Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Lenneth

  • Avatar
    M
    Lenneth 20.01.2013 05:01
    8/10
    Komentarz do recenzji "Yami no Matsuei"
    Minęły już wieki, odkąd miałam tę mangę w ręku, ale nadal utrzymuję, że mi się podoba. Głównie dlatego, że to nie takie shounen­‑ai, gdzie związek (lub nieszczęśliwy brak związku) jakichś osób to jedyny sposób na zapełnienie kartek, a poza tym jakiejkolwiek fabuły brak. W Yami no Matsuei to związki czy inne podteksty wplatane są w fabułę, a nie na odwrót. Tsuzuki, Muraki, Hisoka mają jakieś życie (znaczy, „życie” :„D) i jakieś realne problemy poza babraniem się w trudnych emocjach. Samo babranie się przedstawiono zresztą całkiem nieźle, na dodatek poprzeplatano je z humorem, horrorem etc, dlatego mangę fajnie się czyta.
  • Avatar
    M
    Lenneth 20.01.2013 04:45
    Hm...
    Komentarz do recenzji "Valkyrie Profile"
    Sama jestem wielką fanką gry (vide: nick), przechodziłam ją wielokrotnie, po japońsku zresztą też, kolekcjonuję soundtracki, czytałam fanfiki, doujiny etc, etc. – i gdybym miała pisać w pełni obiektywną recenzję mangi, chyba nie oceniłabym jej aż na 7.

    Nie, żebym mangi nie lubiła, ale mimo wszystko, jeśli ktoś nie zna gry, to komiks broni się średnio (jest tyle lepszych, dłuższych tytułów fantasy, o wikingach opowiada chociażby Vinland Saga), a jeśli grę zna, to też kiepsko, bo manga stanowi tylko wyrywkowe streszczenie fabuły, gdzie mamy początek i koniec, ale zdecydowanie brakuje środka, a na dokładkę sporo rzeczy pozmieniano. Sama wolałabym przeczytać albo kompletnie nową historię osadzoną w uniwersum VP, albo porządny retelling wydarzeń z gry, a nie takie coś, co nie jest ani jednym, ani drugim. Dlatego główną zaletą mangi pozostają dla mnie postacie (musiało znaleźć się miejsce dla Lenneth, Lezarda, Arngrima, Mystiny i Luciana) i miła dla oczu kreska… no i sam fakt, że to jednak VP, a wiadomo, fan zazwyczaj łyka wszystko, co mu dają, z pocałowaniem ręki. ;)

    „Jedną z jej cech charakterystycznych stanowił wysoki stopień nieliniowości fabuły.”
    Z tą nieliniowością to bym nie przesadzała. :) Jasne, w VP, w przeciwieństwie do sporej liczby jRPG, gracz dysponował dość dużą swobodą, ale rozgrywka i tak polegała na tym, żeby w określonym rozdziale zrekrutować wszystkie dostępne postacie i odwiedzić wszystkie dostępne miejsca.

    Tak czy inaczej, każdemu, kto nie wie, czym jest Valkyrie Profile, a przypadkiem sięgnął po mangę, zdecydowanie bardziej polecam grę (niestety, już bardzo trudno dostępną) lub któryś z jej sequeli, wszystkie świetne.
  • Avatar
    M
    Lenneth 20.01.2013 04:14
    Farmland Saga FTW
    Komentarz do recenzji "Saga Winlandzka"
    Skończyłam właśnie dziesiąty tom i muszę stwierdzić, że „farmland saga” podoba mi się bardziej niż spora część tego, co ją poprzedzało. Owszem, wciągnęłam się w mangę dokładnie taką, jaka była w pierwszym tomie, i polubiłam Thorfinna za to, jaki był właśnie wtedy, ale po jakimś czasie chłopak non­‑stop zafiksowany na swojej dziecinnie pojmowanej zemście zaczął być nudny, podobnie jak rzezie na prawo i lewo. Może dlatego tak się cieszę, że wreszcie nastąpiła jakaś zmiana: fabuły, scenerii, wyrazu twarzy głównego bohatera etc.
    Chyba bardziej mnie kręci obserwowanie (nareszcie!!) dojrzewania Thorfinna wśród pól, niż dojrzewanie i przepychanki polityczne księcia/króla Canute'a na tle kolejnej rąbanki.
    Askeladd był świetną postacią nawet na samym początku, wyłącznie jako zimny, zdradziecki drań, a stopniowe odkrywanie jego motywów i przeszłości to jedna z większych zalet fabuły. Swoją drogą, Askeladd  kliknij: ukryte  – i dobrze.
    Jako miłośniczka nordyckich klimatów, bardzo sobie cenię realizm tej mangi, dokładne odwzorowanie życia wojowników, chłopów, łodzi, domów, uzbrojenia, diety, wierzeń, etc, etc. Przemoc, niewolnictwo czy gwałty na porządku dziennym serio mi się podobają, bo tak przecież powinno być; przy tym ani razu nie miałam poczucia, że autor z tą przemocą przesadza, że ją gloryfikuje albo dla odmiany potępia – nie, on po prostu pokazuje, jak ludzie wtedy żyli, w co wierzyli, czym się kierowali. Nie wszystkie postacie/społeczności mandze to zresztą najemni wojownicy czy mordercy, sporo osób żyje całkiem pokojowo, dzięki czemu mamy pełen przekrój ludzkości jako takiej. I jak się okazuje, nawet życie niewolnika mogło być w tamtych czasach całkiem znośnie (we współczesnym świecie cała masa ludzi ma pewnie gorzej niż Thorfinn i jego przyjaciel).
    Kreska, design postaci, dynamiczne walki, szczegółowe tła – to wszystko jest świetne, nie muszę tłumaczyć dlaczego. Zabieram się jutro za jedenasty tom, a potem zostanie mi tylko czekanie na resztę. :/ O ile zakład, że Thorfinn jednak nie zabije osoby prawdziwie odpowiedzialnej za śmierć ojca, choć w końcu ją dopadnie? :D
  • Avatar
    M
    Lenneth 15.01.2013 02:51
    Dobra rzecz
    Komentarz do recenzji "Death Note"
    Manga podobała mi się znacznie bardziej od anime, którego nie dałam rady dokończyć (znałam już zakończenie, więc nic mnie nie trzymało w napięciu).
    W skrócie: wciągająca fabuła, skomplikowane intrygi, wyraziste postacie, dobra kreska. Minusem jest niestety to, że w pewnym momencie całość staje się zbyt przegadana, a scenariusz za bardzo naciągany (mnożą się rozwiązania deus ex machina). Mimo wszystko – zdecydowanie warto.
  • Avatar
    M
    Lenneth 11.01.2013 21:09
    8/10
    Komentarz do recenzji "Angel Sanctuary"
    Kiedy byłam jeszcze uczennicą liceum, czyli ponad dekadę temu, właśnie ta manga nauczyła mnie akceptacji dla wszelkich „zboczeń” – znaczy, przekonałam się, że opcja „pani plus pani pod kołdrą, po ciemku i po bożemu” nie musi być jedyna. ;)
    Z tamtych lat pamiętam, że trochę zgubiłam się w fabule, ale kiedy później, po latach, znów sięgnęłam do Angel Sanctuary, tym razem po polsku, poszło całkiem gładko.
    Do dziś pozostaję pod wrażeniem wyrazistych postaci, ciekawych zwrotów akcji, a przede wszystkim prześlicznej kreski.
    Rosiel/Alexiel FTW. :)