One Piece
Recenzja
Załoga Słomkowych zostaje oskarżona o nielegalne wkroczenie na teren Skypiei (w końcu jak można żądać płacenia wysokiego myta od piratów!) i tym samym zyskuje status nielegalnych imigrantów i przestępców. A przestępców w tej krainie czekają ciężkie (i zwykle śmiertelne) próby. Luffy, Sanji i Usopp muszą pokonać trudnego przeciwnika i dotrzeć do porwanych towarzyszy, którzy „teoretycznie” mają zostać złożeni w ofierze bogu – a praktycznie… Naprawdę chciałabym zobaczyć tego, co spróbowałby popełnić taki błąd. Tak naprawdę Nami, Robin, Chopper i Sanji lądują na opuszczonym ołtarzu w środku dżungli, gdzie mają grzecznie czekać na ocalenie. A przynajmniej takie jest założenie. Okazuje się jednak, że środek dżungli jest miejscem, które oferuje naszym bohaterom duże pole do popisu, zwłaszcza archeologowi i poszukiwaczce skarbów. I to właśnie Nami i Robin odkrywają tajemnicę wyspy zawieszonej w chmurach, a odkrycie to prowadzi do zaskakujących wniosków.
Uwertura, jak sama nazwa wskazuje, przygotowuje czytelnika do mających nastąpić wkrótce wydarzeń kończących przygody Słomkowych na podniebnej wyspie – czyli w skrócie mówiąc, do pokonania Największego Złego. Poznajemy w końcu tajemnicę Rycerza Niebios, a także niezbyt przyjemne położenie mieszkańców Skypiei, krainy na pozór niebiańskiej, a tak naprawdę pogrążonej w ponad czterystuletnim konflikcie z Partyzantami. Tak, dowiadujemy się też w końcu, kim oni są i dlaczego zaatakowali Słomkowych od razu po ich przybyciu na chmury. Czytelnik poznaje też samego Enela – osobnika każącego się nazywać „bogiem”, i jego najwyższych kapłanów oraz zasady, jakie panują w tej krainie. A po drodze zostaje uraczony walkami, śmiertelnym zagrożeniem, wprowadzeniem nowych postaci i tym, co tygrysy lubią najbardziej, czyli porządną naradą i wymianą uzyskanych informacji – bo naprawdę na palcach jednej ręki można policzyć serie, w których bohaterowie natychmiast informują o tym, co odkryli, czego się dowiedzieli i co zamierzają zrobić, zamiast rzucić „E… Wiecie co, jutro wam coś powiem ważnego/jak wrócę/pod koniec mangi” po czym zginąć w malowniczy sposób. Na szczęście to nie w tej bajce.
Z dziewięciu rozdziałów tomu 27., osiem rozpoczyna się kontynuacją historyjki „Wielka uczta jaśnie pana Wapola” (gdzie, jeśli się uważnie przyjrzeć, można znaleźć na obrazkach bardzo znajome postaci), a przedostatni otwiera zajmujący dwie strony obrazek „Z życia Słomkowych”. Z kolei na początku tomu tradycyjnie znajdziemy streszczenie dotychczasowych przygód bohaterów i krótkie notki biograficzne postaci, które pojawiły się ostatnio – z wyjątkiem trzech z czterech najwyższych kapłanów Skypiei – w poprzednim tomie „personalnie” przedstawił się bohaterom dopiero jeden z nich, dlatego przy reszcie widnieje znak zapytania. Powraca w starej formie SBS, czyli „Kącik pytań do autora”, w którym Eiichiro Oda odpowiada na najbardziej zwariowane (i mniej zwariowane) pytania czytelników. W związku z powyższym na przykład w tym tomiku dowiadujemy się czegoś więcej o przeszłości Smokera i Hiny, a także skąd się wzięła bransoletka na ręce Nami. Osoby oglądające anime dostają interesującą skądinąd informację, że gdy seiyuu Słomkowych nudzą się na sesji nagraniowej, często podkładają głosy pod ważniejsze występujące w One Piece zwierzęta (i jak to sprawdzić). Dodatkowo pod koniec tomiku zamieszczono kolorowankę (wykonaną oczywiście przez autora) oraz pięć krzyżówek o zróżnicowanym stopniu trudności, nadesłanych do wydawnictwa J.P.Fantastica przez polskich fanów. Nie zabrakło także kilku słów od tłumacza dotyczących przekładu kolejnych nowych technik i owoców – tu akurat zauważyłam małe przeoczenie, bowiem napis głosi, iż są to ciekawostki do tomu 26.
Jak zwykle na plus należy zaliczyć tłumaczenie, zróżnicowane i dopasowane do sytuacji i osoby mówiącej (wliczając całkowicie uzasadnione rzeczoną sytuacją pomniejsze wyzwiska – zasłużone i wulgaryzmy – także zasłużone). Jednak zdecydowanie na łopatki położyła mnie wariacja na temat popularnego ostatnio utworu Słowianki w wykonaniu Słomkowych – radosna przeróbka na pieśń biesiadno‑ogniskową, zdecydowanie pasującą do sytuacji i miejsca. Zauważyłam też małe nawiązanie do komiksu Skąd się bierze woda sodowa – nie wiem czy zamierzone („Panie boże, co pan…!!!”), ale konia z rzędem temu, kto ze współczesnych czytelników jeszcze pamięta komiksy Tadeusza Baranowskiego i mu się skojarzy…
Tradycyjnie polecam – tym, którzy czytają stale, ponieważ i świat przedstawiony i bohaterowie robią się coraz bardziej interesujący, a do tych który nie czytają, rzeczę: serio, ludzie, tracicie fajną serię przygodową.
Tomiki
Zapowiedzi
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
89 | Tom 89 | J.P.Fantastica | 8.2024 |
90 | Tom 90 | J.P.Fantastica | 9.2024 |
91 | Tom 91 | J.P.Fantastica | 11.2024 |