Enra z piekła rodem
Recenzja
Zgodnie z przewidywaniami, na scenę wkracza ostatnie – a raczej drugie w kolejności – dziecko króla Enmy i jedyna jego córka, Rinze. Nie było też dla mnie wielkim zaskoczeniem to, że jej osobowość i metody „oczyszczania” grzeszników stanowią swoisty konglomerat cech i metod jej braci, co zresztą czyni ją niekwestionowaną faworytką w rywalizacji o tron. Przy tym zdradza jednak ciepłe uczucia względem przede wszystkim Enry, co rzecz jasna zjednuje jej dodatkowo sympatię Komachi, już całkiem zadurzonej w obcesowym piekielniku, bez względu na jego kolejne wyskoki. Ups, to chyba żaden spoiler…? No nie, raczej nie.
Fabuła niby obraca się wokół kolejnego grzesznika ze szkoły naszej bohaterki, zwodniczo dziecięcego Satohiko, który planuje krwawą zemstę na dawnym przyjacielu swego zmarłego tragicznie starszego brata – rzecz jasna, to nieporozumienie i nadinterpretacja. Tak naprawdę chodzi jednak o paralelę i wyjaśnienie za jej pomocą owej spodziewanej od pierwszego tomu traumy z dzieciństwa Enry. Wiązała się ona ze śmiercią jego matki z rąk demona, czyli grzesznika, na jego oczach, stąd nienawiść księcia do ludzi. A Komachi, tylko trochę popychana przez Rinze, postanawia go ocalić… od kryjącego się za ową nienawiścią poczucia winy. Co jej się w nieco dramatycznych okolicznościach udaje.
Jednak to nie koniec rozrywek, bo do rozstrzygnięcia egzaminu zostały cztery dni, rywale dwoją się i troją, zabiegając o punkty (Enrę wyprzedziła nie tylko Rinze, ale i Rokuzan, brawo, chłopcze), a Fanfan nagle ujawnia Komachi swoje mocno niepokojące plany. W rezultacie dziewczyna robi wszystko, by odseparować diablika od jego niczego niepodejrzewającego pana i zapobiec skrzywdzeniu go przez zdradzieckiego sługę. Wreszcie z tego strachu, miłości i determinacji posuwa się do ostateczności – i już wiemy, czemu skończyła jako największa grzesznica na liście króla piekieł. Nie, żebym się czegoś w tym stylu nie spodziewała…
No cóż, Enra zachował się jednak całkiem przyzwoicie jak na niego i Komachi, zamiast trafić od razu do kotła z wrzącą smołą, dostała drugą szansę na dobre życie, a po śmierci obietnicę spotkania z ukochanym. I byłoby to moim zdaniem całkiem niezłe zakończenie, tylko pewnie mało romantyczne – dlatego mocą króla Enmy / Wielkiej Woli Wszechświata / autorki / niepotrzebne skreślić / egzamin został unieważniony i cały cyrk najwyraźniej zaczyna się od początku…
Tyle w temacie fabuły, trzeba jednak podkreślić, że wszystko to dzieje się okropnie szybko i stąd nie zawsze nadążają za akcją logika i prawdopodobieństwo psychologiczne (w przypadku Enry to drugie w ogóle gdzieś się zagubiło, ewentualnie zostało po drodze zastąpione dwubiegunówką). Wrażenie chaosu i pośpiechu pogłębia warstwa graficzna, która jest bardzo gęsta, dynamiczna i, owszem, całkiem ładna, z bardzo niewielkimi i okazjonalnymi niedoróbkami, ale dla mnie osobiście jednak męcząca. Tłumaczenie w zasadzie nie szwankuje mimo swej potoczności, a trudno mieć do niego pretensje o treść mniej lub bardziej czułych wyznań bohaterów. Tomik otwiera ilustracja, która moim zdaniem jasno pokazuje, kogo powinna obdarzyć uczuciem Komachi, zamyka go krótka historyjka nie tyle poboczna, co podsumowująca, a pod okładką kryją się dwie yonkomy „z piekiełka”, zupełnie dla mnie nieśmieszne.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 4.2019 |
2 | Tom 2 | Waneko | 6.2019 |
3 | Tom 3 | Waneko | 8.2019 |
4 | Tom 4 | Waneko | 10.2019 |