Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

SixTonBudgie

  • Avatar
    SixTonBudgie 14.11.2009 18:02
    Re: może i nielogiczne...
    Komentarz do recenzji "Hotel"
    Właściwie jedyna moja doczepka, to właśnie a propo rozpiętości czasowej akcji…zwróćcie uwagę ile ona trwała, a kiedy szacuje się, że nasze Słońce zacznie umierać i spali Ziemię…

    Nie jest tak źle. ;)
     kliknij: ukryte  po ponad 27 milionach lat. W skali kosmicznej to są „sekundy”. Szacuje się, że Słońce w obecnym kształcie będzie istniało jeszcze jakieś 4­‑5, ale miliardów lat. Pewnie zgubił Ci się rząd wielkości. ;)

    A ja widać miałem „pecha”, bo mnie autor aż tak nie przekonał, heh.
  • Avatar
    SixTonBudgie 12.11.2009 16:01
    Komentarz do recenzji "Hotel"
    Nie mogę się zgodzić z recenzją w kilku aspektach. Po pierwsze, fakt, że ludzie zachowywali się, jakby pierwszy raz słyszeli o efekcie cieplarnianym. Słyszeli na pewno, ale nie spodziewali się, że przyczyni się on do katastrofy akurat ich pokolenia.


    Problem w tym, że tu nie jest mowa o ludziach (tj. pierwszych z brzegu), mówimy o naukowcach pierwszej wody – zapewne sama światowa śmietanka. Na dodatek nie jest tak, by badaniem efektu cieplarnianego i jego wpływu w prognozach na przyszłość, zajmowała się tylko jedna grupa badawcza (a tak wynikałoby z lektury „Hotelu”). A już zupełnie z palca wyssane jest twierdzenie, że na jednym i tym samym spotkaniu naukowiec wygłasza jakieś rewelacje (oczywiście jakoś to argumentując), reszta słucha oczarowana, przyjmując jego słowa za pewnik, by na tym samym spotkaniu w oparciu o niesprawdzoną przez nikogo innego teorię określić przyszłe ruchy – nie tyle świata naukowego, co ludzkości jako takiej (nawet bez jakiejkolwiek konsultacji z politykami, którymi w tej mandze po prostu nie ma). Tak jak napisałem w recenzji – świat naukowy charakteryzuje się sceptycyzmem i nikt nikomu nie wierzy na słowo. Druga sprawa – katastrofa nie dotyczy ich pokolenia, ani nawet następnego. Raz, że konsekwencje przedstawionego w mandze efektu cieplarnianego mają charakter ciągły, narastający (a nie impulsowy, kiedy to katastrofa następuje w „jednej chwili”), a dwa – pomiędzy przedstawioną na początku konferencją naukową, a ostatnim kontaktem Louisa z ludźmi mija prawie 250 lat. To zdecydowanie wykracza poza jedno pokolenie.

    A to, że kwota za budowę Hotelu była ogromna? A a cóż by im były tę pieniądze, gdyby zechcieli je zaoszczędzić?


    Tylko widzisz – budowa Hotelu była z założenia pozbawiona sensu. Zrozumiałbym, gdyby faktycznie wierzono, że dzięki niemu życie na Ziemi znów może się odrodzić. Ale w mandze było wyraźnie powiedziane, że szansy na to nie ma żadnej. Wychodzi więc na to, że zbudowano go, bo ktoś miał taki kaprys albo wierzył w zabobony. Choć ja powiedziałbym – zbudowano go dlatego, że tak pasowało autorowi.

    Historia ukazana w „Hotelu”, tzn. wszelkie jej założenia, jest za bardzo naciągana. I taki jest mój zarzut w stosunku do tej mangi.
  • Avatar
    SixTonBudgie 15.10.2009 23:24
    Re: Nie przesadzajmy
    Komentarz do recenzji "Present"
    Cóż, już niedługo będziesz miał możliwość porównania mojej recenzji „Present” i „Hotel”. Mogę Ci już teraz zagwarantować, że się zaskoczysz – a przynajmniej względem przez Ciebie oczekiwanych ocen obu tytułów. Ale o tym szerzej w kolejnej recenzji.
  • Avatar
    SixTonBudgie 3.10.2009 21:35
    Re: one-shot
    Komentarz do recenzji "Present"
     kliknij: ukryte  Ciekaw jestem czy syn Hanako rzeczywiscie sie z nia przespal ale mysle ze jednak nie choc moze sie poswiecil

    Myślę, że należy zauważyć, że autor tylko dał taką możliwość – i tylko od interpretacji czytelnika będzie zależeć, jak rzeczoną scenę odbierze.

    Natomiast druga sprawa – kwestia 'zniesmaczenia':  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    M
    SixTonBudgie 30.09.2009 17:06
    Ta manga jest skończona...
    Komentarz do recenzji "Tsubasa -RESERVoir CHRoNiCLE-"
    ...dosłownie i w przenośni. To, co nam CLAMP­‑etki zaserwowały przez ostatnie 50 rozdziałów doszczętnie zniszczyło dorobek wcześniejszych. Nawet te pierwsze kilkadziesiąt miały pewien swój urok – to nic, że specyficzny, i klimat. Po tym, jak autorki namieszały, zakończenie robi wrażenie po prostu pustego…
    Tak, jak kiedyś polecałem ludziom tę mangę, teraz nie polecam nikomu, poza wielbicielami CLAMP­‑a.
  • Avatar
    SixTonBudgie 6.09.2009 00:34
    Re: hmm...
    Komentarz do recenzji "Pasożyt"
    Widzę, że recenzent trochę skrytykował filozoficzne cechy mangi. Ja tam nic do nich nie mam, jak dla mnie zostały one przestawione dobrze i na pewno dają trochę do myślenia.


    Daleki jestem od twierdzenia, że każdy odbierze to tak samo jak ja, szczególnie, że akurat na punkcie wstawek filozoficzno­‑problemowych jestem dość wyczulony. A niestety autor rzetelnie mnie irytował swoimi „mądrościami”, na dodatek rzucanymi czytelnikowi prosto w twarz (pewnie mógłbym przymknąć oko, gdyby nie ta fatalna nachalność autora – to ona była najgorsza). Na tym polu jestem dość wymagający i uważam, że jeśli już autor chce podzielić się swoimi przemyśleniami to niech one nie będą banalnymi morałami.

    Poza tym, bohaterowie wyglądali na dużo starszych niż na prawdę byli…


    Yhm, o tym nie wspomniałem, ale dziewczyna Shinjiego wygląda okropnie. Jakby była od niego ze dwadzieścia lat starsza…

    PS o co chodzi z tym końcem? 'Przedramatyzowany'? Chciałabym prosić o wyjaśnienie tego „jednego elementu i jednego zdania, dzięki którym całość zyskałaby niebanalność i wyższy wymiar”. Ja tam nie mam nic do zakończenia (oprócz jednej rzeczy, troszkę się z nim autor pospieszył… takie miałam wrażenie…) i jestem ciekawa co byś tam zmienił :-).


     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    M
    SixTonBudgie 6.09.2009 00:07
    ... No Yume
    Komentarz do recenzji "Kakutoshi no Yume"
    Lekturę zakończyłem zamyślony, z niepokojącym uczuciem, jakie przelało się do mnie z mangi. Niby to takie krótkie, niby powiązane w swej odmienności, a jakże wiele elementów można tu znaleźć.

    Dystopia? Hmm… Jeśli już to daleko jej do tych „klasycznych”, choć właściwie waham się, czy mógłbym ten świat nazwać antyutopią. Klasyczne dla s­‑f są tu motywy miasta­‑świata, pełnego labiryntów, nigdy nie poznanego do końca, a jednocześnie poniekąd sprawującego kontrolę nad mieszkańcami. Ale ani to, ani cenzura ideologiczna, ani patologiczne zachowania niektórych ludzi, nie daje ostatecznie obrazu świata na dnie. W tym świecie dalej możliwe jest szczęście, możliwa jest miłość – co bardzo ważne, nie kontrolowane odgórnie, nie sterowane. Przez to też całość, jako że trudno przedstawione historie uznać za „szczęśliwe”, jest dla czytelnika (tj. dla mnie) dość frapująca. Więc dystopia? Raczej nie. Powiedziałbym prędzej, że coś pośredniego, coś w „połowie drogi”.

    Jedną z bardziej rzucających się w oczy cech tego tytułu są… małe dziewczynki, bardzo często w kontrowersyjnych kontekstach. Pedofilia wydaje się że zasymilowała w tym świecie i sprzeciwu już nie budzi wcale. Co ciekawe – to, co w innych tytułach uznałbym za co najmniej niesmaczne, tutaj mnie nie raziło. Może właśnie dlatego, że w świecie tej mangi jest to normalne (na tyle, na ile można powiedzieć). Poza tym, za samymi tymi scenami kryje się coś więcej, przez co także ich odbiór jest inny.

    „Kakutoshi…” nie jest też „prawdziwą” s­‑f, bo została „posklejana” z wielu elementów, dając ostatecznie coś na kształt „alternatywy”, świata wyimaginowanego a nie znajdującego się w żadnym konkretnym miejscu, czasie. Ale jedno jest pewne – faktycznie to właśnie świat w swej ogólności jest sednem mangi i w sporej części determinuje sposób odbierania przedstawionych historii.
  • Avatar
    SixTonBudgie 17.08.2009 20:19
    Re: Skąd ta ocena?
    Komentarz do recenzji "Pasożyt"
    Lucek napisał(a):
    Skoro w za kreskę, fabułę i postaci są same siódemki, to skąd taka słaba ocena ogólna? BTW. Recka pojawiła się w świetnym momencie – akurat zdobyłem tą mangę i jutro rano zaczynam ją czytać :D


    Ha, bo widzisz – złożenie do kupy elementów składowych wcale nie musi być (i często nie jest) efektywną miarą oceny całości. Czasem „podoceny” są niskie, a całość wysoka, czasem zaś bywa na odwrót – tak jak w tym przypadku.

    Może gdyby była dodatkowa rubryczka z oceną za szeroko pojętą „problematykę” lepiej oddawałoby to stan całości, ale wcale się nie dziwię, że czegoś takiego jednak nie ma.

    W recenzji starałem się wytłumaczyć, skąd tak niska ocena – za te przeklęte filozoficzne roszczenia autora, których ten nie potrafił zrealizować, choć do końca próbuje temu przeczyć (jak to się mówi – z uporem godnym lepszej sprawy).

    A tą „czwórką” się nie przejmuj – myślę, że miło spędzisz czas z „Pasożytem” (bo poza jej „filozofią” jest to całkiem dobra manga). Chyba że, tak jak ja, jesteś wyczulony na dzieła, które chcą uchodzić za wartościowsze niż są naprawdę (choć oczywiście winić za to należy autorów, a nie same dzieła).

    No i życzę przyjemnej lektury. :)
  • Avatar
    SixTonBudgie 13.06.2009 16:57
    Re: moje sugestie
    Komentarz do recenzji "Tsubasa -RESERVoir CHRoNiCLE-"
    Stasiu napisał(a):

    Może zabiorę się za dokończenie mangi, gdy zostanie wydana całość. W obecnej chwili, stanąłem gdzieś przez rozdziałem 200 i nie mam zamiaru czytać dalej aby tylko zepsuć sobie opinię o mandze.


    Heh… :)
    Jeśli Ty stanąłeś przed dwusetką i już uważasz, że TRC zeszła tam na psy to ja Ci szczerze odradzam dalsze czytanie, bo jeszcze staniesz się „wrogiem” tej mangi. Mały przykład? (jeśli chcesz poznać tego „smak”)

     kliknij: ukryte 

    Prawda, że powalający tekst? ;D
  • Avatar
    SixTonBudgie 10.06.2009 18:31
    Wyjaśnienie drugie (...oby ostatnie)
    Komentarz do recenzji "Tsubasa -RESERVoir CHRoNiCLE-"
    shamu-orka napisał(a):

    Cesarstwa chińskiego? Czytałam tą mangę wiele razy i ani razu nie razu nie znalazłam świata podobnego do Chin. Jeśli chodzi ci o Koryo, to zapraszam do lektury mangi pt. „Shin­‑shunkaden”.


    Hmm… Może źle mnie zrozumiałaś (po części pewnie dlatego, że sam się wyraziłem nieprecyzyjnie) – nie tyle miałem na myśli struktury administracyjne, politykę, itp., co po prostu charakterystykę geograficzno­‑klimatyczną oraz w stosunkowo dużej części kulturową i architektoniczną. Innymi słowy – ja widzę w tych aspektach na tyle duże podobieństwa (oczywiście do pewnego stopnia), że nie sposób bym to przemilczał czy nie zauważył, a w żaden przypadek w tym względzie nie wierzę (zresztą Yuko to potwierdzi). Całkowitej przywiedlności nie ma, to jasne, ale nie sposób powiedzieć, że ten świat jest zupełnie autonomiczny, wymyślony przez CLAMP­‑etki i z niczym nie porównywalny.

    PS. Bo chyba nie myślałeś (-aś), że ja odwołuję się do tych politycznych aspektów obu światów…?
  • Avatar
    SixTonBudgie 10.06.2009 16:24
    Dwa słowa wyjaśnienia
    Komentarz do recenzji "Tsubasa -RESERVoir CHRoNiCLE-"
    Geralt napisał(a):

    A czy wątek z Kero nie występował przypadkiem tylko w anime? Pytam z ciekawości, przepraszam jeśli się mylę.


    Nie. Owszem, w anime doczekał się on (ona? ono?) własnego odcinka, lecz i w mandze występuje, choć bardziej jako przedmiot – w świecie Pfiffle, jako wielkie latające „coś”, na co trudno nie zwrócić uwagi.

    Geralt napisał(a):

    Przepraszam także za swoje „niedopatrzenia”, napisałem to, co myślę o tym tytule – na przyszłość postaram się być nieco bardziej obiektywny.


    Nikt Cię do żadnej „obiektywności” nie zmusza. Wyraziłeś swoje zdanie, i dobrze. Ja miałem/mam trochę inne, choć ostatecznie jest to tak samo subiektywna opinia jak Twoja.
  • Avatar
    SixTonBudgie 30.05.2009 19:32
    Re: A propos pierwszego tomu...
    Komentarz do recenzji "Black Lagoon"
    Grisznak napisał(a):

    Góral napisał(a):
    W kazdym razie na pewno nie nazwałbym Revy czy Dutcha pospolitymi bandziorami, a już tym bardziej „cool”.

    To gratuluję ciekawego podejścia do kwestii praworządności. Rozmowa na temat przewożonego przez nich dziecka potwierdza bowiem całkowitą atrofię jakichkolwiek standardów moralnych. Oczywiście, nie wykluczam, że w kolejnych tomach nagle zmienią się w anioły, jednak recenzja dotyczy wyłącznie pierwszego tomu.


    Hmm… Mogę się mylić ale odnoszę nieodparte wrażenie, że Ty, Grisznak, masz dosyć dziwne mniemanie o „złoczyńcach”. Ciekawi mnie, jaka jest według Ciebie „realistyczna” wizja takich typów.

    Śmiesznie, wbrew intencjom autora, to by było, gdyby Revy zaczęła się rozczulać nad tym biednym dzieciakiem. Albo Dutch naraził swój interes (i swoje życie przy okazji), występując przeciwko tym mafiosom, którzy tak bezczelnie i bezwzględnie traktują chłopaka jako towar. I dla kogo? Dla chłopaka? Dla zadowolenia czytelnika z „prawidłowej postawy etycznej” bohaterów lektury…?

    Zresztą wystarczy konfrontacja zachowań takich „porywaczy/dostawców” z realnego świata z tymi prezentowanymi w „BL” by zobaczyć, że wcale nie są one antywerystyczne (co chyba zdajesz się sugerować) – oczywiście pomijając aspekty szeroko pojętej „walki/akcji”.

    Piszesz też o „standardach moralnych”. No cóż, owszem, porównując je do „ogólnie przyjętej normy społecznej” to kontrast jest spory, ale, o dziwo, „standardy” te pasują do tych prezentowanych przez „złoczyńców”. Cóż by to byli za „złoczyńcy”, gdyby ich „standardy moralne” nie przystawały do „standardów” „złoczyńców”. Innymi słowy to nie konstrukcja bohaterów zawodzi, lecz Twoje oczekiwania są sprzeczne z samą sytuacją. (Tak jakby oczekiwać, że lód będzie ciepły i dziwić się po jego skosztowaniu, że taki zimny).
  • Avatar
    M
    SixTonBudgie 13.05.2009 18:10
    Hmm...
    Komentarz do recenzji "Tsubasa -RESERVoir CHRoNiCLE-"
    Kolejne potwierdzenie tego, że fani nie widzą tego, czego nie chcą widzieć, bo wad widzę w „TRC” trochę…

    Zaczynając od tego, że przez pierwsze 100 rozdziałów prawie nic się nie dzieje – ot, tak mogliby zbierać pióra w nieskończoność (na szczęście spora część światów – nie mylić z wydarzeniami w danym świecie, mi się podobała; z mocno podkreślonym wyjątkiem Han­‑shin i „króliczarni” – to ostatnie było, jak dla mnie, przegięcie). W zasadzie jest to wtedy przygodowa komedia romantyczna.

    Później jest dużo lepiej – wydarzenia nabierają sensu (inne znowu je tracą), kolejne elementy układanki zostają odkryte, a to wszystko jest „podbite” ciężkim i poważnym klimatem.

    Jako że od początku polubiłem „Tsubasę”, jeszcze jakieś 35 rozdziałów temu (okolice 185.) oceniłbym ją na 9, ale kolejne wydarzenia zaczęły mnie denerwować. Autorki za bardzo do serca wzięły sobie zagmatwanie fabuły, a ilość Syaoranów, Sakur, ich wcieleń, kopii, oryginałów i stosunków między nimi, sprawia, że w ogóle „niewiele poza tym widać”. Panie z grupy CLAMP za wszelką cenę postanowiły „upiec dwie pieczenie na jednym ogniu” – żeby był sens (w tej gmatwaninie ciężko go znaleźć, nie mówiąc już o jego „prezencji”) i powyciągać z rękawów wszystko to, co tam dotychczas jeszcze trzymały.

    Wprawdzie manga się jeszcze nie skończyła (choć to już raczej kwestia rozdziałów), ale…  kliknij: ukryte 

    Im bliżej końca tym bardziej autorki niszczą to, co w poprzednich dziesiątkach rozdziałów, zbudowały. A moja ocena spada – realnie rzecz biorąc dałbym 7, ale ponieważ lubię ten tytuł – daję 8.
  • Avatar
    SixTonBudgie 4.05.2009 00:18
    Re: second comment
    Komentarz do recenzji "Claymore"
    W zasadzie nie ma się co dziwić, że podobieństwa są, jako że w końcu to jest tytuł „shounenowy”. Jednak na szczęście (dla tej mangi) nie opowiada ona wyłącznie o „dążeniu do bycia coraz lepszym, by zrealizować jakiśtam cel” czy o innym „ratowaniu świata ze śmiertelnej opresji”. Nawet początkowo główny wątek (Clare vs Priscilla, czyli „Zemsta”) gdzieś tam zostaje zepchnięty na dalszy plan – a to także dlatego, że kolejne wątki są: interesujące i nie stanowią tylko „odkładania na później tego, co nieuchronne”.
  • Avatar
    M
    SixTonBudgie 22.04.2009 23:21
    "Klątwa ołówka"
    Komentarz do recenzji "Yokohama Kaidashi Kikou"
    Manga z wieloma plusami, choć akurat strony graficznej wśród nich bym nie wymienił – rysunek jest prosty, schematyczny i w zasadzie niczym nie wyróżniający się spośród innych tytułów. Owszem, posiada swój własny „styl”, lecz jedną z wyróżniających go cech jest pewna ubogość.

    Całościowo 9, przy czym rysunek na 6­‑7.
  • Avatar
    M
    SixTonBudgie 12.04.2009 13:44
    ...
    Komentarz do recenzji "Shiroi Kumo"
    ... U mnie też, tak się złożyło, że gdy czytałem tą mangę była bardzo „na czasie”. Klimat był niepowtarzalny.
  • Avatar
    M
    SixTonBudgie 7.04.2009 20:30
    Das Ende...
    Komentarz do recenzji "Pluto"
    Sądziłem, że jednak „Pluto” zostanie pociągnięty jeszcze trochę, a tu koniec. Z drugiej strony może to i dobrze – dzięki temu całość jest bardzo płynna, nie ma niepotrzebnych wtrąceń – wszystko jest na swoim miejscu.

    Mam trochę mieszane uczucia co do samego zakończenia, aż za bardzo przypominające „Astro Boya”. W klimacie, jaki utrzymywał „Pluto”, nie pasowało to trochę, moim zdaniem. Zrobiło się trochę za bardzo wzniośle, patetycznie – jak w hollywoodzkich produkcjach.
    Brau 1589 trochę ocenę końcówki podciągnął. Heh, Abra skończył jak jego misiowy pierwowzór stworzony przez Tezukę.

  • SixTonBudgie 17.03.2009 16:01:27 - komentarz usunięto
  • Avatar
    M R
    SixTonBudgie 8.02.2009 17:12
    A oto forma - kwadratowa, potworna...
    Komentarz do recenzji "Ai-Ren"
    Arti, właśnie dlatego to jest moja recenzja, która zawiera mój odbiór tego tytułu. I nie ma w tym żadnego wypaczenia. A „siódemka” przy „kresce” pojawiła się tam, bo ja ją tam umieściłem (choć nie dosłownie), heh…

    Ikuru jest zwykłym chłopakiem w niezwykłej sytuacji. Mnie jakoś jego „narzekanie” nie dziwi, szczególnie jakby się postawić na jego miejscu.

    Arti napisał(a):
    Przykładowo bohaterowie opiekują się roślinką, typowa sielanka – czytelnik się uśmiecha – następnie Ikuru zaczyna wzdychać że roślinka umrze i jest strasznie – Czytelnik roni łzę – Potem bohaterowie walczą by roślinka przeżyła. – Czytelnik uśmiecha się – Zaczyna padać deszcz roślinka zagrożona – czytelnik dochodzi do wniosku że przesadzono z dramatyzmem i idzie zrobić sobie kanapkę. I tak jest cały czas. /cytuj]

    Przyznam, że niezłą karykaturę Czytelnika stworzyłeś. Odnoszę wrażenie, że trochę tych Czytelników nie doceniasz. Oczywiście można odbierać to i w ten sposób, ale mocno się w ten sposób ogranicza, podobnie jak przez nieustanne wpychanie wszystkiego w stare, dobre formy, by dopiero potem móc się temu przyjrzeć.