Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 9/10 kreska: 8/10
fabuła: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 13
Średnia: 7,31
σ=1,49

Wylosuj ponownieTop 10

Tenshi Nanka ja Nai

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1991-1994
Liczba tomów: 8
Tytuły alternatywne:
  • 天使なんかじゃない
Tytuły powiązane:

Trzy lata z życia „aniołka”, który uczy się prawdziwej wartości, ale i ciężaru posiadania aureolki.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Miica

Recenzja / Opis

Midori Saejima, lat szesnaście, właśnie rozpoczyna licealną karierę. Tak się złożyło, że wybrała szkołę, która dopiero rozpoczyna działalność i obecne pierwsze klasy są też jedynym rocznikiem w całym liceum. Kiedy dziewczę powraca na lekcje po krótkiej nieobecności spowodowanej chorobą, okazuje się, że klasa uczyniła ją swoją kandydatką na przewodniczącą samorządu szkolnego. Midori jest tym faktem zaskoczona, ale nie protestuje, tym bardziej, że w wyborach startuje także Akira Sudou – gdyby tak udało się dostać do samorządu razem z nim… Oczywiście dokładnie tak się dzieje. Akira, obiekt westchnień Midori, zostaje przewodniczącym, ona sama zastępcą, a oprócz nich do samorządu kolejno jako skarbnik i dwoje sekretarzy trafia jeszcze dwóch uczniów i uczennica. Swój debiut w nowej szkole Midori może więc uznać za więcej niż udany – społeczność szkolna darzy ją wielką sympatią i nazywa „aniołkiem Saejimą”, w naturalny sposób znalazła się bliżej Akiry i nawet ta jedna wpadka, kiedy zaświeciła majtkami na scenie przed całą szkołą, nie może tego zepsuć.

Zanim pomyślicie niechętnie, drodzy czytelnicy, że powyższy akapit zwiastuje jakże typową, schematyczną i nudną mangę, pozwolę sobie zaznaczyć, że jej autorką jest Ai Yazawa. Ta pani ma na koncie takie tytuły, jak wydane u nas Paradise Kiss i Kagen no Tsuki, a także słynną NANĘ. Tenshi Nanka Ja Nai jest jedną z jej pierwszych serii, a także chyba najbardziej optymistycznym tytułem tej mangaczki jaki czytałam – co zasadniczo było bardzo miłym zaskoczeniem. Tak czy inaczej, sądzę, że nie tylko dla mnie nazwisko autorki jest wyznacznikiem jakości i ten przypadek ani trochę nie odbiega od reguły.

Akcja Tenshi Nanka Ja Nai obejmuje trzy lata nauki głównej bohaterki i jej przyjaciół w liceum, czyli ten etap w życiu, kiedy człowiek uczy się samodzielności i dojrzewa emocjonalnie. Najogólniej można powiedzieć, że właśnie o tym jest ta historia. Oczywiście na pierwszym planie znajduje się wątek romantyczny, a wokół niego pojawia się wiele kolejnych – Akira ma przeszłość może nieszczególnie traumatyczną, ale niedającą o sobie zapomnieć. Całkiem poważne problemy rodzinne i (choć niestety nie do końca) dawna nieszczęśliwa miłość bardzo skutecznie komplikują życie jemu i jego otoczeniu. A co najgorsze – nie pozwalają iść do przodu. Midori, mimowolnie wplątana w to wszystko, stara się nie tracić ducha i pomóc chłopakowi w miarę możliwości – jak na aniołka przystało – ale czasem i ona musi uznać swoją porażkę. Bardzo ładnie został tutaj pokazany wspomniany rozwój postaci i to, w jaki sposób dziewczyna dojrzewa emocjonalnie. Midori popełnia sporo gaf, ale jak mało która bohaterka shoujo faktycznie wyciąga z nich wnioski, a także sporo myśli, dzięki czemu z czasem potrafi dobrze zrozumieć zarówno samą siebie, jak i innych. Początkowo, kiedy zostaje okrzyknięta, trochę w ramach żartu, „aniołkiem Saejimą” ze względu na swój nieustający optymizm, Midori cieszy się z tego powodu, ale i chyba uznaje tę rolę za rodzaj zobowiązania. Stąd ma później wiele problemów ze swoimi uczuciami, gdyż chciałaby zawsze wobec wszystkiego i wszystkich zachować się „idealnie”: być wyrozumiała, cierpliwa i zawsze pogodna. Kiedy problemy ją przerastają, przechodzi kryzys, bo czuje, że zawiodła. Jednak w końcu dochodzi do ważnego wniosku: jeśli nie jest aniołem, to w porządku, bo nie musi nim być. Być może jednak zwyczajnie chciałaby takowym zostać? Wtedy droga wolna, ale tylko w zgodzie ze sobą. Bardzo zgrabnie zostało to w mandze ujęte – nie rzucone czytelnikowi w twarz, ale pokazane wystarczająco czytelnie.

Jednak problemy Midori i Akiry to przecież nie jedyne wątki mangi. Dostajemy jeszcze całe stadko bohaterów drugoplanowych. Warto tu wspomnieć zwłaszcza o Yuko Mamiyi, jednej z dwojga sekretarzy samorządu, początkowo bardzo zdystansowanej do reszty towarzystwa. Midori szybko odkrywa, że Yuko durzy się w skarbniku, czyli Shuuichim Takigawie, którego zna jeszcze z gimnazjum. Główna bohaterka kibicuje koleżance z całych sił, a nawet stara się ją w jakiś sposób wspierać, jednak skoro przez tyle czasu nic się między tym dwojgiem nie wydarzyło, musi być jakaś przyczyna, prawda? Trochę później pojawia się też przyjaciel Midori z gimnazjum, Ken, i on także dostaje swoje pięć minut. Bardzo fajnie wypada wprowadzenie w drugiej połowie mangi następnego pokolenia samorządu, które po części zastępuje Midori i spółkę. Poznajemy kilkoro nowych bohaterów i ich wątki, co wprowadza trochę świeżości do historii.

Bardzo podoba mi się naturalność, z jaką bohaterowie podchodzą do siebie – chociażby taki drobny szczegół jak to, że w większości mówią sobie po imieniu i nikt nie robi z tego wielkiej sprawy. Po prostu czuje się, że tych ludzi coś łączy i naprawdę lubią ze sobą przebywać. W większości są to dobrze napisane postacie, takie z krwi i kości: mają wady i zalety, popełniają błędy, cieszą się i smucą. I nigdy nie popadają w skrajności czy schematy (nareszcie doczekałam się godnie poprowadzonego wątku „tej trzeciej”, która nie okazuje się podłą, podstępną intrygantką!). Przyznam, że Midori całkowicie podbiła moje serce – jest bardzo radosna i żywiołowa, ale nie infantylna i wypada naprawdę wiarygodnie, bo nikt nie kreuje jej przy tym na ideał. Nie wiem czy to, co napisałam w powyższych akapitach daje faktyczne pojęcie o fabule mangi – a składają się na nią okruchy życia w najczystszej postaci, bez wielkiego dramatyzowania nawet kiedy bohaterowie przeżywają trudniejsze chwile. Tym, co spaja mangę jako całość, są problemy Akiry z uporządkowaniem swojego życia, z którymi bohater rozprawia się ostatecznie dopiero na samym końcu. Niemniej w przeciągu ośmiu tomów dostaniemy standardowy zestaw wątków szkolnych, takich jak organizacja dni otwartych liceum czy dnia sportu. Na koniec zaś bohaterowie będą zastanawiać się nad swoją przyszłością – ten fragment bardzo mi się spodobał, wydał mi się jakiś taki… wyjątkowo prawdziwy. Jeśli miałabym podsumować fabułę Tenshi Nanka Ja Nai, powiedziałabym, że znalazłam jeszcze jedną mangę, która dowodzi, że z pozornie wytartych, wykorzystywanych wiele razy wątków i pomysłów cały czas można stworzyć coś naprawdę dobrego i świeżego. Ta manga wbrew pozorom nie jest schematyczna – a w każdym razie ja zostałam zaskoczona w wielu miejscach. To nie były wielkie zwroty akcji, ale jednak czytając pierwszy tomik z pewnością nie przypuszczałam, że wszystko potoczy się w taki sposób – i bardzo mi się podoba taka nieprzewidywalność.

Graficznie manga całkowicie zaspokaja moje poczucie estetyki. Oczywiście to kwestia gustu, ale bardzo lubię kreskę autorki i sposób, w jaki rysuje ona postacie. Najbardziej podoba mi się ich mimika, a zwłaszcza to, w jaki sposób się śmieją – wypada to szczerze i naturalnie, po prostu czuje się tę radość. Rysunki bohaterów są w ogóle zawsze bardzo dopracowane, nie znajdziemy tutaj żadnych form super­‑deformed ani innych uproszczeń. Autorka bardzo lubi przebierać swoje postacie, dlatego poza szkołą rzadko noszą one mundurki, a różnorodność ubrań naprawdę cieszy oko – widać, że poświęcono tej kwestii wiele uwagi. Podobnie ma się rzecz z fryzurą, zwłaszcza w przypadku Midori, która zmienia uczesanie bardzo często. Tła pojawiają się, kiedy są potrzebne i bywają dokładne, chociaż równie często są tylko niedopracowanym szkicem w tle – najważniejsze jednak, że strony nie zieją pustką i zawsze są wypełnione, dzięki czemu w ogóle nie rzuca się to w oczy.

Tenshi Nanka Ja Nai to tytuł, z którym zdecydowanie powinna zapoznać się każda amatorka shoujo – będzie miłym zaskoczeniem zwłaszcza dla tych pań, które wiele się już naczytały i docenią odejście od schematów. Fanów autorki z pewnością nie muszę przekonywać – chyba że są to fani ciemnej strony mang Yazawy, bo recenzowany tytuł jest o wiele lżejszy i bardziej optymistyczny od takiej NANY. Chociaż moim zdaniem tym bardziej warto go przeczytać. Ja z pewnością kiedyś do Tenshi Nanka Ja Nai wrócę – już teraz wiem, że duch Midori i „anielskie” przesłanie tej mangi będą mi towarzyszyć długo, bo zapadły głęboko w pamięć i serce. Wszystkim czytelnikom życzę równie pozytywnych wrażeń z lektury.

Yumi, 3 sierpnia 2014

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shueisha
Autor: Ai Yazawa