzimy. Niby jeden tomik, ale czy naprawdę warto?

Enevi, 29 września 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Frontier Works, Libre Shuppan
Autor: Aki