Manga
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 7/10 | kreska: 7/10 |
fabuła: 6/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Top 10
Girl's Ride
- ガールズライド
Yuri na motorach? A czemu nie?
Recenzja / Opis
Ile już widzieliście mang, które zaczynają się od tego, że w klasie pojawia się nowa uczennica? Ile znacie takich, gdzie rzeczona dziewczyna momentalnie zaprzyjaźnia się z kimś, a czytelnik ma podskórne wrażenie, że ta przyjaźń ma całkiem realne szanse na przekształcenie się w coś więcej? No właśnie, gdy zacząłem lekturę Girl’s Ride i dostałem coś takiego na początek, westchnąłem głęboko i pomyślałem, że co jak co, ale zaskoczyć mnie ten komiks pewnie nie zaskoczy. A jednak, w paru miejscach udała mu się ta sztuka i to wcale nie za sprawą ataku kosmitów, wprowadzenia do akcji ukrytych pod szkołą mechów, odkrycia u bohaterek supermocy i innych takich pomysłów. Stało się to natomiast dzięki motorom.
A zatem Sei, której ojciec z racji wykonywanej pracy często zmienia miejsce zamieszkania (gdy to wyczytałem, zaraz przyszło mi do głowy, że jest szulerem albo kimś takim), trafia do nowej szkoły, a tam, jak to bywa, poznaje sympatyczną Nan. Dziewczyny przypadają sobie do gustu i mielibyśmy typową szkolną przyjaźń, gdyby nie to, że już pierwszego dnia Nan zauważa Sei na mieście… na motocyklu. Okazuje się, że cokolwiek ciamajdowata okularnica jest miłośniczką motoryzacji. Nan szybko odkrywa jej uroki (motoryzacji, choć Sei też, ale później) i wkrótce obie dziewczyny w wolnych chwilach przemierzają okolicę na swych stalowych rumakach. Szkolna znajomość awansuje do rangi prawdziwej przyjaźni, przynajmniej do czasu. Nan bowiem odkrywa, że to, co czuje do przyjaciółki, jest chyba jednak czymś innym. Ale jak jej o tym powiedzieć? I czy to ma sens?
Girl’s Ride jedzie (nomen omen) na sporej ilości schematów, które w mangach romantycznych już widzieliśmy. Zrywa do pewnego stopnia z kanonem shoujo‑ai, który nakazuje, by po jednej stronie była pewna siebie chłopczyca, a po drugiej śliczna jak z obrazka i wrażliwa nimfa. Gdyby dziewczyny ustawić obok siebie, to wizualnie bliżej do tej męskiej połowy byłoby chyba Sei, a wyjąwszy jej zainteresowania motoryzacyjne, trudno to uznać za zgodne z prawdą. Z kolei Nan, choć bardziej zdecydowana i pewna siebie, długo walczy z własnymi uczuciami i zachowuje się, jakby chciała je zdusić, zaś wizualnie odpowiada kanonom klasycznej japońskiej piękności.
Choć to niezbyt długa manga (ledwie jeden tomik) i nie dzieje się tu dużo, muszę pochwalić sposób opowiadania historii. Przez zdecydowaną większość lektury byłem uśmiechnięty, choć nie z powodu nagromadzenia humoru – to nie jest wszak komedia. Po prostu autorka stworzyła bardzo sympatyczne, naturalne bohaterki i w podobny sposób poprowadziła opowieść, unikając sytuacji przesadnie dramatycznych czy też wydumanych. Znajomość Nan i Sei wygląda tak uroczo zwyczajnie, że aż do chwili spotkania dziewczyn z dawną przyjaciółką Sei czytelnik mógłby uznać, że to żadne tam shoujo‑ai, ale zwykła opowiastka o przyjaźni. Może nawet tak byłoby lepiej?
Dla niektórych to stwierdzenie może zabrzmieć bluźnierczo (szczególnie że pojawia się w recenzji napisanej przez człowieka, który opublikował bardzo dużo tekstów na temat yuri), ale przyznaję uczciwie, że do samego końca się wahałem, czy naprawdę chcę widzieć w tej mandze yuri. Problem z całą masą tego typu tytułów polega bowiem na tym, że czytelnik (szczególnie męski) nie ma pewności, czy to, co łączy bohaterki, jest już miłością, czy jeszcze głęboką kobiecą przyjaźnią. Przyjęło się uważać, że granicę taką zwykle wyznacza seks. Uważam, że to wygodne, ale jednak nie oddające sensu rzeczy postawienie sprawy. Dlatego, mimo tego, co w pewnym momencie powinno tu kończyć wątpliwości, pozostaję przy stanowisku, że czytelnik sam powinien sobie odpowiedzieć na pytanie o naturę związku bohaterek.
Niewiele tu postaci, tak naprawdę przez całą fabułę poznajemy bliżej tylko dwie główne bohaterki, do tego dorzucić można istotną, acz epizodyczną rólkę dawnej przyjaciółki Sei. Zwraca natomiast uwagę kreska – jeśli ktoś spodziewał się typowego dla shoujo rysunku, zaskoczą go zapewne starannie rysowane, dopracowane jeśli chodzi o tła kadry, a także rzadkie w mangach o kobietach (czyli dla kobiet?) eleganckie projekty motorów. Nie jestem znawcą, ale widzę, że autorka odrobiła pod tym względem pracę domową. Zresztą sama kreska bliższa jest obyczajówkom dla starszych czytelników niż romansom dla młodzieży, mimo że docelowym odbiorcą jest raczej nastoletni czytelnik.
To sympatyczna opowiastka, którą może nieco psuć zakończenie – nie lubię w takich opowieściach niedopowiedzeń i ucinania historii, kojarzącego się z tym, że oto kończy się miejsce w magazynie, więc trzeba sfinalizować mangę. Właśnie to sprawia, że ocenę czuję się w obowiązku nieco obniżyć, acz nadal twierdzę, że jeśli chodzi o tytuły z gatunku shoujo‑ai, to całkiem udana rzecz i na pewno warta uwagi fanów komiksów spod znaku białej lilii.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Houbunsha |
Autor: | Tsuyoshi Isomoto |