Kronika duchów
Recenzja
Nieco się zdziwiłam, przeczytawszy (dla odświeżenia pamięci) własne słowa na temat pierwszego tomu – zdaje się, że cokolwiek dobrego o nim powiedziałam, będę musiała odwołać. Ponownie mamy cztery rozdziały, każdy relacjonujący odrębną „straszną” historię, jakoś tam powiązane motywem poszukiwania wspomnień Chloe poprzez zapełnianie tytułowej kroniki oraz postacią Hanaichi. Powiązania te robią wrażenie dość luźnych i pretekstowych i utwierdzam się w przekonaniu, że celem autorki nie jest opowiedzenie spójnej historii, lecz wrzucenie na karty mangi tylu nadnaturalnych wątków, ile się da. Co do kwestii ich doboru, jak sama wyznaje pomiędzy rozdziałami, w grę wchodzą inspiracje grami, horrorami, miejskimi legendami itp., przyprawione wątpliwej jakości poczuciem humoru, bo przecież erotyka i nadprzyrodzone dobrze się ze sobą łączą. Ale zainteresowanych uprzedzam, erotyki nie ma wcale dużo, raczej malutko. Stąd większy problem mam z pozostałymi elementami, w tym nadprzyrodzonymi, bo nie wiem, czy mam się z nich śmiać, czy płakać…
Największą zagwozdkę stanowi rozdział Zupa z żółwia, łączący motyw dnia na plaży i obowiązkowo dziewcząt w kostiumach kąpielowych z makabrą i groteską – chociaż mordercza syrena w stroju‑fetyszu, która pozwala przeznaczonym na pasztet z ludziny bohaterom odejść, bo taki ma kaprys, a potem okazuje uczucia ukochanemu poprzez akt kanibalizmu, przekracza moje zdolności kognitywne i w ogóle nie wiem, jak to zaklasyfikować. Jako idiotyzm może?
Dalej powiedzmy, że jest lepiej: człowiek‑guma z miejskiej legendy rozdziela zakochane pary, co staje się pretekstem do ukazania randki Chloe i samozwańczego detektywa‑idioty Saekiego, który mimo niegasnącej miłości do zaginionej Hanaichi próbuje się zbliżyć do shinigami. Jest to oczywiście plan Chloe, która chce się pozbyć stalkera kradnącego jej bieliznę… W tle na randce z przypadku pętają się Kyouichi (sprawdzić, czy na pewno tak się nazywa główny bohater…) i Mayumi, której moce duchowe z jakiegoś powodu (możliwe, że też go nie pamiętam) rosną. Ten fakt z kolei sprawia, że do dziewczyny przyczepia się horda duchów, wywołanych podczas gry z Saekim w przywoływanie kokkuri, a pod koniec tomu pakuje się ona w jeszcze większe tarapaty. W tzw. międzyczasie mamy historyjkę z gatunku „setny odcinek Supernatural albo Z Archiwum X, zróbmy sobie jakieś jaja”, w której główną rolę gra mała Kukuri z nieodłącznym misiem i grubas Tatsumi (syn yakuzy), a oprócz nich hipnoza, telekineza, UFO i kosmitki w czerni. Oraz nieudany element yuri. Sama autorka wyznała, że historia pozostawia lekki niesmak i to jej się właśnie spodobało, co moim zdaniem więcej mówi o niej niż o mandze. Mnie bowiem pozostało wrażenie określane elegancko skrótem WTF… Jeszcze najlepsze z tego wszystkiego fabularnie jest ostatnie, dodatkowe opowiadanie‑retrospekcja z czasów podstawówki klubu okultystycznego: przyzwoita historia z elementem nadnaturalnym i nic więcej, co wymagałoby zastanawiania się, jak właściwie należy na to reagować (pomijając pytanie o kazirodztwo – wybrałam opcję „ignor”).
Treść tomu kontynuuje i wzmacnia odczucie chaosu, jakie miałam już poprzednio. Kolejne scenki wrzucane są pospiesznie, czasem wymagają zastanowienia się, co właściwie nastąpiło/ma miejsce i jaki jest związek między wydarzeniami. Często odpowiedź wydaje się brzmieć: „bo tak się autorce uwidziało, że będzie fajnie/śmiesznie”. Co gorsza, przyczynia się do tego również sposób rysowania, bo kadry są gęsto wypełnione, nieraz dynamiczne, jest ich dużo i czasem są małe, a nie daj Boże, jak pojawiają się w nich onomatopeje (wszystkie przetłumaczone) i dymki z wypowiedziami nadnaturalnych czarnych charakterów… Od tych ostatnich krwawią mi oczy. Osobnych badań wymagałaby kwestia wzrostu Chloe w stosunku do Kyouichiego – ponoć chłopak jest niski, ale trudno to stwierdzić, gdyż stosunek ów zmiennym jest, a dodatkowo komplikują go inne postaci, do których próbowałam oboje przyrównywać, bez efektów istotnych badawczo. Podobne przypadłości trapią często rysunek sylwetek w ogóle i w szczególe; biedny jest zwłaszcza groteskowo przedstawiony Tatsumi, który wydaje się zresztą najnormalniejszy w tym towarzystwie. Krzywizny, deformacje i inne paskudztwa (niezamierzone) zdarzają się często, dodatkowo unieprzyjemniając lekturę. Poza tym wydanie wydaje się w porządku, nasycenie druku jest dobre, paginacja się przewija po wolnych marginesach, problemów korektorskich nie wyłapałam. Tomik otwierają dwie kolorowe strony, pomiędzy rozdziałami i na końcu autorka wywnętrza swoje fascynacje, a pod obwolutą nic szczególnego się nie kryje.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 9.2018 |
2 | Tom 2 | Waneko | 11.2018 |
3 | Tom 3 | Waneko | 1.2019 |