Tanuki-Manga

Już na wstępie ostrzegam – drugi tom Made in Abyss nie nadaje się do czytania w środkach komunikacji publicznej, zwłaszcza po zdjęciu obwoluty. Tego, że autor lubi wciskać kontrowersyjny negliż, gdzie tylko popadnie, doświadczyliśmy w pierwszej części. Ale gołe shibari na okładce to już ostra jazda, radzę uważać, przy kim czytacie tę mangę.

Riko i Regowi udało się dać dyla z sierocińca i dość szybko zmierzają w dół Otchłani. Na drugim poziomie docierają do bazy eksploratorów, gdzie spotykają Ozen, enigmatyczną i niezbyt zrównoważoną psychicznie mentorkę matki głównej bohaterki. Ozen okazuje się osobliwą postacią, na której psychice Otchłań odcisnęła wyraźne piętno. Konfrontacja z tym białym gwizdkiem okazuje się pierwszą wielką przeszkodą w podróży Riko na dno, ale też ujawnia sekret stojący za narodzinami dziewczynki. Ten okazuje się czymś, czego dla własnego dobra lepiej nie wiedzieć.

Czymś, na co wcześniej nie zwróciłem uwagi, jest druk, czy raczej balans odcieni szarości. Made in Abyss sporo różni się od większości mang: przede wszystkim zamiast rastrów, do których od początku historii mangi w Polsce przyzwyczaili się czytelnicy, koloruje odcieniami szarości. Jest to ewidentnie praca w programie graficznym. Słyszałem negatywne opinie na temat jakości odwzorowania owych odcieni w wydaniu Kotori, lecz osobiście, mimo usilnych prób, w drugim tomie nie znalazłem kadrów na tyle przyciemnionych, by ginęły w nich detale.

Znalazłem za to dwa błędy z winy korekty. Pierwszy widnieje na s. 105, gdzie napisano „tam właśnie je znałam”, choć kontekst podpowiada, że chodzi o „tam właśnie je znalazłam”. Drugi to s. 121 (chyba, bez numeracji trudno się doliczyć) i polega na napisaniu „w tym miejsce” zamiast „w tym miejscu”.

Tak jak w poprzednim tomie, informacje na temat Otchłani i jej mieszkańców uzupełniają odautorskie dodatki, chociaż w drugiej części mangi jest ich już mniej. Podobnie jak wcześniej, dodatkowe informacje, tym razem o hierarchii wśród otchłanników, znalazły się też na drugim skrzydełku obwoluty.