Horimiya
Recenzja
Pory roku zmieniają się powoli, acz nieubłaganie i jesień zaczyna ustępować zimie. Tak więc na rozgrzewkę ten tom Horimiyi rozpoczyna się od spotkań przy kotatsu – czyli rodzaju grzejnika umieszczonego pod stołem, okrytego ciepłą kołdrą, dzięki czemu osoby siedzące przy nim mają ciepło i wygodnie. Gdy więc zziębnięty człowiek wreszcie przysiada przy kotatsu i zostanie otulony błogim ciepłem, to nic dziwnego, że momentalnie nachodzi go senność. Kilka pierwszych rozdziałów sponsorują więc niekontrolowane drzemki oraz urocze, zapewne życiowe historyjki poruszające problemy związane z użytkowaniem kotatsu.
Po zakończeniu szkolnego dnia sportu nie wyłonił się żaden wątek, który by wyraźnie dominował nad pozostałymi, jednak mam wrażenie, że te obecne w tym tomie są na tyle ciekawie i dobrze powiązane, że to w ogóle nie przeszkadza. Jeśli jednak można określić motyw przewodni, to są to większe i mniejsze nieporozumienia. Związek Hori i Miyamury sprawia wrażenie ustabilizowanego, więc siłą rzeczy ustępuje miejsca relacjom pomiędzy ich kolegami, choć i Hori wpada w sidła nadinterpretacji, gdy zaczyna podejrzewać Miyamurę o skłonności do chłopców. Przyjrzymy się więc zawiłym miłosnym podchodom pomiędzy przyjaciółmi głównej pary. Yuki, która zawsze miała problemy z dostrzeganiem i okazaniem tego, co naprawdę czuje, nie potrafi zdobyć się na to, by wyznać uczucia Ishikawie. Woli trzymać się kurczowo ich nieformalnego paktu i tylko udawać, że ze sobą chodzą, choć zdaje sobie sprawę, że to donikąd nie prowadzi. Co gorsza, Yuki doskonale wie, że jej rówieśniczka Sakura również czuje do Ishikawy coś więcej, ale mimo to nie potrafi podjąć żadnej decyzji. Okupuje więc pozycję dziewczyny Tooru, co jednak nie powstrzymuje zdesperowanej Sakury przed wyznaniem swoich uczuć, mimo że spodziewa się odrzucenia. Co jednak na to sam zainteresowany? Wygląda na to, że jemu też to „kłamstwo” pasuje…
Te miłosne podchody potrafią wzbudzać w czytelniku wiele emocji – ale może to być zarówno irytacja, spowodowana tym, że dziewczyna nie potrafi podjąć decyzji, jak i przygnębienie, że tak to już jest i wszystkim się nie da dogodzić. Pomimo tego dosyć pesymistycznego nastroju, tom obfituje także w momenty wywołujące uśmiech na twarzy, a czasem wręcz napady śmiechu. Tak więc mamy przeglądanie albumów ze zdjęciami z czasów dzieciństwa, mandarynkowy pocałunek głównej pary, czy problemy wynikłe z SMS‑ów wysłanych nie do tej osoby, do której się chciało. Każdy z bohaterów jest powiązany z innymi, tak więc poza głównymi zainteresowanymi w różnych konfiguracjach, mamy też masę ich znajomych, którzy się dopytują i próbują im jakoś dopomóc. Tomik zamyka refleksja Hori na temat tego, że czeka ich już ostatni semestr w liceum… i no właśnie, co dalej?
Na okładce tego tomu znajduje się główna para – Miyamura i Hori. Pod obwolutą zamieszczono standardowo krótką historyjkę dodatkową, a na skrzydełku kilka słów od autorek. Pierwsza strona jest kolorowa, natomiast kolejne czarno‑białe. Tym razem tłumaczenie oraz korekta dobrze się spisały, gdyż nie rzuciły mi się w oczy błędy w tekście. Jedynym mankamentem, do jakiego mogę się przyczepić, są okazyjnie krzywo wyśrodkowane teksty w dymkach, zwłaszcza przy brzegach, co zapewne miało zapobiec ucięciu tekstu w trakcie druku. Styl tłumaczenia trzyma dobry poziom, to znaczy jest lekkie i przyjemne. Spełnia swoje zadanie, czyli dobrze podkreśla klimat serii oraz jest stosowne do wieku i charakteru bohaterów.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 9.2015 |
2 | Tom 2 | Waneko | 11.2015 |
3 | Tom 3 | Waneko | 1.2016 |
4 | Tom 4 | Waneko | 3.2016 |
5 | Tom 5 | Waneko | 5.2016 |
6 | Tom 6 | Waneko | 7.2016 |
7 | Tom 7 | Waneko | 9.2016 |
8 | Tom 8 | Waneko | 11.2016 |
9 | Tom 9 | Waneko | 1.2017 |
10 | Tom 10 | Waneko | 3.2017 |
11 | Tom 11 | Waneko | 12.2017 |
12 | Tom 12 | Waneko | 9.2018 |
13 | Tom 13 | Waneko | 5.2019 |
14 | Tom 14 | Waneko | 4.2020 |
15 | Tom 15 | Waneko | 1.2021 |
16 | Tom 16 | Waneko | 11.2021 |
17 | Tom 17 | Waneko | 6.2024 |