Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Eternal Sabbath

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    ursa 16.10.2013 16:04
    wracam do tej mangi co jakiś czas, nie za często, bo jest trochę „ciężka”, w sensie problematyki oczywiście, nie jakiejś toporności wykonania (wręcz przeciwnie, o czym dalej). zwykle łykam wtedy całość niemal od razu, bo nawet znając już fabułę, wciąż czuję się przez nią wciągana… wrażenie, jakie na mnie zrobiła ładnych parę lat temu, pozostaje. ma oczywiście słabsze miejsca, pewne uproszczenia i schematy, ale trzeba oddać autorce, że poruszając wątek bardzo na czasie – z pewnością dziś jeszcze bardziej niż wtedy, kiedy manga powstawała – nie spłyca go, nawet jeśli dotyka powierzchownie i kładzie większy nacisk na elementy paranormalne (tudzież sf, zależy od interpretacji ;). nikt chyba nie zaprzeczy, że współczesny rozwój biotechnologii niesie ze sobą poważne wyzwania etyczne, pytanie o moralne granice nauki i definicję istoty ludzkiej – a czy ES na nie odpowiada? tak i nie… samo wskazywanie na problem jest pewnym rodzajem odpowiedzi, a stwierdzenie, że choć potrafimy stworzyć idealne ciało, ale już idealną duszę niekoniecznie, w swej banalności pozostaje niezmiernie i boleśnie prawdziwe. tyle w tym temacie; sądzę, że warto sięgnąć po mangę, by się samemu przekonać, jak ta sprawa wygląda u autorki znanej chyba raczej z shoujo ;)
    druga kwestia to kreska. ja osobiście znajduję ją znakomitą, choć jestem pewna, że nie wszyscy się zgodzą – ale ja lubię „czystą” kreskę, ostre kontrasty czerni i bieli, nie przeszkadzają mi puste kadry, jeśli tylko twarz postaci wyraża przekonująco emocje, a poświęcenie kilku paneli na pokazanie, jak ktoś podnosi albo opuszcza wzrok czy też robi grymas, moim zdaniem jest bardzo interesującym zabiegiem. nie ma tu przy tym ani jednego SD czy typowych, ułatwiających życie mangaków, kresek i krzyżyków „na wnerw” (jedynie latające wokół głowy pytajniki ;), a emocje, liczne i zróżnicowane, oddają tylko oczy, usta, dłonie. i oddają dobrze. dużo rysunków pozbawionych dialogów pozwala jeszcze bardziej to docenić. pewne pokrewieństwo kreski z Marsem jest oczywiście widoczne, ale tu jest ona właśnie czystsza, zdecydowana, „doroślejsza”, jak przystało na mangę seinen, i nie ma tej rozedrganej szkicowości w zbliżeniach twarzy. z kolei kadry zawierające np. widok parku tak szczegółowe i naturalne, że podejrzewam użycie jakiejś technicznej sztuczki, może to przekształcone zdjęcie? nie znam się… ale efekt bardzo mi się podoba.
    postaci… no cóż. to też trzeba samemu ocenić; do mnie zdecydowanie trafiają, może z małym ale pod adresem głównego antagonisty, który jako jedyny jest postacią jednoznacznie jednobarwną – czyli czarną. jego amoralność tożsama jest praktycznie ze złem, co go nieco spłyca i ogranicza. za to reszta, mimo że pozytywni, to nikogo nie można nazwać nieskazitelnym – i to jest właśnie w nich najlepsze. decydowanie o czyimś życiu i śmierci w imię wyższego dobra, kwestia większego i mniejszego zła – dotknięte tylko, bez ferowania wyroków, jakby między wierszami powieści sensacyjno­‑fantastyczno­‑romansowej (medical thriller tu najbardziej pasuje), dają czytelnikowi pole do własnej refleksji. a przynajmniej do odczucia w sobie, że nie są to sprawy łatwe…
    generalnie, bardzo polecam :) naprawdę dobrze czasem sięgnąć po coś takiego między jednym shoujo a drugim shounenem…
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime