Doll Song
Recenzja
Woo‑hee ciężko przeżywa śmierć swojej służącej, a zarazem bliskiej przyjaciółki. W Wulhagan, domu, w którym umieścił ją tajemniczy Ki‑hyun, bohaterka napotyka inne istoty z pogranicza świata ludzi i duchów – piękną Mi‑Ho, która mimo wyglądu młodej kobiety naprawdę jest lisicą‑demonem, żyjącym od ponad tysiąca pięciuset lat, oraz Samsina, syna Rodu Trzech Duchów. Choć z początku Woo‑hee nie dowierza opowieściom Ki‑hyuna, który podaje się za ducha starej śliwy, a zarazem stwórcę dziewczyny, wkrótce zyskuje pewność, że mężczyzna nie kłamie, a co za tym idzie, ona sama jest w istocie lalką powstałą z gałęzi tajemniczego drzewa. Wie również, że zgodnie z przepowiednią Ki‑hyuna pozostało jej zaledwie kilka dni życia. W tym samym czasie do Wioski Śliwy dociera tajemniczy młodzieniec, od dziesięciu lat poszukujący przepięknej dziewczyny, w której zakochał się jako chłopak…
Fabuła drugiego tomu Doll Song jest niestety równie chaotyczna, jak miało to miejsce w przypadku pierwszej części tej historii. Nagromadzenie nowych postaci i bardzo niejasno zarysowane zależności między nimi utrudniają połapanie się w biegu wydarzeń. Co ciekawe, wygląda na to, że nawet autorka, Lee Sun‑young, zdaje sobie sprawę z chaosu fabularnego, który panuje w jej opowieści – mówi o tym w zamieszczonym na jednej z ostatnich stron dodatku. Pozostaje mieć nadzieję, że świadoma tego faktu, mimo wszystko zmierza do wyprostowania i spójnego połączenia nieszczególnie klejących się ze sobą wątków.
Niestety nadal dużą słabością tytułu pozostają niezbyt charakterystyczne postaci, na czele z główną bohaterką tej opowieści, która niczym tytułowa lalka, wydaje się raczej kukiełką wypchaną trocinami aniżeli fascynującą istotą, na jaką stara się kreować ją instancja narracyjna.
Jakość polskiego wydania również nie odbiega od tej zaprezentowanej w premierowym tomie. Obwoluta wykonana z eleganckiego, matowego papieru przyciąga wzrok nie tylko niesłychanie szczegółowym rysunkiem, ale również piękną i wyrazistą kolorystyką. Tak jak w poprzednim tomie, tak i w tym znajdziemy kilka kolorowych, połyskujących stron – tym razem umieszczone zostały w środku woluminu, nie zaś na jego początku. Natychmiast rzuca się w oczy to, że jedna z tych ozdobnych kartek została zdublowana. Trudno powiedzieć, czy to błąd drukarni, czy samego wydawnictwa.
Cieszy fakt, że zdecydowano się na wydanie Doll Song na dobrej jakości papierze – autorka manhwy chętnie i często rysuje szkice z wykorzystaniem bardzo dużej ilości czarnego tuszu. Mimo to ilustracje nigdy nie przebijają na drugą stronę, co przy zastosowaniu nieco cieńszego papieru mogłoby się stać prawdziwą zmorą dla czytelnika.
I to chyba wszystkie komplementy, jakimi można obdarzyć polską edycję Doll Song. Reszta uwag niestety do pochlebnych nie należy. Wydawnictwo Yumegari ponownie nie zadbało o wystarczająco szerokie spady stron publikacji, a w efekcie razi brak nie tylko wewnętrznych, ale również zewnętrznych marginesów. Podobnie jak w poprzednim tomie irytują rysunki i dymki dialogowe uciekające do wewnątrz woluminu, co przy tak szczegółowych, pełnych detali szkicach, jakie tworzy Lee Sun‑young, bardzo zaburza ich kompozycję. Na dokładkę gołym okiem można zauważyć nieco przycięte litery dialogów umieszczonych na zewnętrznych brzegach kartek – możemy to zaobserwować m.in. na stronach 27,125, 129 czy 194.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mnogość czcionek zastosowanych w obrębie publikacji, która raziła w premierowym tomie, została nieco ograniczona, ale wciąż niewystarczająco. Ciągle bowiem zdarzają się przypadki, gdzie na jednej stronie zastosowane zostają cztery (niekiedy nawet pięć!) znacząco różniące się od siebie kroje czcionek. Co gorsza, niektóre marginalne wtrącenia są zapisane w tak mikroskopijnym rozmiarze liter, że – mimo względnie dobrego wzroku – miałam pewien problem z płynnym ich odczytaniem.
Tłumaczenie pozostaje nierówne. Rażą zwroty pokroju „spoko luzik”, umieszczone na tej samej stronie i wypowiadane przez tego samego bohatera, który zaraz po tym zaczyna rozwodzić się nad „nikczemną naturą ludzi”. Tak niespójne kwestie uniemożliwiają stworzenie przekonującego obrazu danej postaci. Niezrozumiały jest dla mnie również chwyt zastosowany na 79 stronie, gdzie w jednym z dymków dialogowych widzimy zapis: „Ach! x3”. Zupełnie jakby komuś nie chciało się napisać: „Ach! Ach! Ach!”. Jedyny aspekt, jaki można zupełnie szczerze pochwalić w ramach pracy nad tekstem, to bardzo skrupulatna korekta.
Drugi tom Doll Song nie pozwala mi na poprawę opinii o profesjonalizmie wydawnictwa Yumegari. Choć jakość materiałów – obwoluta, papier, solidne klejenie grzbietu – nie budzą najmniejszych zastrzeżeń, to wyraźnie zespół powinien popracować nad redakcyjnymi i edytorskimi umiejętnościami.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Yumegari | 5.2014 |
2 | Tom 2 | Yumegari | 9.2014 |
3 | Tom 3 | Yumegari | 12.2014 |
4 | Tom 4 | Yumegari | 8.2015 |
5 | Tom 5 | Yumegari | 10.2015 |