Komentarze
Na dzień przed ślubem
- Krakanie morałem : Jiri50 : 10.11.2024 19:11:32
- komentarz : Rulu : 27.09.2015 12:34:46
- Reklama dźwignią handlu : Pazuzu : 31.03.2015 17:17:27
- Całkiem całkiem : Naija1 : 30.01.2015 18:28:40
- komentarz : danielq : 4.08.2014 16:05:17
Krakanie morałem
- Nie wiem co oni pili, chociaż nazwa coś tam sugeruje . . . i ew. czym zagryzali ale z dzisiejszej naukowej perspektywy brzmi to ciut głupio. Mmmm a tak właściwie nawet nie ciut.
- Może . . . a jednak. Jak tak się czyta trochę te Japońskie opowieści o yokai. To często ich powstanie zdaje się mieć taki rodowód. Dramat plus emocje w chwili śmierci.
- Tak zdaje się trochę to tak wygląda. Ale przecież nie jesteśmy specami od tego.
- W sumie to mało istotne . . bo mamy tu bardzo ważne przesłanie które kruk przynosi pewnemu pisarzowi. I sama mechanika przekazu jaką tu widzimy nie powinna nam przesłaniać tego sedna.
- A to sednem nie jest to całe opętanie?
- Nie sednem jest to, że najgorszą rzeczą na świecie jest śmierć w samotności.
- Każda taka jest. Umieranie jest bardzo mało towarzyskie. Na tę łódkę imć Haron zaprasza nas w pojedynkę. To nie jest wycieczka szkolna. Albo trzech panów w łódce nie licząc psa.
- Owszem . . . ale na ten brzeg nie jest zbyt dobrze docierać samemu. Dobrze jest mieć ciepłą bliską dłoń która sprawdzi czy gorzki obol w sposób właściwy tkwi nam pod językiem. Poniesie ciut ciężaru i potowarzyszy w drodze do szarej przystani.
- Myślisz, że taka beznadziejnie samotna podróż w te rejony może być owym silnym stanem emocjonalnym pozostawiającym ten odcisk?
- Zdaje się autorka nie ma co do tego wątpliwości. A ja bardzo jestem skłonny się z nią zgodzić. Mam nadzieję nikomu z nas nie będzie dane tego sprawdzić w praktyce. I nam nie zabraknie wspierających dłoni.
- Jak dla mnie ten kruk . . . jest tu jednak najlepszy. To generalnie jeden z najlepszych morałów tak w ogóle.
Reklama dźwignią handlu
Lubię Murakamiego, od kilku lat co roku mam nadzieję, że wreszcie zdobędzie literackiego Nobla, ale jednocześnie jakoś nie zachwyciły mnie miniaturki zawarte w tym zbiorze. Może dla tego, że nie umiem równie wysoko ocenić podróbki co oryginału (ale nie jestem pewna czy w tym wypadku można mówić o podróbce), a może dla tego, że żadna mnie nie zaskoczyła – w wszystkich błyskawicznie wyłapałam fabularny „twist” (może raczej powinnam użyć określenia – zaskakujący element fabularny). Nie oznacza to, że należy skreślać tą mangę. Jest naprawdę dobra, klimatyczna i wspaniale narysowana (choć samochody w wykonaniu autorki to porażka), ale dla mnie tylko dobra. Nic więcej, ale i nic mniej.
W końcu Murakami może być tylko jeden.
p.s. Na mnie największe wrażenie zrobiło opowiadanie o dwóch braciach, choć z rozmów z koleżankami wynika, że najbardziej podobało się opowiadanie o Azusie.
Całkiem całkiem