x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Lekka, łatwa i przyjemna – na szybką lekturę rzecz jak znalazł. Dla mnie, miłośnika militariów, manga dodatkowo godna uwagi. Plusem jest także główna bohaterka (cóż, MM uważam za dodatek).
Minusy – fatalna jakość polskiego wydania, czerstwe zakończenie i brak rozwijania pewnych wątków. No ale you can't have it all.
Pazuzu
27.05.2007 22:48 Wspaniała manga na sobotni wieczór
Piękne dziewczyny, szybkie samochody, fantastycznie rozrysowane detale (pistolety mogą spokojnie służyć za ilustracje do katalogu broni), do tego całkiem przyjemna (choć sztampowa) fabuła na tyle skąplikowana i dawka przemocy dostatecznie duża, by zadowolić każdego fana sensacji (zwłaszcza płci męskiej, choć jestem dowodem na to, że i paniom może się podobać).
Jest tylko jedno ale: kto u licha tak wydał tą mangę?! Polska edycja jest straszna i tragiczna. Rally wygląda jak murzynka, połowa rastrów pobłądziła na drogach życia, a ostrość linii nie istnieje. Zamiast szczegułówych kadrów mamy zaciemnione, jednolite plamy przy których trzeba się zastanawiać „co autor miał na myśli”. Koszmar, koszmar, koszmar…
Zauważyłam tylko jeden plus polskiej wersji – nie ocenzurowano jej, co spotkało np. wersję francuską. I to chyba najlepsza wiadomość.
gumsmith cats
Minusy – fatalna jakość polskiego wydania, czerstwe zakończenie i brak rozwijania pewnych wątków. No ale you can't have it all.
Wspaniała manga na sobotni wieczór
Jest tylko jedno ale: kto u licha tak wydał tą mangę?! Polska edycja jest straszna i tragiczna. Rally wygląda jak murzynka, połowa rastrów pobłądziła na drogach życia, a ostrość linii nie istnieje. Zamiast szczegułówych kadrów mamy zaciemnione, jednolite plamy przy których trzeba się zastanawiać „co autor miał na myśli”. Koszmar, koszmar, koszmar…
Zauważyłam tylko jeden plus polskiej wersji – nie ocenzurowano jej, co spotkało np. wersję francuską. I to chyba najlepsza wiadomość.