Manga
Oceny
Ocena recenzenta
10/10postaci: 9/10 | kreska: 10/10 |
fabuła: 8/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Top 10
W.I.T.C.H.
- Witch
- Witch~ウ・ィ・ッ・チ~
- ウ・ィ・ッ・チ
Mangowa wersja popularnego komiksu: pięć zwyczajnych dziewczyn z nadzwyczajnymi zdolnościami. Esencja magical girls.
Recenzja / Opis
Abrakadabra, gotujemy supermangę shoujo z gatunków fantasy, komedia i romans. Bierzemy inny wymiar i ziemskie miasteczko (najlepiej z naszej dobrej Europy). Wkładamy do kociołka i dodajemy czas: XXI w. W miasteczku tym umieszczamy bohaterów, w tym pięć magical girls (czarownic lub czarodziejek), wplatamy wątki romantyczne. Zalewamy magią, posypujemy tajemnicą, mieszamy. Czary‑mary… I wyciągamy mangę W.I.T.C.H. Tak właśnie zrobiła Haruko Iida. Szkoda, że nie zapisała receptury i zapomniała jej po dwóch tomach.
Manga ta powstała na podstawie arcypopularnego bestselerowego komiksu włoskiego, który był pierwszym na świecie połączeniem europejskiej fantastyki, świata Disneya i magical girls. Seria ta od 2001 r. wydawana jest w ponad 50 krajach i przetłumaczona została na 26 języków. Na jej podstawie powstały też książki i serial animowany.
Historia rozpoczyna się w przeddzień Halloween, we włoskim miasteczku Heatherfield, do którego właśnie przeprowadziła się nieśmiała Will Vandom (lat 14). W nowej szkole poznaje dowcipną Irmę Lair, energiczną Taranee Cook, elegancką Cornelię Hale i radosną Hay Lin. Przyjaciółki wiodą spokojne życie: szkoła, imprezy, chłopcy… Ale przypominam, że nie mamy do czynienia z serią typu „okruchy życia” tylko z magical girls. Dlatego też szybko okazuje się, że nie wszystko jest takie cukierkowo‑sielskie. Już po kilku stronach dziewczyny dowiadują się o „drugim dnie rzeczywistości”. O tym, że w kosmosie istnieje wiele innych światów, a pośród nich znajduje się Kondrakar – twierdza, której bractwo stara się utrzymać równowagę we wszechświecie (coś jakby międzywymiarowy ONZ). Aktualnie rada stojąca na czele Kondrakaru ma pełne ręce roboty, ponieważ światem o nazwie Meridian zawładnął uzurpator o imieniu Phobos, będący tak dużym zagrożeniem, że bractwo musiało stworzyć Wielką Sieć (nie, nie chodzi tu o pułapkę na księcia, tylko o niewidzialną barierę), aby ochronić inne światy. Niestety Sieć ma już swoje lata i zaczęła się pruć, a co za tym idzie, zaczęły się w niej otwierać portale, zaś zło tylko czeka, żeby przejść na drugą stronę. Co to ma wspólnego z naszymi dziewczynkami? Ciepło, ciepło, gorąco! Oczywiście Kondrakar zatrudnił je jako Strażniczki Wielkiej Sieci – bez pytania ich o zgodę i bez jakiejkolwiek pensji.
Każda z nich zostaje obdarzona mocą żywiołu: Will – energii, Irma – wody, Taranee – ognia, Cornelia – ziemi, Hay Lin – powietrza. Przywódczynią grupy zostaje panna Vandom, która dostaje pod opiekę wisiorek zwany Sercem Kondrakaru. To dzięki niemu cała piątka może transformować się w śliczne czarodziejki. Hay Lin wpada na pomysł, aby nazwę grupy ułożyć z inicjałów i tak powstaje W.I.T.C.H. Teraz życie nastoletnich strażniczek toczy się wartko zgodnie z regułami gatunku mahou shoujo, od jednej dramatycznej przygody do drugiej, a w międzyczasie należy jeszcze realizować powszechny obowiązek szkolny. Raczej nie ma czasu na nudę.
Jeżeli ktoś w tym momencie czyta recenzję i myśli sobie coś w stylu „…pewnie to dokładnie to samo co w oryginalnym komiksie. Słowo w słowo wierne oryginałowi, tyle że inaczej zilustrowane…”, to powinien wiedzieć, że się pomylił, i to bardzo! Otóż nie jest to zwykła, narysowana od tak sobie adaptacja komiksu. W Kraju Wschodzącego Słońca nigdy nie opublikowano oryginału, a zamiast niego podbić serca Japończyków miały właśnie te dwa tomy mangi. Różnic w stosunku do oryginału jest tyle, że nie sposób ich policzyć. Są sceny (całkiem sporo), których w ogóle nie było w komiksie, albo takie, które zostały poddane sporej przeróbce. Widać, że autorka dużo się napracowała.
Fabuła jak na mahou shoujo przystało, opiera się na walkach z istotami z innego wymiaru, przeplatanymi scenami z codziennym życiem bohaterek. Ale nie myślcie, że na co drugiej stronie zza rogu wyskakuje jakaś kosmiczna maszkara z czułkami, którą panny spod znaku W.I.T.C.H. dzielne okładają magicznymi mocami. Każdą walkę w obronie dobra poprzedza ciekawa i emocjonująca fabuła pełna zagadek i niespodzianek. Dlatego sporą część historii zajmują poszukiwania i próby rozwikłania najróżniejszych tajemnic. Poza tym mamy sceny rodzinne, szkolne, romantyczne i całkiem udane wstawki komediowe. Za to kiedy już dochodzi do walki, naprawdę jest na co popatrzeć. Relacja z potyczki zajmuje czasami nawet kilka stron i narysowana jest niezwykle dynamicznie oraz fantastycznie „udźwiękowiona” (ja mam wersję „po włosku”, więc wszystkie dźwiękonaśladowcze wyrazy ilustrujące wydarzenia brzmią cudownie). W ogóle graficzna ekspresja jest mocną stroną tej publikacji. Obok efektownych walk szczególne wrażenie robią przemiany zwykłych dziewczyn w niezwykłe strażniczki. Szkoda tylko, że fabuła jest tak krótka. Może autorka rzeczywiście zapomniała przepisu? Albo po prostu zabrakło jej składników. Akcja kończy się w momencie, kiedy mniej więcej wiadomo, o co chodzi, ale aż się prosi żeby przedłużyć fabułę jeszcze o choćby sześć tomów. Zawsze jednak pozostaje możliwość, by po przeczytaniu mangi sięgnąć po oryginalny komiks, dostępny w naszym kraju, i poznać ciąg dalszy przygód Strażniczek Kondrakaru. Ostatecznie można wziąć kartkę, ołówek i samemu stworzyć kontynuację w duchu mangowym. Zachęcam.
Kreska jest po prostu przepiękna. Gdyby obrazki powiększyć i wydrukować, mogłyby ozdobić niejedno wnętrze. Widać, że autorka nie tylko potrafi rysować, ale doskonale czuje klimat gatunku, a jej praca znakomicie łączy styl włoskiego oryginału z tradycyjną japońską kreską, charakterystyczną dla serii tego typu. Każda strona została dokładnie wycieniowana, a odcienie odpowiednio dobrane do sytuacji i pory dnia. Tak dopracowanego tła i szczegółów nie sposób szukać w jakiejkolwiek innej mandze. Przykładowo – w scenie, kiedy dzielnica, w której mieszka Will, jest pokazana z wysokości 20 m, można dostrzec każdą kroplę deszczu, każdy listek na krzaczku. Stroje postaci, podobnie jak rekwizyty, robią ogromne wrażenie dbałością o najdrobniejsze detale. Wdzięk postaci w stosunku do pierwowzoru został co najmniej podwojony. Proporcje ciała można sprawdzać w różnych pozach i sytuacjach, a o dziwo i tak będą się zgadzać. Dorośli ludzie wyglądają niemal identycznie, jak w komiksie, za to istoty pozaziemskie mają wygląd jeszcze bardziej fantastyczny i „dopasowany do ich roli”. Cedrik (po przemianie oczywiście) wydaje się znacznie mniej ludzki i znacznie bardziej gadzi, Vathek jest wyższy oraz mocniej umięśniony, no i nosi na jednym oku przepaskę, co świetnie pasuje do jego postaci. Wygląd głównych bohaterek jest połączeniem ich komiksowych i serialowych odpowiedników. Po transformacji stają się jeszcze ładniejsze, smuklejsze i pełne wdzięku, a całości dopełniają obcisłe stroje oraz frywolne owadzie skrzydełka. Doskonałość kreski wzmacnia dodatkowo dynamizm scen transformacji i walk, kiedy dookoła tańczą żywioły, a oko czasami nie radzi sobie z tym, co widzi. Wielka szkoda, że autorka nie przedłużyła serii na tyle, żebyśmy mogli zobaczyć w jej wykonaniu koronację nowej królowej, ucieczkę z magicznych klatek czy wnętrze katedry. Dobrze, o kresce już wystarczy…
W mandze mamy do czynienia z postaciami, które już dawno zdążył pokochać cały świat. Wśród bohaterów każdy czytelnik znajdzie sobie kogoś, z kim może się utożsamiać. Czasami od razu wiemy, z kim mamy do czynienia, a innym razem dana postać jest owiana tajemnicą, która w trakcie akcji zostaje stopniowo wyjaśniona. Will to dziewczyna nieśmiała, ale odważna, ze świetnymi zadatkami na przywódczynię, Irma jest typem dowcipnej gaduły, która zdecydowanie budzi sympatię. Taranee jest inteligentna, choć lekko nerwowa, i pełni tu rolę trzeźwo myślącej erudytki. Cornelia to poważna elegantka, czasami wyniosła, stanowiąca znakomitą przeciwwagę dla pozostałej czwórki. Na koniec moja ulubiona Hay Lin – wiecznie uśmiechnięta artystyczna dusza, obok Irmy dostarczycielka najzabawniejszych fragmentów opowieści (no i umiejąca latać nawet bez przemiany w czarodziejkę powietrza). Jest jeszcze Elyon, którą otacza taka mgła tajemnicy, że można się w niej zgubić. Z czasem jednak mgła opada, ukazując zamkniętą w sobie, chodzącą wrażliwość. Każda postać stara się dać z siebie wszystko, aby tylko osiągnąć swój cel, niezależnie od ilości i jakości przeszkód na drodze. Dziewczyny są niczym pięć palców jednej dłoni. Pojedynczo nie stanowią specjalnego zagrożenia dla sił Ciemności, ale w grupie są potęgą zdolną odesłać do nicości najohydniejszą paskudę. Manga W.I.T.C.H. to opowieść o przyjaźni, oddaniu, poświęceniu i odwadze. To historia pełna optymizmu i pozytywnego myślenia, ale niepozbawiona refleksji nad wadami tego świata. Jestem przekonana, że wśród bohaterek każdy czytelnik znajdzie bliską sobie postać, bo tej piątki po prostu nie sposób nie lubić.
Uważam, że ta dwutomowa manga jest nadzwyczaj udana i wybitnie zrobiona. Pani Iido, przeszła pani samą siebie. Brawo, brawo, bis! Czasami sięgam po to cudeńko, żeby się zrelaksować i nacieszyć oczy. Wiele musiałam zrobić, aby zdobyć tę mangę, ale było warto, oj było. Komu mogę ją polecić? No cóż, wielbiciele W.I.T.C.H. będą zachwyceni, a ci, którzy zbierają gadżety z czarodziejkami, zdobyliby w ten sposób ozdobę kolekcji. Dla fanów par Will/Matt czy Taranee/Nigel tytuł ten będzie łakomym kąskiem. Myślę jednak, że inni miłośnicy magical girls również powinni sięgnąć po tę pozycję. Jeśli lubicie fantastykę i tajemnice, ta seria powstała dla was. Jeżeli chcecie zostać rysownikami, możecie czerpać z tej mangi inspirację. Ten, kto nie czytał oryginału, może śmiało sięgnąć po mangę, ale chyba później i tak przeczyta komiks, żeby poznać ciąg dalszy.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Kadokawa Shoten |
Autor: | Haruko Iida |
Autor oryginału: | Alessandro Barbucci, Barbara Canepa, Elisabetta Gnone |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
W.I.T.C.H. Czarodziejki - recenzja na Czytelni Tanuki | Nieoficjalny | pl |