Usłyszeć ciepło słońca
Recenzja
Taichi ma problem z poukładaniem sobie życia. Na studia poszedł właściwie nie wiedzieć czemu i nie pojawia się na wykładach szczególnie często, natomiast do pracy ma dużo chęci i zapału, jednak nigdzie nie może utrzymać się dłużej. Być może jakiś związek ma z tym jego bezpośredni, wybuchowy charakter? Ze względu na nieciekawą sytuację rodzinną brak stałych dochodów jest dla bohatera dużym problemem – po prostu często chodzi głodny. Pewnego dnia Taichi spotyka małomównego chłopaka, który w potrzebie bez zastanowienia oddaje mu swoje śniadanie. Niedługo później okazuje się, że nieznajomy to studiujący na tej samej uczelni Kouhei Sugihara, który ma problemy ze słuchem i z tego względu poszukuje osoby, która robiłaby dla niego notatki z wykładów. Taichi proponuje swoją pomoc i nie posiada się z radości, kiedy Sugihara w zamian obiecuje przynosić mu codziennie drugie śniadanie.
Tak w skrócie przedstawia się zawiązanie fabuły Usłyszeć ciepło słońca – to typowa historia obyczajowa, dlatego niewiele więcej można napisać bez streszczenia całości. Tempo akcji jest jednostajne, niespieszne, ale obyło się bez zbędnego rozwlekania. Fabuła nie grzeszy oryginalnością, jednak nikt tego od niej nie oczekuje – to jedna z tych bardzo urokliwych, ciut refleksyjnych, ale i optymistycznych historii, jakie przyjemnie przeczytać w jeden wieczór. Manga dotyka poważnego problemu, jakim jest niedosłuch Sugihary, i traktuje go nie jako pretekst do dramatu, ale coś, z czym bohater będzie musiał się zmierzyć, jeśli chce funkcjonować w społeczeństwie. Jak na historię, która zamyka się w jednym tomiku, także postaci zostały zaskakująco sensownie skonstruowane. Bohaterowie są konsekwentni w swoich działaniach, myślą, wydają się autentyczni i po prostu budzą sympatię – i uważam, że to w zupełności wystarczy. W tym miejscu należałoby także wspomnieć, że Usłyszeć ciepło słońca jest zaliczane do shounen‑ai. Rzeczywiście taki wątek się pojawia, chociaż trzeba powiedzieć, że jest zaznaczony naprawdę subtelnie i fabuła mangi nie ucierpiałaby w żaden sposób, gdyby go wyciąć. Fakt, że – jak pisze autorka w podsumowaniu na końcu tomiku – dopiero w trakcie rysowania mangi dowiedziała się, że ma ona zostać opublikowana w magazynie o tematyce boy’s love, najlepiej świadczy o wpływie tego wątku na resztę historii. Moim zdaniem opowieść koncentruje się bardziej na prostej potrzebie bliskości z drugim człowiekiem i przyjaźni, która dopiero w przyszłości być może przemieni się w coś więcej. Dlatego jeśli ktoś sięgnie po tę mangę z zamiarem przeczytania shounen‑ai, prawdopodobnie rozczaruje się bardziej niż osoba, która w ogóle nie spodziewała się takiego wątku.
Usłyszeć ciepło słońca jest pierwszą mangą wydawnictwa Dango, którą miałam przyjemność czytać. Uważam, że jak na tak młode wydawnictwo, Dango radzi sobie całkiem nieźle – ale po kolei. Tomik ma okładkę ze skrzydełkami – bardzo praktyczne rozwiązanie, zwłaszcza jeśli nie mamy pod ręką zakładki. Ilustracja widoczna na okładce jest moim zdaniem śliczna i idealnie oddaje klimat mangi. Po otwarciu tomiku widzimy ilustrację wydrukowaną w kolorze na kredowym papierze, z podziękowaniem autorki za sięgnięcie po polską edycję mangi. Po drugiej stronie znalazł się spis treści, a później zaczyna się już treść właściwa – pięć rozdziałów i jeden krótki dodatek o wiele mówiącym tytule To jeszcze nie koniec. Po nim znajduje się posłowie autorki, stopka redakcyjna i co ciekawe – za stopką jest jeszcze jedna strona, wydrukowana na kredowym papierze i stanowiąca coś w rodzaju poradnika kulinarnego.
Tłumaczenie zostało zrobione dobrze – bohaterowie mówią swobodnym, naturalnym językiem i mangę czyta się płynnie, bez większych zgrzytów. Nie pojawiły się także żadne błędy interpunkcyjne czy językowe. Jakość użytego papieru, a także druku nie pozostawia nic do życzenia – strony nie prześwitują, a czerń jest nasycona. Pierwszy zarzut, jaki mam do polskiego wydania, to zbyt mocno przycięte strony mangi – w niektórych miejscach naruszono nawet dymki z tekstem i same literki (np. str. 7), a to już wygląda bardzo nieciekawie. Człowiek odnosi wrażenie, że dostaje produkt wybrakowany – nawet jeśli to tylko pół centymetra kadru. Drugim zarzutem jest problem z numeracją stron – w całym tomiku pojawiła się ona około dwudziestu razy, przy czym na przykład w pierwszym rozdziale nie oznaczono żadnej strony. Jasne, zdaję sobie sprawę, że to problem głównie dla recenzenta, kiedy chce podać numer strony, na której znalazł błąd albo całkowitą liczbę stron, a większość czytelników nawet nie zauważy, ale mimo wszystko myślę, że warto to w przyszłości poprawić.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Dango | 8.2016 |
2 | Teoria szczęścia | Dango | 5.2017 |
3 | Limit 1 | Dango | 2.2018 |
4 | Limit 2 | Dango | 4.2019 |
5 | Limit 3 | Dango | 9.2020 |