Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Kwiaty zła

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    M
    Jiri50 13.02.2025 05:35
    Nowa nitka, bo poziomy osiągają poziom absurdu
    Ależ dziękuję WP Baronowej za dobre słowo. I za namiar na bardzo ciekawą mangę.

    Cóż w kwestii pań cóś tam. W sumie można całość sprowadzić do pojedynku dwóch pań cóś tam.
    Z których jedna ma aspiracje a druga doświadczenie. Oczywiście, oczywiście ta doświadczona wciągnie aspirującą na swój dobrze znany teren. Sprowadzi do swojego poziomu i pokona doświadczeniem. Można? Da się?

    To nawet da się sprowadzić do poziomu haremiku z nieudacznikiem w centrum. I wtedy możemy jechać . . . na znaną melodię. Oj wy piwniczaki znowu! Jakież to słabe i żałosne.

    Tylko po co? Czego chcemy nie zobaczyć?

    Może tego:
    „ – Wiesz Takao?. Ja już dłużej nie mogę czekać. Czuję w głębi . . . tam na dole . .. takie otępienie, że mam ochotę krzyczeć. Chciałabym żeby wszyscy na świecie zamienili się w robaki. Ja zapewne też jestem zboczona”.
    Oooo ileż tu nienawiści – zwłaszcza wobec siebie. Ciekawe jak to jest w niej zakotwiczone. Chmm nie wiem ale się domyślam. Chętnie obejrzę sobie ten haczyk (nie nie nie ma c), w dalszej części.

    Jedynkę właśnie kończę. Zaraz zamówię następne dwie części u ulubionych trolli.

    Obserwując sposób rysowania postaci można domyślać się, że autor coś tam czuł do pierwowzoru panny. Coś co jak dla mnie najpiękniej wyraził nasz książę poetów: [link]

    Ale tio chyba nie wszystko. Matko ten geniusz inteligencji emocjonalnej, tytan empatii, nasz Takao dopiero w 10 odcinku anime zaczyna się zastanawiać jak ciężko jest Sawie. Jak bardzo jest z tym wszystkim sama. No w sumie lepiej późno niż wcale.
    Tak się zastanawiam czy w tej mandze to wyłącznie bohater stoi przed tą tablicą wstydu pisząc o swoim wstydzie. Autor wspomina o dziwnej dziewczynce która zawsze jadła jednego gryza bułki. I jej samotności w stadzie. No w sumie miała koleżankę która odnosiła resztę do kosza. Czyżby wstyd za odrzucenie jakie ktoś jej zaserwował wzorem reszty klasy piekło kogoś jeszcze dziś?

    Starczy na dziś .. .
    [link] – kto mi powie dlaczego zamieszczam ten link?

    Miłego dnia.
    PS. XX – te tsun cóś tam to nie odwet. Też Cię kochamy! ;-)))
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 38
    Baronowa Znaks 31.01.2025 23:37
    Co Japończycy mają z tymi tsundere?
    Przeczytałam całość praktycznie za jednym zamachem. Mogłam śledzić tę historię bez pauz. Na pewno jest oryginalna – sam pomysł i początek, motyw swego rodzaju sadyzmu, czy tego, że postacie zdają się być przyciągane do siebie dysfunkcjami. Mowa tutaj o Sawie i o głównym bohaterze, ale nie tylko.

    Podobało mi się, jak każda kolejna scena utrudnia położenie bohatera. Jak to wszystko jest przemyślane i przede wszystkim zaskakujące. Świeże. Ukochana, która wydawała się na początku nudną, idealną dziewczyną, taką jak wszystkie w podobnych seriach, pokazuje swój charakter. Sawa od początku jest agresywna i ciekawa, inna niż typ tsundere, do którego zdążyli mnie przyzwyczaić Japończycy. I główny bohater. Chociaż on dla mnie jest najmniej przekonujący z całej mangi.

    Generalnie tom pierwszy był naprawdę dobry. Mówię tu o polskim wydaniu, czyli o połączeniu kilku części. Zakres czasowy mniej więcej pokrywa się z tym, co było w anime, czyli do momentu jak fabuła  kliknij: ukryte  Kompletnie mnie to wszystko nie przekonało. A rozczarowanie jest tym większe, że pierwszy tom rozbudził mój apetyt.

    Nie wiem, od czego zacząć. Po pierwsze, odnoszę wrażenie, że autor mangi darzył Sawę sympatią. Jest to, nazwijmy roboczo, taki syndrom Chyłki, jak u Remigiusza Mroza. Mamy postać, która jest wredna, podła i ma wiele cech, mogących klasyfikować ją jako antagonistkę, ale autor serii z jakiegoś powodu ją faworyzuje i lubi. To nastawienie zdaje się rzutować na prowadzenie fabuły. Tak było w tym przypadku. Zresztą, mangaka sam wspomina w różnych komentarzach, że wzorował Sawę na swojej koleżance z gimnazjum.

    Nie wiem, co Japończycy z tym mają, że tak lubią kobiece postaci, które wyzywają i traktują jak śmieci męskich bohaterów. Takie odnoszę wrażenie, bo wcześniej czytałam nowelkę „Toradora” i nie mogłam dokończyć ze względu na Taigę i jej odzywki w stronę bohatera. Tutaj jest podobnie. O co w tym chodzi? Co to za syndrom sztokholmski i gloryfikowanie przemocy? Puentą tych serii może być to, że nieważne, czy ktoś się traktuje bez szacunku, jest to usprawiedliwiane jego problemami. Można się przebić przez tę skorupę i wtedy będzie dobrze. Chociaż w tej serii nie do końca tak jest; mam świadomość, że stosuję pewne uproszczenie.

    Sawa napędza fabułę i z tego względu jako czytelniczka czułam cień sympatii do niej. Natomiast odnoszę wrażenie, że autor był nieco niekonsekwentny w określaniu tej historii, albo po prostu się z nim nie zgadzam.

    Kiedy myślę o tym, w jaki sposób określić relacje bohaterów, to przychodzi mi na myśl, że dobrali się jak oprawca i ofiara. Cała ta „przyjaźń” była mocno toksyczna i chciało się momentami bohaterem potrząsnąć.

    Być może to jest moje czepialstwo… Jakoś to wszystko mi się nie sklejało w sensowną całość. Mamy bohatera, który jest dosyć depresyjny, empatyczny i słaby.  kliknij: ukryte 

    Bohater daje dużo atencji Sawie, która podczas całej serii chyba ani razu nie potraktowała go w porządku, kierowana tylko swoim egoizmem. A wydaje się, że twórca stara się przedstawić to jako coś do zaakceptowania, „bo depresja”, bo Sawa biedna itd.

    Pierwszy tom polskiego wydania to dla mnie takie mocne 9 na 10, ale reszta mi się nie podobała. Wydaje się prowadzona niekonsekwentnie.

    Trzeba przyznać, że seria skłania do przemyśleń, jest angażująca, o czym świadczy chociażby tak długi komentarz, jaki zdecydowałam się napisać. Dopowiadałam sobie, że bohaterowie są tak naprawdę w liceum, bo ich zachowanie wydawało się jednak bardziej pasować wiekowo do grupy licealnej. Później idą do liceum i byłam przekonana, że są już na studiach. Zdecydowanie bardziej by mi to wszystko pasowało, gdyby tak to się właśnie rozkładało wiekowo.

    Ciekawe jest to, że zmieniają fryzury na przestrzeni fabuły. Mały szczegół, ale interesujący.


    Pamiętam ekranizację tej serii – dosyć niefortunną, z grafiką śniącą się po nocach, ale – teraz mogę to przyznać – jakoś dopełniającą nastroju sennego koszmaru. Chociaż ten eksperyment można zaliczyć do niewypałów, bo anime nie otrzymało kontynuacji i było raczej pośmiewiskiem, to mimo wszystko mocno zapadło mi w pamięć. I jakoś pasowało do tej historii. W mandze Sawa była zbyt urocza, śliczna, a w anime przypominała brzydulę, co dodawało jej realizmu.

    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    usuniety3 13.05.2015 17:48
    "Dotknij mnie, jestem tylko człowiekiem"
    Jak w przypadku większości tytułów, które mi się spodobały, dopada mnie problem z wyrażeniem tego, co tak naprawdę o nich myślę. Manga zrobiła na mnie bardzo „pozytywne” wrażenie, chociaż może nie jest to odpowiednio dobrane słowo. Może raczej powinnam powiedzieć, że tytuł do mnie trafia.

    Zasadniczo, wyraźne są tutaj dwie części w fabule — 1. Coś, co nazwałabym „bazą” oraz 2. Coś, co nazwałabym „Zmaganiem się z przeszłością”. Każdą z nich przeczytałam z równie dużym zainteresowaniem, lecz ono wynikało już trochę z innych czynników. Pierwszą przede wszystkim z powodu coraz bardziej zagęszczającego się nastrój sennego koszmaru. Wszystko właściwie zmierzało ku katastrofie. I chociaż z początku miałam wrażenie, że poczucie zaszczucia było trochę zbyt wyeksponowane jak na rodzaj przewinienia, to potem, z każdym kolejnym błędem głównego bohatera (bo właściwie całe jego postępowanie w tej części mogłabym tak nazwać) było jak najbardziej uzasadnione. Poza tym, rodzaj nastroju, który sugeruje, że Takao znajduje się w sytuacji „bez wyjścia” zrzucam na karb czegoś w rodzaju subiektywnej narracji — chodzi mi o to, że wydarzenia obserwujemy za jego sprawą i z jego strony. A jest to jednak uczeń gimnazjum, na dodatek „miękki” i będący życiową ofermą.
    Bardzo podobało mi się ukazanie oddziaływania między sobą poszczególnych bohaterów. Głównie piję tutaj do trójkąta Nakamura­‑Takao­‑Saeki. Rozwój ich charakterów był stosunkowo do przewidzenia, co nie zmienia faktu, że obserwowałam to z prawdziwym zainteresowaniem. Powiedziałabym, że to, o dziwo, ostatnia z tej trójki wzbudziła we mnie największą ciekawość — jej transformacja wypadła naprawdę realistycznie. Z kolei nieco rozczarował mnie wątek Nakamury. Dokładniej to brak jakiejś próby wyjaśnienia, co tak bardzo rzutowało na jej osobowość. Być może ma to związek ze wspomnianym wcześniej faktem, że całość obserwujemy od strony Kasugi, lecz nie pogardziłabym jakąś wskazówką na temat tego, co tak naprawdę w niej siedzi. Póki co ta postać pozostaje niezrozumiała. Być może tak to właśnie miało wyglądać i niektórzy to będą uważać za zaletę. A mnie czegoś tu zabrakło.

    Odczuwałam lekką obawę ze względu na zmianę nastroju w części drugiej, gdzie nie ma już patologii goniącej patologię, a następuje raczej rozrachunek bohatera z samym sobą. A jednak drugą połowę czytało mi się chyba nawet lepiej. Po eskalacji zagubienia i niedojrzałości na pierwszym etapie, tutaj już do tematu podchodzi się dojrzalej. Czuję się usatysfakcjonowana zarówno  kliknij: ukryte , jak i rozegraniem wątków. Łącznie z zakończeniem.

    Uważam, że to faktycznie dobra pozycja. Coś, co schodzi do tematów ludzkiego upodlenia, a jednak nie robi czytelnikowi też krzywdy. Dużym plusem jest złożoność psychologiczna i rozwój poszczególnych bohaterów. Nie ma problemu z przyswojeniem fabuły, łyka się ją właściwie błyskawicznie. Również strona graficzna faktycznie mi się podobała, nawet jeśli z początku twarze wydawały mi się zbyt nadmuchane, to potem się to poprawia.

    Ja polecam. Sądzę, że warto spróbować.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    KamionLi 13.04.2015 17:04
    zawiedziony
    W pewnym momencie czytania poczułem się oszukany.  kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Naija1 28.07.2014 19:14
    Po prostu wciąga
    Ta manga wciąga, parę naprawdę prześwietnych momentów ( kliknij: ukryte ) i jest po prostu dobra. Nie można się oderwać i, jak napisał Kurt przede mną, właściwie nie wiadomo dlaczego tak się dzieje. Ale nie zgodzę się z nim w jednym -że trudno jest się utożsamić z bohaterami. Bohaterowie „Aku no Hana” mają naprawdę ciekawe i rozbudowane charaktery, skrywające pod warstwą normalności i grzeczności, swojego rodzaju zło -niezgodę wobec świata, egoizm. I ogromną pustkę w sercu, chociaż w początkowych tomach w ogóle tego nie widać. Są bardzo, bardzo ludzcy i prawdziwi i dzięki temu się z nimi utożsamiam, szczególnie z głównym bohaterem. Przez to „Aku no Hana” kojarzy mi się z „Homunculus” -tam również bohaterowie odsłaniali swoje prawdziwe dusze. Obie te mangi są dojrzałe i przemawiają do czytelnika w sposób bardzo osobisty. Tak przynajmniej było ze mną i myślę że również inni czytelnicy choć po części się ze mną zgodzą.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Kurt 28.02.2014 22:53
    perwersja
    Sięgnąłem po tą mangę całkiem przypadkowo i nie spodziewałem się raczej niczego szczególnego… po kilku rozdziałach nie mogłem się już od tego uwolnić i bardzo szybko połknąłem wszystko [do tej pory wydane].

    Jedna z dziwniejszych pozycji z jakimi do tej pory się spotkałem i to dziwna nie tyle pod kątem absurdalności fabuły/humoru,oryginalności (w dobrym czy złym tego słowa znaczeniu), ale swego rodzaju perwersji. I nie mam tu na myśli golizny czy czegoś w tym stylu (bo wbrew pozorom jest tego bardzo mało i to akurat moim zdaniem bardzo dobrze), chodzi o pomysły, zachowanie i osobowości postaci.

    Nie potrafię wskazać elementów (bodaj nawet jednego), które jakoś szczególnie mnie w tym tytule zachwyciły, trudno jest utożsamiać się czy choćby sympatyzować z bohaterami, trudno doszukiwać się czegoś głębszego ...
    Pomimo tego czyta się to świetnie ! Dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Czekam na więcej i zachęcam do czytania. Chociaż trudno wskazać mi „target” tej mangi, bo na prawdę gdybym przed sięgnięciem po ten tytuł przeczytał jakąkolwiek recenzję/dłuższy opis to najprawdopodobniej omijał bym to szerokim łukiem. ^^
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    l33 14.12.2013 21:23
    Jeju niesamowite
    Muszę przyznać, że ta manga mnie oczarowala. Na początku przeczytałam sobie pierwszy tom, bo mnie ciekawilo,a potem BUM! W trzy dni dotarlam do rozdziału 52 i czekam na dalsze.
    Podczas pierwszych sześciu tomów akcja się szybko dzieje, a w kolejnych aż do teraz jest nieco wolniej, ale nadal manga jest bardzo dobra i ta „zmiana tempa” nie jest sztuczna.
    Jakbym miała napisać coś więcej o fabule i postaciach, to bym napisała niemal to samo co Ara­‑chan. A kreska jest ładna ^^
    Krótko mówiąc, podobało się. I polecam, polecam,polecam!
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 7
    Ara-chan 29.10.2013 20:46
    Wow wow, dobre bardzo
    Co tu dużo mówić – ta manga naprawdę bardzo mi się podoba jak dotąd (biorąc pod uwagę, że nie jest jeszcze zakończona). Moja przygoda z nią zaczęła się od tego, że w jednym z pism o tematyce m&a recenzent stwierdził parę rzeczy, które chciałam zweryfikować osobiście. Szanowny Recenzent pisał jednak o tej produkcji w kontekście anime, które powstało na podstawie tejże mangi. Nie wiem, nie znam się, nie tykałam. Chciałam zobaczyć, jak mogłaby potoczyć się historia japońskiego gimnazjalisty, który zwinął strój do wf­‑u swojej koleżance, a dostałam…
     kliknij: ukryte 
    Teraz o bohaterach. Jeśli miałabym stwierdzić, który z bohaterów – nie biorąc pod uwagę warstwy wizualnej produkcji – najbardziej przypadł mi do gustu, powiedziałabym, że będzie to ojciec głównego bohatera. On jeden – w przeciwieństwie do jego matki, której z kolei nie cierpię z całego serca – starał się zachowywać zimną krew w sytuacjach, które spadły na jego rodzinę, on jeden zachowywał zimną krew kliknij: ukryte 
    Lubię postać Nakamury. Poza walorami estetycznymi – mimo swej upiorności jest naprawdę ślicznie, kobieco narysowana – fascynuje mnie, ponieważ tak trudno jest mi ją rozgryźć. Cóż, może kolejne rozdziały mangi przyniosą jakieś odpowiedzi na dotyczące jej pytania. Przypuszczam, że wszystkie osoby śledzące mangę zadają sobie te same – dlaczego ona to wszystko zaczęła? Jakie były jej motywy?
    Co do fabuły to chyba nie mam zbyt wiele do napisania, jeżeli nie chcę zdradzić za dużo – powiem tyle, że niektóre akcje głównych bohaterów przyprawiały mnie o wielkie „WTF?!”, niemniej cóż, sytuacja, od której wyszła manga, jest dość niezwyczajna, tak więc i zachowanie postaci musi takie być. Prawda?

    Podsumowując, jak dotąd super, wystawiam tej mandze spokojnie ocenę 9/10, biorąc pod uwagę, że jeszcze opowiedziana w niej historia nie doszła do końca. Kto wie, może finał tej opowieści będzie godzien pełnej dychy, a może autor pójdzie na łatwiznę, albo wręcz pokręci wszystko tak bardzo, że „Aku no hana” jako całokształt nie będzie warte nawet przysłowiowego funta kłaków?
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime