Komentarze
Nie, Dziękuję!
- Zmiana nastawienia z wiekiem : Valkiris : 14.05.2015 13:01:06
- Re: błąd? : Easnadh : 11.01.2014 23:56:43
- błąd? : Alkine : 11.01.2014 20:44:53
- komentarz : Rukusek : 27.03.2012 14:49:17
- komentarz : Mariko : 20.11.2011 14:49:55
- 7/10 : 0Inconnue : 2.07.2011 14:54:00
- Tak średnio. : Michelle : 17.01.2010 23:56:36
- Jedna z najlepszych! : V-chan : 15.01.2010 21:32:55
- popłakałam się ze śmiechu : tattwa : 14.08.2009 18:32:02
- Przyjemne : dulu : 2.01.2008 17:47:14
Zmiana nastawienia z wiekiem
błąd?
7/10
Tak średnio.
Grafika raczej nic specjalnego, dość przyjemna, ale zdecydowanie ani nie wymuskana, ani żadnego biszowiska też tam nie było (a szkoda…). Miałam wrażenie lekkiego chaosu, ale dało się przejść. Fabuła wręcz powaliła mnie przeciętnością, choć nie mogę powiedzieć, że taki mózgotrzep („ona ląduje w morzu przystojnych biszy, bo jej rodzina cośtamocośtam i jeszcze z nimi mieszka, oh! te wysypujące się majtki z różnych dziwnych miejsc”) nigdy nie powoduje u mnie dzikiego banana na pyszczku, chociażby i tysięczny raz. Gagi sytuacyjne, też w normie, parę razy człowiek parsknie śmiechem, parę razy uśmiechnie się pod nosem.
Miło, miło, ale raczej bez rewelacji. Takie czytadło.
Jedna z najlepszych!
Homare jest niby typową bohaterką shoujo, ale przy tym kompletną parodią! Cała ta seria to jedna wielka parodia i tak należy ją odbierać. To nie jest seria haremowa, bo prócz zainteresowania Homare Masamune nie mamy żadnych innych motywów romantycznych(nie licząc słynnego pojedynku i: „jak ja wygram, to ty ją zabierasz” xD).
Niewątpliwie jednym z największych plusów tej serii jest Ran‑Ran. Za każdym razem jak się pojawia, to nic, tylko płakać ze śmiechu!
Co do recenzji- nie spodobała mi się jedna rzecz. „humor ma „ouranowy” i nawet się z autorem tej wypowiedzi zgadzam”. „Ouran” to jeden wielki gniot, który chciał być parodią, a skończył jako kolejna mierna haremówka, a dowcip ma zdecydowanie…hmmm… właściwie to tego dowcipu nie ma, bo wszystko jest tak przerysowane, że siedzi się i widząc akcję robi: „ha‑ha?” (wymawiane z wielkim znakiem zapytania). „Nie‑dziękuję” jest pod tym względem zdecydowanie lepsze!
popłakałam się ze śmiechu
trudno wymienić najlepszą scenę, właściwie mocna jest każda na linii Homare – Masamune.
jedyne co było jak dla mnie trochę przesadzone, to zoofilia Masamune – bo nie wiem jak to inaczej nazwać ( kliknij: ukryte pierwszy pocałunek z kotem??!!
drugi tom, niestety słabszy, zgadzam się z poprzednikami…ale mam nadzieję na kontynuację :)
Przyjemne
Pierwszy tom - ok, drugi - raczej not...
Najlepszym elementem „Nie, Dziękuję!” jest humor, ale o tym już było mówione. Najmniej spodobało mi się natomiast dziwaczne zakończenie.
Mój komentarz nie wniesie nic odkrywczego do dyskusji, ale sądzę, że warto kupić chociaż pierwszy tom. W czasie jego lektury (przeczytałam wiele razy) niejednokrotnie turlałam się ze śmiechu zawsze zauważając coś, co wcześniej umknęło mojej uwadze…
Zapowiadało się lepiej niż wyszło.
Silną stroną są też postacie. Niby sztampowe i typowe, a jednak każda z nich ma w sobie coś. Jest bardzo, ale to bardzo ludzka i zwyczajna w swoich reakcjach. Tyczy się to zwłaszcza głównej bohaterki, która wreszcie zachowuje się jak typowa małolata mająca pod dostatkiem towaru.
Ale największą zaletą tej mini‑serii jest humor. Prześmiewczy, absurdalny, często parodystyczny, wylewający się z każdej strony. Nie raz i nie dwa płakałam ze śmiechu. Począwszy od „delicji”, przez „bonusik”, do „pierwszego razu”. A już rekordy bije RanRan, najlepszy „słodki zwierzaczek” w dziejach. Tak doskonale sportretowanego kota nie widziałam od czasu „Cześć Michael!”. Ran jest wredna, pamiętliwa, samolubna i nieprzewidywalna. Jak prawdziwy kot! To chyba najmocniejsza część mangi i dla niej samej warto sięgnąć po ten tytuł.
Na koniec powinnam powiedzieć, czy warto. Zdecydowanie tak. W końcu to tylko dwa tomy, i choć drugi jest słabszy od pierwszego, oba zapewniają dobrą rozrywkę. I oto właśnie chodzi, nie?
pierwszy tom 9/10, drugi tom 7/10
nie było tak źle...
Drugi tomik niestety jest dużo słabszy.