Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 kreska: 6/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,67

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 23
Średnia: 6,83
σ=1,81

Wylosuj ponownieTop 10

He's Dedicated to Roses

Rodzaj: Komiks (Korea Płd.)
Wydanie oryginalne: 2007
Liczba tomów: 11
Tytuły alternatywne:
  • 그놈에게 바치는 장미

Mordobicie jako lekarstwo na stres, a w tle płomienny romans (niejeden)… Całkiem przyzwoite shoujo z całkiem charakterną bohaterką.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Wiewiór

Recenzja / Opis

Życie Idy Choi nie jest usłane różami. Firma jej ojca zbankrutowała, kiedy dziewczyna była jeszcze mała i od tego czasu wraz z rodzicami pracuje dla swoich sąsiadów jako służąca ich córki. Chociaż obie są w tym samym wieku, a nawet uczęszczają do tej samej klasy, Mimi Shin nie ma litości dla koleżanki i wykorzystuje ją w każdy możliwy sposób. Naigrywanie się i ośmieszanie Idy to jedna z jej ulubionych rozrywek. Bohaterka, przeciętna, lecz niepozbawiona charakteru okularnica, daje sobą pomiatać tylko i wyłącznie ze względu na rodziców. Aby rozładować stres i ukoić zszargane nerwy, wieczorami Ida przebiera się za chłopaka i jako Yodah Choi, wraz z dwoma kumplami, którzy nie mają pojęcia o jej prawdziwej tożsamości, chodzi na „ustawki”, siejąc postrach wśród lokalnych gangów. Pewnego dnia poznaje szalenie przystojnego Ganga Naru, który z miejsca zakochuje się w jej męskim wydaniu!

Brzmi jak standardowe shoujo, prawda? I słusznie, bo nim jest, co nie znaczy, że nie potrafi momentami pozytywnie zaskoczyć. Pierwszą niespodzianką jest już sama postać głównej bohaterki, która znosi kaprysy swojej „chlebodawczyni” tylko dlatego, że musi, a nie ponieważ jest sierotą bez ikry. Gdyby nie rodzice, którzy są bardzo wdzięczni sąsiadom za okazaną pomoc, Ida rozszarpałaby Mimi gołymi rękami. I właściwie gdyby nie to podejście bohaterki, rzuciłabym tę manhwę w kąt po kilku rozdziałach. Zaprezentowana historia ma wyjątkowo nierówny poziom i chwilami doprowadza czytelnika do szału swoją kiczowatością rodem z południowoamerykańskiej telenoweli. Przedstawiony świat sprawia wrażenie sztucznego, a występujące w nim postaci to piękne kukły, których problemy rozdmuchano do niebotycznych rozmiarów. O ile pierwsza część historii jest świeża, zabawna i dobrze skomponowana, tak druga razi nagromadzeniem wątków dramatycznych, na dodatek bardzo przesadzonych. Mimi z wrednej, rozpuszczonej i kapryśnej panienki z dobrego domu zamienia się w szefa gangu, który zrobi wszystko, by osiągnąć swój cel. Oczywiście rozumiem pewną umowność zachowań i odrealnienie całości w celu podniesienia atrakcyjności historii, ale taka nagła przemiana jednak za bardzo rzuca się w oczy. Zupełnie inną parą kaloszy jest sytuacja rodziców Idy, których losem nikt się nie zainteresował. Skoro firma jej ojca zbankrutowała tak niespodziewanie, to wyjątkowo dziwne, że nikt, włącznie z najbardziej zainteresowanym, nie sprawdził, dlaczego tak się stało. Zresztą pomijając już ten drugorzędny wątek, naprawdę nie rozumiem, jak dwójka dorosłych ludzi może biernie przyglądać się temu, że ich dziecko jest traktowane jak popychadło. I co gorsza widząc zaistniałą sytuację, całą winą obarczać własną córkę, bo przecież to zaszczyt, że sąsiedzi postanowili nam pomóc (ładna mi pomoc swoją drogą) i niezależnie od wszystkiego trzeba być im wdzięcznym. Cóż, ta manhwa zawiera w sobie tyle różnych patologii, że nie sposób wymienić wszystkich. Warstwa fabularna zupełnie mnie nie przekonuje, chociaż autorka postarała się o zgrabną kompozycję pierwszej części komiksu, doskonale wyczuwając, kiedy czytelnikowi należy się chwila wytchnienia i uśmiechu.

Wątek romansowy to osobna historia. Wielokąt romantyczny jest dosyć skomplikowany i nieustannie zmienia kształt. Ida zakochuje się w Gangu, podczas gdy ten pozostaje wyraźnie zauroczony jej męskim wcieleniem. Nie mając pojęcia, że to tylko przebranie, powoli oswaja się z faktem, że może być homoseksualistą, co prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Oprócz Idy na chłopaka ma oczywiście chrapkę Mimi (wszystko zgodnie z regułami gatunku), która zrobi absolutnie wszystko, aby go zdobyć. Żeby nie było zbyt nudno, do tej trójki dołączają dwaj koledzy dziewczyny, z którymi bierze udział w bijatykach – spokojny i opanowany Shinah Jang oraz wesoły i sympatyczny Junah Parker. Na dokładkę autorka dorzuciła jeszcze koleżankę Junaha i pewnego brutalnego szefa lokalnego gangu. Może akurat w tym wypadku nie mamy do czynienia z „każdy z każdym”, ale i tak miszmasz jest niesamowity i niejeden serial mógłby pozazdrościć uczuciowego bałaganu. Biorąc pod uwagę wiek bohaterów, w większości przypadków można mówić o pierwszej miłości, która jak dla mnie przybrała nieco zbyt dramatyczny i poważny odcień, lecz w sumie ich zmagania śledzi się całkiem przyjemnie i z zainteresowaniem.

Relacje między większością postaci zdecydowanie nie należą do normalnych. Odniosłam przykre wrażenie, że wszyscy (z jednym małym wyjątkiem) traktują się tu bardzo przedmiotowo i mają dziwne sposoby na okazywanie miłości. Każdym kieruje jakiś ukryty motyw i nawet miłość między głównymi bohaterami wynikająca z pewnych nieporozumień, dopiero na końcu zaczyna przypominać prawdziwe uczucie. To przykre, że dla poszczególnych postaci jedynym sposobem na okazanie swego przywiązania jest traktowanie obiektu swoich westchnień jak przedmiotu lub niewolnika. Chyba najciekawiej prezentuje się związek Idy i Naru. Otóż autorka w swoich opowieściach lubi powtarzać pewien schemat – wyjątkowo chętnie łączy w pary silne, niezależne, chociaż nieco głupiutkie dziewczyny z przystojnymi, bardzo silnymi fizycznie, ale skrajnie nieżyciowymi i tępymi facetami. Gang jest absolutnie uroczy w swoim podejściu małego dziecka, które chce i musi dostać „wymarzoną zabawkę”, co nie zmienia faktu, że okazuje się kompletnym idiotą. Pocieszające jest to, że pozostali panowie jednak prezentują nieco wyższy poziom intelektualny.

Od strony technicznej He’s Dedicated to Roses prezentuje się raczej przeciętnie. Bardzo spodobały mi się oficjalne arty z manhwy cieszące oko żywą i bogatą kolorystyką. W czerni i bieli całość wypada nieco gorzej. Znaczącym jest fakt, że główna bohaterka wygląda dużo lepiej jako chłopak i nie chodzi tylko o fabularny pomysł na ukrycie całkiem atrakcyjnej Idy za paskudnymi okularami (swoją drogą, czy w Azji mają tylko jeden model oprawek, w którym nawet najładniejsza kobieta wygląda jak strach na wróble?!). Reszta damskiej obsady, mimo że pretenduje do miana bishoujo, wygląda jak stadko brzydko umalowanych transwestytów. Natomiast panom trudno cokolwiek zarzucić. Teł za dużo tu nie uświadczymy, postawiono raczej na nieokreślone przestrzenie stworzone z niekoniecznie efektownych rastrów. Lecz w ramach uczciwości recenzenckiej muszę wspomnieć, że kiedy już autorka rysuje jakieś pomieszczenie lub krajobraz, to zazwyczaj są one dosyć szczegółowe.

Mając na uwadze sporo braków, jakie ta seria posiada, nadal twierdzę, że to całkiem solidna rozrywka. Główna bohaterka jako Yodah potrafi być zaskakująco sympatyczna i zabawna, a razem z kolegami tworzy wyjątkowo barwną grupkę przyjaciół. Największą wadą tego komiksu jest skrajnie przedramatyzowana końcówka, lecz mimo to całość daje się polubić. Ot, kolejne, kompletnie odrealnione, cukierkowe shoujo, które próbuje zaskoczyć czytelnika „niespodziewanymi zwrotami akcji”. Czy warto to czytać? Owszem, ale tylko dla Idy Choi.

moshi_moshi, 12 grudnia 2010

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Samyang
Autor: Mi Ri Hwang