Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 kreska: 8/10
fabuła: 5/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,75

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 51
Średnia: 6,45
σ=1,33

Wylosuj ponownieTop 10

Spicy Pink

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2007
Liczba tomów: 2
Tytuły alternatywne:
  • スパイシーピンク
Widownia: Josei; Postaci: Artyści, Pielęgniarki/lekarze; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Krótki romans z podgatunku josei. Manga dość sympatyczna, ale nie zapadająca w pamięć.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Czy wiek dwudziestu sześciu lat może budzić lęk? Większość ludzi odpowiedziałaby pewnie, że nie. Nie jest to wszak liczba niezwykła, zwiastun nieszczęścia lub czegoś jeszcze gorszego. Tak też myślała Sakura Endou, mangaczka specjalizująca się w one­‑shotach. Oddana całkowicie swojej pracy, nie poświęcała zbyt dużo czasu swojemu życiu osobistemu, od kiedy przed pięciu laty zerwała z chłopakiem. Tak było, aż stuknęło jej dwadzieścia sześć lat, a życzliwa przyjaciółka uświadomiła jej, że nie może być dobrą mangaczką shoujo osoba, której życie miłosne praktycznie nie istnieje. I w tym momencie rozleniwiony chomiczek (ten zajmujący się sprawami miłosnymi) w głowie Sakury zaczyna nagle biec, kółko się kręci, i dziewczyna uświadamia sobie przerażającą prawdę – już niedługo będzie miała lat trzydzieści, a od trzydziestki do czterdziestki też już bliziutko. A po czterdziestce… Marne szanse na miłość. I na narysowanie mangi shoujo tak dobrej, by Sakura sama obiektywnie mogła przyznać, że to arcydzieło – co jest jej największym marzeniem. Wniosek jest prosty – trzeba coś z tym zrobić.

Nasza bohaterka daje się więc namówić do wzięcia udziału w goukon (grupowej randce) mangaczek i lekarzy. Połączenie, z uwagi na wykonywane zawody, wydaje się trochę dziwne, ale ma swoje uzasadnienie – przyjaciółka Sakury, Misono Kamijou, ma bardzo wysokie wymagania co do mężczyzn, a wiadomo, że lekarze z reguły są bogaci. Udział lekarzy jest dodatkowym argumentem: mangaczka może pogłębić swoją wiedzę na temat szpitali i ludzi w nich pracujących, i wykorzystać to w którejś ze swoich przyszłych prac. Jednym z uczestników goukon jest Iku Koreeda, przystojny chirurg plastyczny ze słynnej kliniki Koreeda. Robi on na Sakurze nie najlepsze wrażenie, bo, po pierwsze, chirurdzy plastyczni nie leczą chorób ani nie ratują życia, spełniają tylko samolubne zachcianki kobiet, a po drugie – ma go za zwykłego synalka bogatych rodziców, pozbawionego kompletnie jakiejkolwiek niezależności. Wrażenie to pogłębia się jeszcze, kiedy podczas wspólnej jazdy windą Koreeda nagle chwyta dziewczynę delikatnie za brodę, pochyla się… i wymienia całą listę poprawek urody, jakich teoretycznie Sakura potrzebuje, a na koniec dodaje, że w jego klinice dostałaby zniżkę. Jaka więc może być reakcja i odpowiedź Sakury, kiedy nieco później, podczas przypadkowego spotkania w restauracji, Koreeda ni z tego, ni z owego proponuje mangaczce, by została jego dziewczyną?

Fabuła Spicy Pink raczej nie oszałamia nagłymi zwrotami akcji, sunie sobie do przodu dość spokojnie i miarowo. Nawet typowe dla gatunku problemy sercowe i „niespodzianki” (których podświadomie i tak się spodziewałam, bo co nieco się już przeczytało) przedstawione są w nieco bardziej wyważony sposób. Poza tym manga jest całkiem sympatyczna, zwłaszcza gdy czytamy fragmenty dotyczące paniki i szalonej pracy tuż przed zbliżającym się nieubłaganie terminem oddania pracy. Uczynienie mangaczki bohaterką opowieści jest całkiem udanym zabiegiem, odnosi się wrażenie, że Wataru Yoshizumi sprawiło niemało radości przedstawienie części swojego życia z zachowaniem pewnego dystansu i z nieco innej strony – pokazując, że zawód rysownika komiksów, chociaż daje dużo radości, wcale nie jest taki łatwy i przyjemny, na jaki wygląda. W każdym razie przedstawienie historii w nieco spokojniejszy sposób, bez zazwyczaj spotykanych typowo nastoletnich, ciut przerysowanych wybuchów namiętności i wahań serca, jest według mnie zaletą. Szkoda tylko, że przy tym nie ma w tej mandze czegoś takiego, co sprawiłoby, że zapadnie w pamięć. Jest, bo jest. Fajnie się czyta, szybko, ale równie szybko zapomina. I nie jest to wina braku zakręconej fabuły, przebieranek, czarodziejek z magicznego świata, wojny z grupką chłopaków rządzących szkołą, tylko raczej zakończenia historii. Nie zdradzając za wiele – jest rozczarowujące. Po przewróceniu ostatniej kartki poczułam się jak ktoś, kto bierze spory rozpęd i biegnie, by wyważyć drzwi… i nagle ktoś mu te drzwi otwiera przed nosem, a człowiek leci dalej, niesiony siłą rozpędu. I tak samo z szaloną szybkością i nieskoordynowanie pędziły moje myśli: „I co? I już? I koniec? Ale… Eee?”. No dobrze, trzeba przyznać, że końcówka jest realistyczna, więc wpasowuje się w klimat mangi. Ale jednocześnie jakby urwana i pozostawia wrażenie nieprzyjemnego niedosytu.

Z kreską pani Yoshizumi mogliśmy się już zapoznać w takich tytułach jak Marmalade Boy, Mint na Bokura czy Ultra Maniac. Jest bardzo ładna, chociaż nie wybitna; prosta, czysta i typowo kobieca, a rysunki są jasne i przejrzyste. Bardzo często (a nawet częściej, na oko jakieś 75%) tła też są jasne i przejrzyste, to znaczy nic na nich nie ma. Pojawiają się zazwyczaj wtedy, gdy postać pokazana jest z bliższej perspektywy, co może być pewnym usprawiedliwieniem. Nie sądzę, żeby był to wynik goniących terminów czy lenistwa, po prostu taki jest styl Wataru Yoshizumi, który albo się lubi, albo nie – mnie akurat w tym przypadku puste tła szczególnie nie przeszkadzały. Za to bardzo spodobały mi się postaci przedstawione w formie super­‑deformed – po prostu uwielbiam sposób, w jaki mangaczka je rysuje, są bardzo zabawne i niezwykle sugestywne.

Nadszedł czas na małe podsumowanie i tutaj wychodzi na wierzch moje, mówiąc dramatycznie, wewnętrzne rozdarcie. Bo chociaż moja recenzencka połowa mózgu przeszła straszliwe męki z powodu nijakości mangi (taka mała dygresja: Co może być gorszego do recenzowania od koszmarnej mangi? Ten z was, który krzyknął, że nic, racji nie miał. Jest coś, co jest gorsze od koszmarnej mangi. Tym czymś jest manga nijaka. Bo nie wiadomo, co pisać.), to patrząc i myśląc jak czytelnik muszę stwierdzić, że Spicy Pink jest tytułem całkiem znośnym, sympatycznym i nadającym się do przeczytania, chociaż nic nowego ani odkrywczego tam nie znajdziemy. Ot, pozycja w sam raz na jeden wieczór, gdy nasz zmęczony po całym dniu umysł głośno protestuje przeciwko jakiemukolwiek większemu wysiłkowi.

Easnadh, 9 września 2008

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shueisha
Autor: Wataru Yoshizumi