Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

MiszczKoszykufki

  • Avatar
    MiszczKoszykufki 11.02.2015 21:33
    Re: Nie po FMA
    Komentarz do recenzji "Silver Spoon"
    Ale okruchy życia własnie takie są – o wszystkim i o niczym :P Ileż było już mang o biednych nastoletnich chłopcach co nie wiedzą co ze sobą zrobić – „Silver Spoon” jest kolejną odsłoną takiej historii, tylko w rolniczej otoczce. Jako fanka okruchów życia jestem usysfakcjonowana mangą a nie jestem maniakiem rolnictwa, ale nie każdemu musi się podobać i dobrze, że pojawiają się też negatywne komentarze :P

    A szczegółowe rysunki? Gdzie? Kaoru Mori robi szczegółowe ilustracje, nie Arakawa. Owszem są estetyczne, ale nie szczegółowe ;)
  • Avatar
    M
    MiszczKoszykufki 26.03.2013 20:52
    Moe, moe Chopin~!
    Komentarz do recenzji "Boku no Chopin"
    Borze sosnowy, jakie to głupie! XD Od dawna zastanawiałam sie dlaczego Japonczycy tak sobie umiłowali naszego najsłynniejszego kompozytora. Odpowiedz jest prosta – kruchy i delikatny artysta, majacy problemy ze zdrowiem jest idealnym materiałem na stworzenie moe postaci! Tak wiec podobnie jak w „Kimi no Tame ni Hiku Chopin“ Fryderyk lubi soba zamiatac podłogi po napadzie omdlenia do tego strzela kawaii minki, a pod maska milusinskiego kryje swoje drugie wredne oblicze, ktore lubi wykorzystywac innych ludzi (zwlaszcza swego ojca.). Pieniazki od tatusia wydaje na wiele zbednych dupereli, ktore normanemu czlowiekowi wydaja sie byc niepotrzebne (idealny przykład typowego studenta, jak nim jestes to powinienies Chopina zrozumiec ;), ale…! Jak tu zyc bez swiezych bukietow kwiatow w pokoju?! Roslinki to podstawa, po co komu materialne jedzenie, kiedy trzeba karmic swoj zmysł estetyczny (Chopin, jestes moim guru! ;_;)!
    Kreska pozostawia wiele do zyczenia, niektore czesci ciała zdaja sie byc na niewłasciwych miejscach, proporcje kuleja. Twarzyczki bohaterow sa strasznie kanciaste a tła puste. Całosc podana została w sosie lekko yaoistycznym (mimo ze na zadnej stronie nie uswiadczy sie tego w wyroznikach, nie mowiac o tym, ze MAL kwalifikuje tytuł do seinenow czym sie kierowałam tworzac ogryzek x.X) dlatego nie polecam jej osobom, ktore nie znosza gatunku boys love. Ogolnie, jest to kolejny tytuł WTFogenny, jezeli nie boisz sie zobaczyc Chopina w troche („troche“ to mało powiedziane…) innej wersji niz ta, ktora znasz ze szkoły, lubisz kawaii chłopcow wygladajacych jak dziewczynki to smiało siegaj po ten tytuł. Reszta niech nie tyka tego długim kijem, szkoda czasu i nerwow.
  • Avatar
    M
    MiszczKoszykufki 12.09.2012 12:25
    GRAMY Z CHOPINEM~!
    Komentarz do recenzji "Kimi no Tame ni Hiku Chopin "
    Bishoujo Chopin? Moe Chopin?! Borze tucholski, jaki ten chibi Chopin plujący krwią jest słodki~! Japończycy nadal zaskakują i dają mi kolejne powody żeby szukać coraz to nowszych, durnych pozycji z postaciami historycznymi w tle. Sama fabuła mangi? To kolejna z tych co głoszą potegę muzyki, główny bohater to nadęty księciunio a bohaterka ma kompleks niższości. Mimo wszystko, jest słodko i milusio a postacie nie wyglądają jak pokraki.
    Tytuł dla tych co lubią miec WTFa na twarzy.
  • Avatar
    M
    MiszczKoszykufki 5.09.2012 14:39
    Och Fersen! Och Mario Antonino! Och Oscar! Och! Och! Och!
    Komentarz do recenzji "Róża Wersalu"
    Manga ma na pewno to coś w sobie. Mimo że jest naładowana dramatycznością po brzegi co zazwyczaj mnie odstrasza, to Ikeda stworzyła piękną historię, którą czytałam z zapartym tchem. Żałuje jednego – tak jak wiele fanów tego komiksu – że nie został on wydany w Polsce, bo wtedy pewnie sięgnęłabym do niego parę lat wcześniej i nie czekałabym jak mi się zachce łaskawie zajrzeć do jakichś skanlacji.

    Czasami trudno napisać jakiś konstruktywny komentarz do niektórych tytułów, które nam się bardzo podobały. W tym momencie chce mi się tylko napisać „świetne, porywające”. Dodam tylko, że warto. Warto znać „Lady Oscar” nie tylko z nazwy i ci co jeszcze wahają się nad zaznajomieniem z tym komiksem niechaj szybko nadrobią zaległości nawet jeżeli koliduje on z gustami czy innymi prefencjomierzami. ;)
  • Avatar
    M
    MiszczKoszykufki 24.05.2012 20:30
    Wisłaaa...aaa...a?
    Komentarz do recenzji "Last Exile - Sunadokei no Tabibito "
    Nie wiem czy jest sens ciągnąć tą opowieść z uniwersum Last Exile, to na czy skończyło sie anime usatysfakcjonowało mnie, ale z ciekawości zerknęłam na ten tytuł i… Nie jest źle. Miło jest znów zobaczyć lubiane twarze, inną stronę niektórych postaci (Alister), szkoda tylko że sponiewierano Tatianę, która zamiast zachowywać sie jak na wojskowego przystało to na kartach komiksu wychodzi na niezbyt rozgarniętą nastolatkę ( kliknij: ukryte ). Od strony wizualnej – jest na co popatrzeć, kreska jest bardzo podobna do tej z anime i tylko trzeba mieć nadzieje żeby sprawy okołomiłosne nie wiodły prymu w komiksie. Ot ciekawostka dla fanów animowanego „Last Exile”.
  • Avatar
    M
    MiszczKoszykufki 23.08.2011 19:59
    Buhahaha~! :D
    Komentarz do recenzji "Blood+ A"
    Ogólnie nie pamiętam za dużo z mangi, ale było dobrze. Tak dobrze, że pozycja trafiła na listę ulubionych, a to za sprawą jednego z bohaterów, a raczej jego wyglądu – Grigorija Rasputina, marzenia przeciętnej nastolatki, który swą bisznością pokonał Hajego z serii „Blood +”~! Jak jest historyczna postać, musi też być historyczne tło – otóż akcja mangi rozgrywa się na dworze ostatniego cara rosyjskiego Mikołaja II. Tam właśnie Saya i jej kompan będą badać sprawę zbyt częstych pojawień się złych stworków – Cheropteranów, przy okazji nieźle mieszając w rodzinie panującej. Nie wiem jak bardzo trzymała się ta manga faktów historycznych, nawet nie mam siły tego sprawdzać, lecz uniwersum blood’a w sosie carsko­‑chiropteranowym tworzy niesamowitą dwutomową parodię w sam raz na długie wieczory. Jedynym warunkiem by przeczytać to dzieło jest znajomość anime bądź mangi „Blood +”, gdyż zostajemy wciągnięci w wir opowieści bez jakiegoś większego wprowadzenia.
  • Avatar
    M
    MiszczKoszykufki 17.05.2011 20:09
    A gdyby Dżizas miał twarzobooka...
    Komentarz do recenzji "Saint Onii-san"
    Jest wiek XXI, era konsumpcjonizmu, cyberprzemocy, twarzobooków, jutuba, plotków i innych buldożków.pl opisujących każdy krok znanych i lubianych przez wszystkich osobistości. Ach, gdzie się podziały te czasy kiedy pierwsi fani anime musieli się chować po toaletach z gazetką „Kawaii” a centra handlowe nie były wyniesione do rangi świątyń? Właśnie, o świątyniach wspominając – ludzie coraz rzadziej przychodzą i taki Jezus i Budda (dawni celebryci ustępujący miejsca Hannie Montanie) zamiast pustek na pewno już woleliby obecność jakiś natrętów przychodzących z prośbą o skręcenie jednej nóżki, a najlepiej dwóch natrętnemu sąsiadowi. Nic więc dziwnego, że decydują się na urlop na ukochaną planetę Ziemię a ściślej mówiąc do Japonii. Jeśli teraz sobie myślicie, że panowie gubią się w nowoczesnym świecie to się grubo mylicie, bo radzą sobie nie najgorzej od przeciętnego gaijina. Nie oznacza to, że żyją sobie spokojnie, niczym na chmurce – tu ktoś się popatrzy dziwnie i powie „świr!”, inny uwiesi się uszu Buddy  kliknij: ukryte  na domiar złego cały czas czyha na nich groźna gospodyni domagająca się swojego czynszu. Pytanie: warto czytać? Jak najbardziej!

    Manga jest na pewno godna polecenia, a dlaczego? Jest to komedia i niejednokrotnie autor odwołuje się do scen z życia Buddy i Jezusa lecz nie robi tego w sposób niesmaczny. Nie ma tu miejsca na obrażanie jakiejkolwiek religii, a jeżeli tak się stało to tego nie wychwyciłam. Sam widok obu panów w nowoczesnym, nieznanym im jednak świecie jest bardzo pocieszny, zwłaszcza zachowanie Jezusa, którego tu można porównać do polskiego fana m&a, który się nagle znalazł w wielkim hangarze z mangami. Jego postać dalece odbiega od naszego wyobrażenia nieustannie umartwiającego się Jezusa, co wielu naprawdę może razić. Mnie to w ogóle nie przeszkadzało, wręcz strasznie mi się spodobał taki Jezus, kliknij: ukryte  Jego świetnym uzupełnieniem jest spokojny Budda, który w razie czego umie przystopować Boskiego Otaku, nieraz wyłażąc przy tym ze skóry. Jeśli chodzi o kreskę, to określiłabym ją jako poprawną i nie wyobrażam sobie tej historii narysowanej w innym stylu.

    U mnie ta pozycja ma solidną ósemkę i strasznie żałuje, że akcja się dzieje TYLKO w Japonii. Dużo terminów ściśle związanych z kultura japońską uniemożliwia lekturę tym którzy się na niej nie znają, co sprawia że „Saint Young Men” czytają głównie tylko fani m&a. Gdyby to ode mnie zależało, to chętnie bym obu panów wysłała do różnych części świata. Już sobie wyobrażam tych buszmenów ganiających za nimi z dzidami na sawannie za próby nawrócenia! ;D

  • Avatar
    M
    MiszczKoszykufki 18.06.2010 22:55
    Komentarz do recenzji "Meago Saga"
    Przyznam że od początku podchodziłam do tego tytułu jak do czystej rozrywki i moje wrazenia są jak najbardziej pozytywne. Postacie dają się lubić, a moim faworytem jest oczywiście Meago :) Opowieść jest opowiedziana w dość sprosty sposób, widoczne są inspiracje innymi tutułami ale mnie to nie bardzo przeszkadzało. Po prostu trzeba patrzeć na niektóre sprawy z przymrużeniem oka i czerpać przyjemność z lektury ;)
    Kreska jest również przyjemna dla oka (uwielbiam kolorowe strony z 2. tomu) i naprawde podziwiam wkład jaki włożyła autorka tworząc mange. Tytuł jak najbardziej polecam i czekam na trzeci tom.
  • Avatar
    M
    MiszczKoszykufki 18.06.2010 22:14
    Komentarz do recenzji "Naruto"
    Naruto, tak jak każdy inny tasiemiec, najpierw mnie wciaga a pózniej powoli zniechęca. Gdyby nie wielka popularność tytułu, nigdy bym po niego nie sięgneła, ale że ciekawość była większa, dałam mu szanse. Pierwszą część szybko się czytało, początek drugiej również, póżniej jakoś sie skiepściło, niestety. No bo jak tu nie pokazać Tragicznej Przeszłości n­‑tej postaci z kolei? Wycięłabym też najchętniej przedlużające się walki, które są standartowa bolączką mang z kategorii shonen. Teraz mam tylko nadzieję że Naruto niedługo się skończy, bo do czytania ostatnich rozdziałów długo sie zbierałam.
    Do plusów zaliczyłabym umieralność postaci  kliknij: ukryte , nieźle skonstruowany świat ninja i róznorodność postaci. dzieki czemu można zawsze znaleźć kogoś, kogo się polubi (pozdrawiam fanów Deidary ;))
    Ogólna ocena – 6.