Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 kreska: 6/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 8
Średnia: 7,38
σ=1,11

Wylosuj ponownieTop 10

Coda

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2010-2012
Liczba tomów: 3
Tytuły alternatywne:
  • コーダ
Widownia: Shoujo; Postaci: Artyści, Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Rajtuzy czy tutu? Cóż, Haruichi pewnie wolałby to pierwsze, ale powiedzmy, że nie miał wyboru…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Haruichi uczęszcza do szkoły o profilu artystycznym, a jego specjalność stanowi tradycyjny taniec japoński. Prawdziwą pasją chłopca od zawsze był balet, który jako dziecko chodził oglądać z matką. Wszystko zapowiada jednak, że nastolatek w przyszłości przejmie po ojcu obowiązki głowy rodu i przez codzienne treningi nie ma praktycznie czasu na nic innego. Problem stanowi również to, że Haruichi znacznie lepiej nadaje się do partii tańczonych przez kobiety. A że los bywa złośliwy… Pewnego dnia do Japonii przyjeżdża na wymianę znany rosyjski tancerz, Yuri Arbatov, który z miejsca zaczyna interesować się chłopakiem – w wyniku kilku zbiegów okoliczności i małego szantażu, Haruichi zostaje… partnerką nowego ucznia.

Nie wiem jak Was, ale mnie doświadczenie nauczyło, że „przebierankowe” scenariusze mają dość ograniczone pole manewru, zwykle prezentują się podobnie i prawie zawsze zawierają romans. Żeby daleko nie szukać, Hanazakari no Kimitachi e, Ouran High School Host Club czy W­‑Juliet. W końcu jak shoujo to przecież musi być romans, prawda? A właśnie że nie. Autorce recenzowanej przeze mnie mangi udało się stworzyć lekką, niekoniecznie odkrywczą, ale sympatyczną wariację na temat. Od razu może rozwieję również ewentualne wątpliwości: to nie jest shounen­‑ai. Hitoshi Ichimura potrafiła napisać coś, co mimo idealnych podstaw, nie zawiera w sobie ani grama podtekstów, bohater nie zaczyna mieć nagle wątpliwości, a czytelnika nie trafia szlag z powodu dylematu „czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?”.

Manga nie ma skomplikowanej fabuły, nie wgłębia się też szczególnie w realia świata baletu czy tradycyjnych japońskich sztuk, ale nie jest to konieczne. Owszem, momentami wszystko dzieje się zbyt łatwo i prosto, jednak ogólna atmosfera zazwyczaj nie sprzyja wywlekaniu na wierzch wszystkich szczegółów „technicznych”. Jest to przede wszystkim komedia, która może nie grzeszy błyskotliwym humorem, ale potrafi rozbawić i przede wszystkim nie popada w skrajności, mimo pewnych predyspozycji po temu. Scenariusz bardzo łagodnie traktuje kwestię surowych rodziców, którzy chcą ustawiać dzieciom życie, czy wypadków kończących karierę artystów. Fakt, że rzeczywistość wygląda pewnie inaczej, a tym zagadnieniom można by poświęcić więcej miejsca i przedstawić je w nieco innym świetle, ale znowu, nie o to chodziło. Z drugiej strony miło, że autorka nie wrzuciła bohaterów w dziurę, rozgrzebała, co się dało i na koniec magicznie wszystko zasypała łopatą z napisem „jakoś to będzie”. To tylko leciutka opowiastka o pasji i spełnianiu marzeń, bez pompatycznych przemówień czy konieczności wielkich poświęceń.

Coda to jednak przede wszystkim sympatyczna obsada, bez której nie byłoby tej historii. Młodemu i utalentowanemu Haruichiemu brakuje może pewności siebie, ale nie można też powiedzieć, żeby dawał sobą pomiatać. To dobry chłopak, który mimo ugodowego charakteru wie, czego chce i zrobi wiele, żeby spełnić swoje marzenia, acz na pewno nie idąc po przysłowiowych trupach. Z kolei Yuri to idol nastolatek, zawsze uśmiechnięty, grzeczny i uprzejmy wobec innych. Cóż, gdyby tak było naprawdę… Prawdziwy Yuri jest wyjątkowo szorstki w obyciu, potrafi być wredny i generalnie trudno z nim wytrzymać. Tak, ma za sobą nieprzyjemne (zdecydowanie nie są one jeszcze tragicznego kalibru) przeżycia, ale to też nie jest typ męczennika­‑konserwy, który co prawda nie narzeka, ale w swoim hermetycznym wnętrzu mieli wszystko, co złe i przykre, by w pewnym momencie nie wytrzymać i wybuchnąć. Bohater co prawda trzyma ludzi na dystans, ale w głębi duszy zależy mu na innych. Problem polega na tym, że nie do końca wie, jak to okazać i dopiero się tego uczy. Pomiędzy chłopakami nie ma może tak silnej chemii, żeby się iskrzyło, ale widać, iż powoli zaczynają się ze sobą dogadywać i to nie za sprawą wszechmocnej woli autorki.

Po pozostałych bohaterach może nieco bardziej widać, że zostali umieszczeni w mandze w konkretnym celu, ale właściwie nikt nie zamienia się w narzędzie fabularne i nawet pewna irytująca dziewoja, której bardzo blisko do tego miana, w końcu wychodzi na prostą. Owszem, to są chodzące schematy, ale ładnie ubrane i odpowiednio dopieszczone, choć nie gwarantuję, że każdego da się polubić. We mnie znaczna większość postaci poza protagonistami nie wzbudziła większych emocji, ale też nie denerwowała szczególnie, co można uznać za sukces, bo jestem szczególnie uczulona na tzw. „insekty”, których rola żadna, za to potrafią zirytować.

Kreska Hitoshi Ichimury jest może niekoniecznie charakterystyczna czy szczegółowa, ale na pewno przyjemna dla oka. Fakt, zdarzają się tutaj drobne wpadki anatomiczne, czasem w postaci zbyt dużych dłoni czy kłopotów z sylwetką, ale generalnie jest nieźle i zwłaszcza te kadry, na których bohaterowie tańczą, prezentują się ładnie. Mangaczka stawia raczej na kontrast czerni i bieli, a chociaż w licznych scenach znajdziemy rastry, czytelnik raczej nie dostanie oczopląsu, a tła nie trzeba zgłaszać do programu „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”.

Zabierając się za Codę nie oczekiwałam niczego konkretnego – ot, nudziło mi się i to wszystko. Dzięki temu czekała mnie miła niespodzianka, bo mimo pewnej schematyczności i prostoty, manga okazała się zaskakująco normalna i czasu poświęconego na jej lekturę na pewno nie uważam za stracony. Komu ta historia może się spodobać? Osobom znudzonym i takim, które przy czymś niewymagającym, ale niegłupim, chcą odpocząć od kiczu i sztampy oraz cukierkowych romansów czy krwawych dramatów. To nie jest wiekopomne dzieło z tańcem w roli głównej, ale na pewno przyjemna lektura na jeden, góra dwa długie wieczory.

Enevi, 15 stycznia 2014

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Mag Garden
Autor: Hitoshi Ichimura