Słyszę twój głos
Recenzja
Druga połowa grudnia minęła większości z nas na przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, nieodłącznie kojarzonych z radością i śniegiem. Tego pierwszego zapewne w wielu domach nie brakowało, jednakże mimo kalendarzowej zimy pogoda sprawiła, iż ostatnim tygodniom nastrojem znacznie bliżej do melancholii późnej jesieni niż białej końcówki roku. Zapewne nie wszyscy byli zadowoleni z takiej aury, ale wydawnictwo Waneko świetnie wpasowało się w ten klimat z premierą najnowszego tytułu w serii jednotomówek.
Pamiętacie Goth autorstwa Otsuichiego (pseudonim Hirotaki Adachiego), wydane w 2014 roku przez J.P. Fantastica? Kimi ni Shika Kikoenai to powieść tego samego pana, która doczekała się nie tylko filmowej ekranizacji, ale również wersji mangowej z 2003 roku. Za pośrednictwem wydawnictwa Waneko do rąk polskich czytelników trafiła jednak o kilka lat młodsza wersja alternatywna pióra Hiro Kiyohary, autora Demona grzechu. Cóż więc mogło wyjść tym razem spod ręki panów specjalizujących się w mrocznych klimatach?
O dziwo, wcale nie horror ani dreszczowiec, bo Słyszę twój głos to czystej wody dramat, do którego część czytelników w zależności od indywidualnych upodobań być może doda również „melo”. Będzie to zależało od sposobu postrzegania przedstawionej tu historii wyjątkowo nieśmiałej i przez to wyobcowanej licealistki Ryou Aihary, która zupełnie nie potrafi rozmawiać z ludźmi, ale choć w rzeczywistości nie dysponuje telefonem komórkowym, w wyobraźni ma najnowszy model. Pewnego dnia słyszy w głowie dźwięk dzwonka i łączy się z dwoma osobami. W ten dość nietypowy sposób nastoletni Shinya Nozaki i młoda kobieta o nazwisku Harada stają się przyjaciółmi, których dziewczyna tak bardzo potrzebowała.
Pierwszą myślą bohaterki jest to, czy przypadkiem nie zwariowała, za co historia już na wstępie dostała ode mnie wielkiego plusa, bo naprawdę miło, iż nie zapomniano obdarować postaci zdrowym rozsądkiem. Przynajmniej na początku, który zapowiadał spokojną i melancholijną opowieść o samotności z małą, aczkolwiek jednak widoczną dozą optymizmu. To mogła być całkiem przyjemna, subtelna, a przy tym niezwykle pokrzepiająca rzecz o pokonywaniu własnych słabości i ograniczeń. Właśnie takie wrażenie sprawiała przez większość czasu, aby niestety pod sam koniec skończyć jako stuprocentowy wyciskacz łez. Nie wątpię, że znajdzie się spora liczba czytelników, którym takie rozwiązanie bardzo się spodoba i uznają tę mangę za jedną z bardziej wzruszających, jakie dane im było przeczytać. Osobiście odniosłam wrażenie, że taka konkluzja była wymuszona i zabiła dotychczasowy rozwój relacji między bohaterami. Naprawdę szkoda, bo mimo ogólnej powagi zapowiadała się przyjemna lektura.
Jak przystało na serię Jednotomówek Waneko, również ten tomik prezentuje się dobrze pod względem wydawniczym. Większy format, cztery kolorowe strony (w tym spis treści, któremu tym razem odpowiada całkiem spora liczba ponumerowanych stron), śnieżnobiały papier, odpowiedniej szerokości wewnętrzne marginesy oraz dobrej jakości druk, które dobrze korespondują z ładną i porządną kreską pana Kiyohary. Komiks został sprawnie przetłumaczony, a korekta nie przepuściła żadnego poważniejszego błędu (drobnych również nie zauważyłam), co sprawia, że mangę czyta się szybko i bez jakichkolwiek zgrzytów. I wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie obwoluta… Inicjatywa wydawnictwa była naprawdę dobra i szlachetna, bo w oryginale czytelnicy dostali białe tło i goły tytuł, zaś polska wersja, chociaż minimalistyczna, przykuwała oko i prezentowała się całkiem nieźle. Niestety, wprawdzie ilustracja, kolorystyka i czcionka są ładne, ale w praktyce zanikający tytuł na samym dole jest bardzo słabo widoczny, a dwa wyraźne marginesy nie wyglądają zbyt estetycznie mimo białego tła, bo sylwetka głównej bohaterki chyba powinna być tak samo wygaszona jak logo, a jest po prostu ucięta. Wystarczy zajrzeć do środka, by znaleźć bardzo ładną stronę drugą, która prezentowałaby się świetnie na samym froncie. Co ciekawe, na okładce znajdziemy dokładnie ten sam obrazek co na obwolucie, tylko w lepszej wersji.
Na samym końcu zamieszczono prolog z perspektywy Shinyi Nozakiego, posłowie Otsuichiego oraz stopkę redakcyjną. Reklam brak.
Słyszę twój głos bez wątpienia znajdzie swoich fanów, bo w sumie, mimo przedramatyzowania, mamy do czynienia z całkiem sympatycznymi, choć nieszczególnie rozwiniętymi pod względem charakterów bohaterami, cichą i spokojną fabułą oraz naprawdę ładną kreską. Czego chcieć więcej? Może nieco mniej fatalizmu. Ale to już pewnie innym razem…
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 12.2017 |