Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Farathriel

  • Avatar
    M
    Farathriel 18.08.2016 16:27
    Meh... Sam nie wiem
    Komentarz do recenzji "Wolf Guy - Ookami no Monshou"
    Wpadłem na nią przypadkowo, zmordowałem ją w kilka dni i… mam mieszane uczucia. Z jednej strony – świetne przedstawienie, interesująca kreska, podobnie bohaterowie. Ale pozostaje ten zgrzyt za każdym razem gdy przypomnę sobie ten wręcz absurdalny nadmiar brutalności oraz szaleńczej, niemalże zwierzęcej agresji ze strony zgrai antagonistów. Z jednej strony – okej – psychopaci… z drugiej – nie wiem, może po prostu mam zbyt spokojne i flegmatyczne usposobienie, ale ta manga zwyczajnie mnie obrzydzała. I to nie było takie obrzydzenie na zasadzie emocjonalnego poruszenia jak straszne rzeczy się tam dzieją. O nie nie! To było obrzydzenie, które może się narodzić tylko gdy człowiek sam – osobiście – musi patroszyć świnię lub jakieś inne zwierze.

    Wszystko staje się tym bardziej wstrząsające, że ci wszyscy antagoniści to ludzie, w dodatku nastoletnie szczeniaki. Inaczej spogląda się na wybryki okrutnego potwora z nieludzką twarzą, a inaczej patrzy się na ludzkie twarze przedstawiające ich czystej postaci demoniczne serca.

    Cóż… Nie wiem. Może o to autorowi chodziło. W każdym razie jeśli zamierzał pokazać czytelnikom swoje wyobrażenie o najbardziej zepsutym sercu ludzkim w formacie „Chaotic Evil” to mu się to bez dwóch zdań udało bo okrucieństwem „ci źli” miejscami zrównują się ze „Stroggami” z Quake'a.
  • Avatar
    M
    Farathriel 6.02.2015 00:02
    Nie... nie... i jeszcze raz - nie!
    Komentarz do recenzji "Itoshi no Kana"
    Mater Deo… Co też najlepszego autor tej mandze uczynił. Przecież Itoshi no Kana miało wręcz niesamowity potencjał do zrealizowania scenariusza świetnej serii obyczajowo­‑dramatycznej z motywem przewodnim romansu. A tymczasem po 3 rozdziałach tego po prostu odechciewa się czytać za wręcz nachalny, obrzydliwie przepychany seks.

    Ja nie mam nic przeciwko scenom erotycznym, ale tutaj… praktycznie każdy rozdział zdaje się w nie obfitować i to jest po prostu zabójcze dla InK, a obrzydzające dla samego czytelnika.

    Nie czytam mangi po to by co rozdział przekładać kilka kartek, bo te obfitują w rysunkowe akty seksualne. Dupa z takiego czytania i tyle – to się po prostu mija się z celem. Doprawdy… Wychędożyć mangę, która ma świetne podłoże pod psychologiczną obyczajówkę. Skończyło się na soft­‑pornowej komedii obyczajowej z elementami dramatu.
  • Avatar
    M
    Farathriel 12.12.2014 23:11
    Komentarz do recenzji "Naruto"
    Wiecie co… Właśnie się połapałem, że ja przecież tą nieszczęsną mangę przeczytałem…

    I co ja mam powiedzieć? Stek truizmów, że po arcu z Painem wszystko zaczęło się sypać? Ta manga miała wzloty i upadki, bywało lepiej i gorzej. A teraz anime stara się to tuszować niezłą poniekąd ścieżką dźwiękową i cwkliwymi, przeciąganymi wstawkami i retrospekcjami.

    Dałem temu 6/10 – za upiornie wręcz spadającą jakość tej mangi.
  • Avatar
    Farathriel 7.12.2014 17:18
    Re: Kreska
    Komentarz do recenzji "Kami no Kodomo"
    Nie wiem jakby to odebrali inni ludzie. Ja dla gwoli ścisłości jestem tradycyjnym, przedsoborowym z poglądów katolikiem tak więc mam dość rygorystyczne ujęcie rzeczywistości. Nie zmienia to faktu, że manga jest według mnie na swój sposób wyjątkowa. Nie traktowałem jej w kategorii jakiejś moralności – to oczywiste, że ukazane tam były bowiem sytuacje skrajne, obrzydliwe lub po prostu chore z punktu normalnego człowieka.

    Dla mnie jest to artystyczny opis patologicznych stanów socjalizacji i osobowości człowieka. Szczególnie początek ukazujący bardzo wczesną inicjację seksualną głównego antybohatera.
  • Avatar
    Farathriel 5.12.2014 13:38
    Re: Mhm...
    Komentarz do recenzji "Kami no Kodomo"
    A tak. Faktycznie przejęzyczenie. Komentarz pisany bezpośrednio po przebudzeniu przy śniadaniu – nie ta praca mózgu. W sumie mogliby tu dodać jakąś edycję postów.
  • Avatar
    M
    Farathriel 5.12.2014 10:52
    Mhm...
    Komentarz do recenzji "Kami no Kodomo"
    Widzę, że nikt tego wcześniej nie skomentował, a szkoda… Manga jest pod każdym względem unikatowa. I nie. Nie chodzi o brutalizm i perwersję jaka jest tam przedstawiona. Idzie tu o profil psychologiczny głównego antybohatera. Autor „Kami no Kodomo” najwyraźniej nie grzeszy wiedzą z dziedziny psychopatologii bowiem dawno nie spotkałem się z tak dokładnie przedstawionym obrazem zdegenerowanej osobowości oraz licznych zboczeń i zaburzeń. Wszystko to jest w dodatku umotywowane, więc tym bardziej daje to poczucie czegoś naprawdę wiarygodnego.

    Manga jest podzielona na 11 rozdziałów z których każdy opowiada o jakimś wycinku z życia antybohatera. Ah… Tak – kreska jest naprawdę dziwaczna, zakrawa o jakąś dziwaczną i karykaturalną wizję rzeczywistości przyprawioną miejscami i styl Picassa. Tak czy inaczej – 9/10 – za koncepcję i realizację.

    PS> Dzięki Amareciu za polecenie mi tej mangi.
  • Avatar
    M
    Farathriel 30.08.2014 15:07
    Taki mały... komentarz
    Komentarz do recenzji "Gokukoku no Brynhildr"
    Otóż moi drodzy – miałem pokrótce popastwić się odrobinę nad tragedią i żałosnością GnB w wydaniu animowanym – niemniej z racji tego, że na łamach ukochanego tanuczka jeden z recenzentów raczył porządnie storpedować ekranizację GnB – pokusze się jedynie o mały komentarz do wydania papierowego – dokonując niewielkiej maści porównania do samej ekranizacji.

    Rzecz pierwsza i najważniejsza – GnB w wersji mangowej jest trochę, powtarzam – trochę lepsze od samej animacji. Dlaczego? Ciężko określić – może to kwestia tego, że cała ta opowieść jest nieprzystosowana do bycia ekranizowaną. Postaci są nijakie przez niedobór treści na ich temat, sam główny bohater to pospolity gówniarz, który zostaje postawiony naprzeciw problemów tak kolosalnych, że normalny człowiek popełniłby samobójstwo lub popadł w nerwicę albo depresję. On oczywiście dzielnie wszystkim pomaga i nie ma jakichś wielkich problemów natury emocjonalnej. Oo… Takiego! Jedzie mi tu czołg?

    W mandze tego się tak nie odczuwa – jest wiele niedopowiedzeń, jakichś błędów i dziur – niemniej ma się nadzieje jakoby jakakolwiek niespójność miała zostać później wyjaśniona (co de facto ma miejsce… czasami).

    Największą bolączką jest kompletnie niewykorzystany potencjał… Po tych niespełna 40 rozdziałach GnB miałem pospolicie dość. Fabuła się rozwijała, a ja nadal nie miałem bladego pojęcia skąd w zasadzie autorzy wytrzasnęli cały ten stek nowych wydarzeń. Za mało skondensowana treść słowem mówiąc. Miejscami rozwleczone – miejscami na odwrót – trzymające w napięciu sytuacje. A niechajże się autor w końcu zdecyduje.

    Grafik ze mnie marny, więc kwestię kreski pominę. Widziałem ładniejsze, niemniej GnB jakoś przesadnie od przeciętności nie odbiega.

    Co więc z takim nieszczęśnikiem zrobić? Sam nie wiem. Ja porzuciłem czytanie tego czegoś – po prostu miałem dość tej nijakości. Z pewnością były momenty, które zapamiętam z GnB – a to ze względu na ich dobitność, konspiracyjną otoczkę oraz tajemniczość. Niemniej biorąc pod uwagę cały temat i fabułę – doprawdy – z tego dało się wycisnąć kolosalnie więcej.
  • Avatar
    M
    Farathriel 22.06.2014 12:56
    Po prostu...
    Komentarz do recenzji "Watashitachi no Shiawase na Jikan"
    ... Bardzo dobra manga. Nie tyle, że świetnie się to czytało. Tu nie o to chodzi. Nie chodzi też o tematykę bowiem jest mnóstwo dzieł traktujących o dramacie – szczególnie więźniów skazanych na śmierć.

    Rzadko mogę to powiedzieć, ale Watashitachi no Shiawase na Jikan jest jedną z tych mang, które śmiało mogę wpisać do kanonu prac o zabarwieniu mocno chrześcijańskim. Także – dramat dramatem, ale jest w tym także naprawdę kawał dobrego tekstu o takiej… wewnętrznej mądrości wobec okrucieństwa życia i naszej relacji do niego.

    Myślę, że naprawdę warto to przeczytać.
  • Avatar
    M
    Farathriel 30.05.2014 13:41
    Komentarz do recenzji "Half & Half"
    Prawdę mówiąc jestem zaskoczony. Manga ma obecnie 7 chapterów, 9 lipca reaktywacja. Tymczasem całość prezentuje się… kurcze – naprawdę dobrze. Motyw Boga dającego 7 dni życia, konieczność wyboru, cała ta egzystencjalna otoczka pomimo zwyczajności ukazywanych sytuacji.
  • Avatar
    M
    Farathriel 5.02.2014 14:50
    Szkolne życie aż do bólu, co?
    Komentarz do recenzji "Onani Master Kurosawa"
    Autor recenzji nie minął się z prawdą. Psychologiczne aspekty tej mangi są dopieszczone pod każdym względem, wliczając w to także sposób ukazania dewiacji Kurosawy. Choć po lekturze pierwszych dwóch rozdziałów, miałem poczucie, że autor poruszył dość… drażliwy temat i zrobił to cholernie dosadnie – to mimo wszystko zacisnąłem zęby i uznałem, że dam OMK szansę. I nie zawiodłem się bowiem późniejsze wybryki głównego bohatera były w zasadzie tłem do ważniejszego dramatu jaki rozgrywał się w gimnazjum Kurosawy.

    Komu by to polecić… Cóż – jeśli ktoś szuka sposobności do pośmiania się – odradzam, choć w tagach widnieje tam „satyra/parodia”, to jest to raczej typ gorzkiego humoru. Z czystym sumieniem natomiast mogą to czytać ci, którym zależy na dobrej maści psychologicznych i moralnych wątkach (porównanie w recenzji do Zbrodni i Kary bardzo trafne).
  • Avatar
    M
    Farathriel 9.05.2013 22:42
    Majstersztyk...
    Komentarz do recenzji "Ai-Ren"
    ...Filozoficzny. Dokładnie tak – majstersztyk filozoficzny w najlepszym wydaniu. Dawno nie miałem do czynienia z dziełem, które ponad fabułę, stawiałoby ukazanie filozofii, w tym przypadku elementów personalizmu – czyli człowieczeństwa, jego godności, wolnej woli i pragnienia metafizycznego szczęścia utożsamionego z bezgraniczną miłością.

    Panie i Panowie… Czytać! Albowiem warto, choćby dla pobudzenia tej refleksyjnej części własnego jestestwa.