Manga
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 7/10 | kreska: 8/10 |
fabuła: 5/10 |
Ocena czytelników
Recenzje tomików
Top 10
Rappa
- 乱波
Fabularna mieszanka wybuchowa z wyjętym spod prawa tajemniczym jeźdźcem, dwójką drobnych oszustów, złym robotem i przemykającym w tle jednorożcem.
Recenzja / Opis
Arama i Kumosuke, para drobnych oszustów, chcąc uniknąć spotkania ze ścigającymi ich ludźmi, ukrywają się w dziwnej mgle, magicznie tłumiącej wszelkie dźwięki i zapachy. Jednak zamiast cieszyć się wolnością, wpadają w jeszcze większe kłopoty, kiedy na ich drodze staje czwórka sławnych łowców nagród, polujących na tajemniczego człowieka, wartego sto milionów w złocie. Naturalnie wkrótce pojawia się także poszukiwany, którym okazuje się niepozorny chłopak o imieniu Rappa.
Nasłuchałam się o tej mandze niestworzonych rzeczy, dlatego do lektury podchodziłam z pewnym dystansem, ale pierwszy tom okazał się całkiem zajmujący i przypadł mi do gustu, podobnie zresztą jak i drugi. Przyznaję jednak, że Rappa jest komiksem specyficznym – to istna fabularna mieszanka wybuchowa, która nie każdemu się spodoba. Coś, co zaczyna się jak klasyczny western, wzbogacony o elementy nadnaturalne, w drugim tomie przeobraża się w czystej wody science‑fiction, gdzie miejsce pojedynków na rewolwery zajmuje walka z maszynami pragnącymi władać światem. Brzmi dziwnie, prawda? Cóż, oprócz kowbojów, drobnych oszustów, łowców nagród i sztucznej inteligencji, znalazło się też miejsce dla jednorożców, dinozaurów i ruchu oporu. Hideyuki Kikuchi zdecydowanie miał wizję i na jej podstawie postanowił stworzyć coś z rozmachem, nietuzinkowego i szalonego. Poniekąd udała mu się ta sztuka, acz żonglowanie taką ilością pomysłów nie każdy będzie w stanie strawić. Bez bicia przyznaję, że ja zostałam kupiona tym pokręconym skrzyżowaniem Deadlands (system RPG) z Panem Kleksem w kosmosie, ale rozumiem osoby rozczarowane fabułą Rappy.
Wydaje mi się, że gdyby autor darował sobie bunt maszyn i pozostał przy westernowej stylistyce, komiks byłby znacznie lepszy, choćby nawet zostały w nim te jednorożce i dinozaury. Co tu dużo mówić – druga część mangi wydaje się odrobinę przyciężka i jakby zupełnie z innej bajki, podczas gdy bohaterowie zostają ci sami, zdecydowanie zbyt sympatyczni i wyluzowani na zabawę w rewolucję. Lektura przypomina oglądanie filmu, którego początek nakręcił Sergio Leone, a pozostałe dwie trzecie skrzyżowanie Jamesa Camerona ze Stanleyem Kubrickiem. Przy czym, żeby nie było wątpliwości – zmienia się klimat historii, zmieniają się dekoracje, ale w żadnym momencie autor nie sugeruje, że oto czytamy wiekopomne dzieło, pełne wzniosłych idei i ostrzeżeń dla ludzkości. To po prostu zbiór zwariowanych pomysłów, wrzuconych do jednego worka i porządnie wymieszanych, acz chyba szkoda, że nie dokonano w nich wstępnej selekcji.
Nie mam zamiaru bronić Rappy jak niepodległości, chociażby dlatego, że to nie jest znakomita manga – to przeciętne czytadło, które w zależności od upodobań można uznać za koszmarny gniot lub całkiem niezłą rozrywkę. W moim przypadku fabularny miszmasz się spodobał i został przyjęty bez większych problemów. Nie ukrywam jednak, że pozytywny odbiór komiks zawdzięcza przede wszystkim interesującemu pierwszemu tomowi i sympatycznym bohaterom.
Rappa to klasyczny przykład tajemniczego jeźdźca – pozbawionego przeszłości przybysza znikąd, wyznającego własny kodeks honorowy. Owszem, to schemat, ale niezbyt „mangowy”, charakterystyczny raczej dla wspomnianego już kilkakrotnie westernu. Ów schemat ma tę zaletę, że trudno uznać taką postać za jednoznacznie dobrą – Rappa to wcielenie mądrości i opanowania, ale kiedy wymaga tego sytuacja, zabija z zimną krwią. Arama i Kumosuke, pocieszne rodzeństwo, chętnie wykorzystujące innych do własnych celów, szybko wyczuwają, że bez młodego towarzysza daleko nie zajdą. Postanawiają przyłączyć się do niego, licząc, że skorzystają na tej znajomości w ten czy inny sposób. O ile Kumosuke myśli przede wszystkim o bezpieczeństwie, jakie może im zapewnić Rappa, Arama szybko zaczyna matkować chłopcu, choć robi to w dość nietypowy sposób. Cóż, mamy do czynienia z dwójką nieudaczników, starających się nie wychodzić przed szereg, acz na tyle przytomnych, żeby wiedzieć, kiedy należy odpuścić. Każde z nich wypracowało własny „system obronny” używany w kryzysowych sytuacjach – w przypadku Kumosuke jest to zazwyczaj ucieczka (od wielkiego dzwonu używa magii), natomiast Arama wykorzystuje kobiece wdzięki, zazwyczaj z niezłym skutkiem. Nieco gorzej prezentuje się główny antagonista, czyli Mechaniczny Pan – ot, maszyna pozbawiona jakichkolwiek uczuć, owładnięta tylko jednym dziwacznym pragnieniem, w sumie nic specjalnego…
Chociaż fabularnie manga prezentuje się tak sobie, a bohaterowie nie wychodzą poza znane schematy, jest jedna rzecz, którą bez wątpienia należy pochwalić – oprawa graficzna. Nie będę się tutaj rozpisywać o jakości polskiego wydania (bardzo dobrej), po szczegóły odsyłam do recenzji tomików, ale na pewno warto poświęcić kilka słów kresce Kou Sasakury. Rappa to naprawdę porządnie narysowany komiks – świetnie zakomponowany, z dopracowanymi projektami postaci, zróżnicowanym konturem i pięknie dobranymi oraz nałożonymi rastrami. Największe wrażenie robi jednak dynamizm – wszystkie pojedynki (a tych nie brakuje) zostały rozrysowane z pomysłem i umiejętnie. Mimo dużej ilości elementów czytelnik nie ma wrażenia chaosu, a poszczególne panele układają się w przejrzystą całość. W komiksie nie uświadczymy białych stron „wzbogaconych” tylko jedną czarną kreską – tła nie są gatunkiem zagrożonym wymarciem, a nawet jeśli mamy do czynienia tylko z wypełnieniem, jest ono dobrze dobrane i dopasowane. Serio, patrzenie na tak narysowany komiks to czysta przyjemność i jest to jeden z tych przypadków, kiedy byłabym w stanie zainwestować w mangę tylko i wyłącznie dla samej oprawy graficznej. Podoba mi się tu wszystko – od zindywidualizowanych, ekspresyjnych twarzy bohaterów, poprzez projekty strojów, po ujęcia zwierząt i roboty. I nawet jeśli Kou Sasakura twierdzi w posłowiu, że coś tam jest nie tak, a scenariusz mangi okazał się szalenie wymagający, śmiem twierdzić, że wyszło rewelacyjnie.
Autentycznie nie wiem, komu poza miłośnikami dopracowanej kreski mogłabym polecić Rappę. Jest to manga tak specyficzna i nietypowa, że trudno mi wskazać osoby, którym przypadnie do gustu mnogość motywów upchniętych w zaledwie dwóch tomach. Inna sprawa, że połączenie gatunkowe zaprezentowane przez Hideyukiego Kikuchiego, to rzadki okaz wśród japońskiej twórczości i zawsze można przejrzeć z czystej ciekawości, zwłaszcza że pierwszy tom nie jest zbyt obszerny (chyba że kogoś odstrasza sama świadomość istnienia jednorożców i dinozaurów w krainie à la Dziki Zachód). Cóż, mnie się podobało, acz jest to kwestia upodobań i odporności na pewne rzeczy. Jeżeli przymknie się oko na fabułę, zostają nam jeszcze naprawdę uroczy bohaterowie, świetna kreska, o której już wspominałam, oraz dużo efektownych pojedynków, zdecydowanie wartych zobaczenia. Rappa nie jest złą mangą, ale niestety skierowaną do dość wąskiego grona odbiorców – czy to źle, nie mnie oceniać.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Gentosha |
Wydawca polski: | Studio JG |
Tłumacz: | Paulina Ślusarczyk-Bryła |
Rysunki: | Kou Sasakura |
Scenariusz: | Hideyuki Kikuchi |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 3.2013 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 5.2013 |