Void (Ranmaru Zariya)
Recenzja
Zasiadając do pisania recenzji tego tomiku, czułam się trochę skrępowana i zdezorientowana. Owszem, ostrzeżono mnie, że w środku są traumy, nieszczęśliwe miłości, gwałty i insze inszości w tym guście. Nic to, powiedziałam wtedy, od czasu do czasu lubię nurzać się w gęstym sosie mrocznego i taniego dramatyzmu. Ale jak po tych wszystkich zapowiedziach mam opisać coś, co w najlepszym wypadku było miałkie i budziło raczej uśmiech zażenowania i politowania?
Ludzkość wspięła się na wyżyny intelektu i zepsucia i wymyśliła humanoidy – sztucznie stworzone istoty żywe, emocjonalnie przywiązane do swego właściciela jak pisklę do matki. Oczywiście, część z nich szybko została przerobiona na seksualne zabawki. I właśnie taki prezent, wyrwany z brudnych łap nielegalnych producentów owych „zabawek”, od swojego przyjaciela i współpracownika dostaje pewnego dnia Maki, mający status bliżej nieokreślonego szefa Biura Ochrony Humanoidów (nie ukrywam, że hipokryzja tego zagrania przyprawiła mnie o natychmiastowe uderzenie czołem w blat). Żeby było jeszcze bardziej pokrętnie, wygląd humanoida Araty Mizumoriego jest wzorowany na mężczyźnie w przeszłości bardzo dla Makiego ważnym, z którym wiążą się jednak nie najlepsze wspomnienia. Maki na początku ma zamiar wyłącznie odegrać się na „zabawce” i odbić sobie na niej swoją krzywdę… ale czyż istnieje lód (czy też, jak głosi napis z tyłu okładki, „wieczna zmarzlina pokrywająca serce”), który nie stopnieje pod wpływem żaru wielkiego oddania i spojrzenia ócz niewinnych?
Cóż, wszyscy dobrze wiedzą, że nie istnieje i że Maki z zimnego sukinsyna zmieni się w puchatego misiaczka zabierającego swego seks‑niewolnika na ubraniowe zakupy i do restauracji. Ale zanim to nastąpi, musi przejść katharsis i Przemianę™, a najprostsza droga do nich prowadzi przez częste stosowanie seksualnej przemocy wobec niewinnej istoty o duszyczce czystej jak kryształ i gorącym serduszku. Schemat banalny i stary jak świat, a wciąż tak popularny…
Ilustracja na obwolucie to chyba najlepsza część mangi. Utrzymana w tonacji czerwieni przechodzącej w zieleń, jakby powoli pokrywająca się pleśnią i ozdobiona na wpół przezroczystym motywem ptasiego skrzydła, jest raczej przewrotna i myląca – to Maki, a nie Arata, wygląda na niej na zagubioną i wymęczoną ofiarę, biernie poddającą się losowi. Polskie wydanie zostało wydrukowane w formacie powiększonym, trochę niepotrzebnie moim zdaniem, bo kreska w środku, chociaż całkiem ładna, odwłoka nie urywa, no ale może chodziło o lepsze przedstawienie scen gwałtu. Jednak co do jakości wydania nie mam absolutnie żadnych negatywnych uwag – druk jest wyraźny, czcionki czytelne, wszystkie naprawdę liczne onomatopeje zastąpione polskimi odpowiednikami, a tłumaczenie zgrabne, zwłaszcza biorąc pod uwagę nieuchronną banalność niektórych kwestii. Manga dodatków nie zawiera żadnych; na samym końcu znajduje się jedynie stopka redakcyjna.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 11.2018 |