Black Paradox
Recenzja
Black Paradox jest na tle twórczości Junjiego Itou mangą niewątpliwie wyjątkową. Sprawia wrażenie, jakby autor, słynący z makabry i epatowania czytelnika różnej maści okropnościami, postanowił zrobić sobie przerwę od rysowania rozlicznych sposobów uśmiercania ludzkiej populacji. Nie zmienia to faktu, iż nadal obcujemy z horrorem.
Właściwie nawet nie tyle z horrorem, ile z horrorami. Czytając Black Paradox, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, iż autor stworzył zbiór opowiadań, po czym postanowił je jakoś połączyć. Szczególnie wyraźnie widać to w najlepszym fragmencie tej mangi, jakim jest jej początek. Historia zatytułowana Zbiorowe samobójstwo byłaby na pewno jedną z lepszych miniaturek Itou, gdyby rzecz jasna na miniaturce się skończyło. Mamy tu czwórkę bohaterów – dwie kobiety i dwóch mężczyzn, którzy poznali się przez internetową stronę dla samobójców. Trójka z nich ma problemy z alternatywną wersją swojego ja. Kobietę z blizną na twarzy prześladuje jej odbicie w lustrze, młody mężczyzna wszędzie widzi swojego sobowtóra, a naukowiec, który uczestniczył w projekcie stworzenia robota na swoje podobieństwo, czuje się niepotrzebny.
Naturalnie, samobójstwo nie odbywa się zgodnie z planem, gdyż okazuje się, że bohaterowie nie są do końca tymi, kim byli. A kim są? Jak to u Itou bywa, pozostaje pewien element niepewności, który dobrze wpływa na klimat finału. Gdyby Black Paradox kończyło się tu, byłoby świetną historyjką. Jednak finał opowieści nie jest finałem całości. Bohaterowie postanawiają ponowić próbę samobójstwa, zaś w jej trakcie naukowiec o internetowym nicku Pittan wypluwa z siebie dziwny okrągły minerał, mieniący się pięknymi barwami. A na jednym się nie kończy. Co się stało z człowiekiem, który zahaczył o śmierć? Czyżby pobyt, nawet chwilowy, na „tamtym” świecie coś w nim zmienił?
Miałem z Black Paradox problem. To manga, w której Junji Itou postanowił pójść w fabułę. Na dobrą sprawę niewiele tu trupów – bodaj przez całą mangę widzimy jeden bardziej makabryczny zgon. Autor potrafi pofolgować, jeśli chodzi o rysunek, acz robi to, według mnie, za rzadko. Aż szkoda, bo facet z taką wyobraźnią jak Itou mógłby częściej pozwalać sobie na rysowanie tak fenomenalnych ujęć, jak choćby efekt uderzenia w paradonit młotkiem, który obserwujemy na stronach 78‑79. Bardzo lubię takie sceny, a Itou zdaje się dawkować je w swoich mangach z iście aptekarską oszczędnością.
Dwie dodatkowe opowieści to coś z zupełnie innej bajki. Lizawa (nadal uważam, że Lizawica brzmiałoby lepiej) to stylizowana na miejską legendę rzecz o kobiecie, która liżąc przypadkowych ludzi wielkim jęzorem, wywołuje u nich śmiertelną chorobę. Po kilku ofiarach zaczyna się polowanie. Kto lub co jednak naprawdę odpowiada za te śmierci? To niezła rzecz, choć zakończenie jest raczej śmieszne niż straszne. Za to druga, ledwie czterostronicowa miniaturka pt. Upiorny pawilon, to moim zdaniem nieporozumienie.
Black Paradox został wydany w ramach serii Mega Manga. Kiedy stawia się ów tomik na półce obok innych publikacji z tej serii, widać pewną niekonsekwencję. Do tej pory na ich grzbietach mieliśmy, patrząc od góry: logo wydawnictwa (w barwach nawiązujących do konwencji graficznej okładki), imię i nazwisko autora oraz tytuł. Tu natomiast mamy logo, tytuł, pod nim ikonkę z fragmentem ilustracji okładkowej, a dopiero potem imię i nazwisko autora.
To w pierwszy poważniejszy zarzut, jaki mogę postawić polskiemu wydaniu tego tytułu. Drugim jest fakt, że strony kolorowe, na których znajduje się miniopowieść zostały źle wydrukowane, a w rezultacie na ich dole mamy białe paski, zaś góra jest ciut przycięta (w oryginale kormoran na stronie 231, w prawym górnym dymku na widoczną większą część trzeciego oka). Ale to koniec wybrzydzania, bo pod pewnymi względami Black Paradox prezentuje się lepiej niż niektóre wcześniejsze Mega Mangi. Bardzo dobrze wypadają okładka i obwoluta z ubraną na czarno Marusou na czarnym tle. Zwraca też uwagę stopka odautorska, w której wymienieni są asystenci – rzecz nieczęsta w mangach.
Tłumaczenie autorstwa Pawła Dybały nie sprawia większych niespodzianek, jedyne, z czym można by się spierać, to kwestia przekładu tej nieszczęsnej Lizawy, która na dobrą sprawę w żadnej postaci nie brzmi dobrze po polsku. Warto wspomnieć o dwustronicowym dodatku poświęconym twórczości Junjiego Itou. Nie jest on może idealny (komiksowi, w którym się znalazł, poświęcono zaledwie jedno zdanie), niemniej stanowi krok w bardzo dobrym kierunku i cieszę się, że wydawnictwo J.P.Fantastica zdecydowało się na jego załączenie. To chyba pierwszy taki przypadek na naszym rynku i mam nadzieję, że nie ostatni. Zauważalna jest także cena, niższa od innych Mega Mang, co wynika z tego, że Black Paradox ma dwieście czterdzieści osiem stron.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | J.P.Fantastica | 2.2014 |