Komentarze
Rycerze Sidonii
- Rycerze Sidonii - subiektywna opinia, nie recenzja : Shorexen : 22.06.2019 23:13:23
- Rycerze Sidonii po 12 tomie : Shorexen : 15.06.2019 17:41:27
- japonista od siedniu boleści : silivict : 16.03.2017 18:32:33
- Re: 1 tom : hakman4 : 11.06.2016 21:49:08
- Re: 1 tom : imspidermannomore : 11.06.2016 18:01:20
- Re: 1 tom : hakman4 : 11.06.2016 15:48:44
- Re: 1 tom : imspidermannomore : 11.06.2016 13:38:55
- 1 tom : hakman4 : 11.06.2016 12:29:12
- komentarz : Tablis : 3.05.2016 22:33:02
- komentarz : DDT : 1.05.2016 21:29:17
Rycerze Sidonii - subiektywna opinia, nie recenzja
Mianowicie na samym początku czytania, przez pierwsze kilka tomów nie byłem za bardzo przekonany do Rycerzy Sidonii. Miałem obejrzane wtedy już dwa sezony anime, ale kojarzę je (bo widziałem dawno temu) jako dobry seans, więc tym bardziej dziwiłem się czemu komiks mi nie podszedł. Po prostu co jakiś czas się zanudzałem i historia mnie tak nie porywała jakbym chciał. Natomiast sytuacja się zmieniła tak w około połowie serii, czyli 7 tomie. Wtedy i historia, i postacie nabrały według mnie niesamowitego wręcz kolorytu, zaliczyły taki wręcz mega skręt w przeciwnym kierunku. Wszystkie ich zachowania, relacje i wydarzenia w jakich brały udział nie tylko nabrały sensu, aż do finału historii, ale też wzbudzały u mnie bardzo pozytywne wrażenia oraz emocje, głównie za sprawą wielu kontrastujących z tematyką opowieści relacji pomiędzy charakterami i wstawek komediowych na których najlepiej wyszła jedna z nich, czyli Tsumugi, najlepsza według mnie persona/byt/hybryda tej serii i jednocześnie od tego momentu jedna z moich ulubionych postaci kobiecych ogólnie. Oczywiście nic nie odbieram pozostałym, bo oprócz tego, że są to standardowe i opierające się na znanym nam schematach charaktery, to oprócz tego bardzo sympatyczne, dające się lubić i świetnie uzupełniające się postacie. Wątek haremowy z nimi związany również zaliczam na duży plus i przede wszystkim kompletnie mnie nie irytował. Sama fabuła również rozwija się w bardzo zaskakującym pozytywnie kierunku i aż budzi mój podziw jak spójną wydaje się być historią. Zakończenie również jest satysfakcjonujące (a nawet w pewnym momencie wzruszające) oraz zamyka wszystkie wątki, lecz pozostawia w pewnym sensie je otwarte na dalsze przygody postaci jak to Nihei ma w zwyczaju. Nie jest to może pod względem tych dwóch aspektów (historia, postacie) jakaś wybitna czy skomplikowana opowieść z oryginalnymi charakterami, ale spełnia początkowe założenia autora bardzo dobrze, fajnie kontrastuje różnymi luźnymi wątkami, zawiera spójną oraz dobrze poprowadzoną historię i sympatyczne w ogólnym rozrachunku postacie.
A teraz przechodząc do dalszych aspektów, następnym jaki wezmę pod uwagę jest strona techniczna komiksu, czyli fantastyczny wręcz rysunek i technika Tsutomu Niheia. Jego zabawa perspektywą, ogromem świata, dziwności i wszędobylskich dzieł architektonicznych już dała się we znaki przy okazji takich tytułów jak Blame, czy Abara, lecz w Rycerzach Sidonii tylko potwierdza jak świetnym rysownikiem on jest. A już na pewno odzwierciedla to fakt, genialnie wykonanych i momentami wręcz pięknych projektów wizualnych pustelniaków, hybryd, oraz niesamowicie szczegółowe wnętrze statku Sidonia. Jego wyobraźnia momentami chyba nie zna granic, a dbałość o najmniejsze detale momentami wręcz przeraża i ociera o wybitność. Tak naprawdę jedyny powód przez który moja ocena sztuki w tym tytule nie jest na najwyższym poziomie, to rysunki postaci ludzkich. Same postury i ich poruszanie się, a już na pewno wyglądy pustelniaków etc. zaliczam na mega plus, tylko te wyrazy twarzy ludzkich postaci takie niestety trochę kopiuj‑wklej. Oczywiście jest to w pewien sposób wytłumaczone fabularnie i pod względem zasad świata przedstawionego, lecz w tym akurat przypadku działa bardziej mój subiektywny gust, niż racjonalne podejście. Czasami miałem zwyczajnie problem z ich rozróżnieniem, a gdyby nie różne fryzury to już totalnie nie miałbym pojęcia kto jest kim. Ale ogólnie aspekt artu wypada praktycznie idealnie i jest niewątpliwie największym plusem ów mangi.
Natomiast przechodząc w kontrastujące tony, to według mnie najgorszym za to aspektem tego komiksu jest niestety polskie wydanie. Nie jest oczywiście złe, ale zawiera kilka błędów i niedoróbek. Na początek okładki, które z jednej strony mają bardzo ładne rysunki z frontu, lecz są wykonane z bardzo cienkiego i śliskiego papieru, a to długo niestety nie wytrzyma. No i z racji struktury obwoluty grzbiety są często nierówne, a to źle się komponuje na półce. Nie wspominając już o dwóch sztukach, które akurat w moich egzemplarzach mają inny odcień koloru na grzbiecie co powoduje, że nie są spójne z całością, a to niewątpliwie psuje ogólną estetykę. Wnętrze jest jak najbardziej solidne, a tłumaczenie bardzo dobre, lecz korekta mogłaby być lepsza, ponieważ wychwyciłem kilkanaście błędów podczas lektury. Najczęściej były to zdublowane słowa, pozamieniana kolejność liter w słowach lub brak interpunkcji. Kończąc zaletą, bez wątpienia są nią kolorowe strony na początku każdego z 15 tomów. A ogólnie rzecz biorąc wydanie jako całość oceniam na dobrze wykonane, ale nic poza tym, ponieważ powinno być lepsze, a z racji tego, że pozostałe aspekty oceniam subiektywnie wyżej, to ten staje się niestety najgorszym.
Podsumowując i biorąc pod uwagę całą lekturę (średni wstęp, ale za to świetne rozwinięcie i zakończenie) ja przy Rycerzach Sidonii bawiłem się naprawdę bardzo dobrze. Jest to dobrze wydana i zaskakująca bardzo pozytywnie opowieść z którą serdecznie polecam się zapoznać, a szczególnie fanom Niheia, który znowu stanął na wysokości zadania przynajmniej jeśli chodzi o rysunki (wykonane jak zwykle po mistrzowsku), gdyż opowieść i postacie to kwestia według mnie już raczej subiektywna, ponieważ obiektywnie są to proste i nieskomplikowane, ale wiarygodnie oraz spójnie wykonane aspekty zasługujące na pozytywną wzmiankę. Ja w tym miejscu kończę, dziękuję za przeczytanie, pozdrawiam i do usłyszenia. ;)
Rycerze Sidonii po 12 tomie
PS Rzecz jasna planuję coś napisać po zapoznaniu się z całością, ale to później, jak będzie na to czas. Tak czy siak, do usłyszenia rodacy! ;)
japonista od siedniu boleści
1 tom
I tu wchodząc w meritum. Autor umieścił akcje w przestrzeni kosmicznej.Miała podkreślać mroczność i cieżką atmosferę oraz trudną sytuację w jakim znalazł się gatunek ludzki. Nie wiadomo w jakiej konstelacji ani galaktyce.W owej próżni wędrują ludzie po zniszczeniu układu słonecznego przez pustleniaki. No spoko…Co lepsze te pustelniaki mają poczęści człekokształtną postać. Ciekawe czy w zamyśle autoa miało być przerażajace.
Na początku napotykamy już bohatera – Nagate Tanikaze. Spędzając większość życia podziemiach, nie widząc po za swym dziadkiem nikogo. Jak dochodzi do przypadkowego spotkania i zatrzymania przez innych ludzi z innej części kolonii. To nie ma jakoś sprawdzenia,przesłuchania bohatera czy czegoś innego jako osobnika z poza społeczeństwa. Rzuciała mi się w oczy mocno na siłe wtykany tu i tam sztywny humor przez autora. Co końcy się kolejnymi sinaiakmi i urazami u Tanikaze…
Nie opisano w jaki sposób można wejść w szeregii odziału wojowników Sidonii. Tak poprostu został kadetem w akademii…Stasznie skrótkowo jak dla mnie przestawiono zmagania bohatera w tej kwestii.
Kolejne co mnie nie możliwie raziło w oczy to wciskanie nachalnie kultury japońskiej wszędzie. Jeśli to kosmiczna kolonia,gdzie ludzie pwowinni być z mieszani. Multnikulturowo lub nowo kultura wytworzona na koloniach z racji na utracenie pamięci narodowej będąc wiele pokoleń poza ojczyzną. A w „Rycerzach Sidoni” napotykam na typowe japońskie stragany , stroje, wystrój oraz same japońskie imiona i nazwiska. Tu też Nihei nie wysilił się aby wymyślić coś uniwersalnego. Taka o lekka opowiastka s‑f dla japońskiej gimbazy.
Choć chcąc tu pokazać,że doszło do jakiegoś wymieszania się w ludzką społeczność innych ras wprowadzono człekokształtne miśki. Złe nie jest,lecz widzę w tym pewne braki. Skąd i dlaczego ? To pierwszy tom to nie powinienm wymagać za wiele.
Kreska i styl nie jest tak szałowy. Wiadomo, ma podreślać cieżki klimat,lecz z tym wciskanym humorem tu i tam to nie zbyt wychodzi. Jak chodzi o inne twory Nihei`a to „Blame” wydaje się dobrą pozycją od „Sidonii”.Jak na s‑f złe nie jest,ale widać róznicę jak autor próbuje zmienić gatunek. I to widać.
Zakupiony pierwszy tom jako ciekawostka, zostanie ciekawostką s‑f.Jak recenzja ocenia na 8, to ja wstawiam 5.
Niech ktoś to czyta przed publikacją o rozsądnej porze, w pełni sił.
całkiem dobre