Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 5/10 kreska: 7/10
fabuła: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 22
Średnia: 6,09
σ=1,56

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Psy na mangę

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2010-2014
Liczba tomów: 3
Wydanie polskie: 2015
Liczba tomów: 3
Tytuły alternatywne:
  • GDGD-DOGS
  • グダグダドッグス
Gatunki: Komedia
Widownia: Shoujo; Postaci: Anthro, Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Męski harem

O mangach, mangakach i mangowcach na wesoło, w duszących niekiedy oparach absurdu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Łakomczuszek Pospolity

Recenzja / Opis

O czym marzy prawie każdy fan mangi? Podejrzewam, że przede wszystkim o wyjeździe do Japonii. Ten odległy kraj przyciąga jak magnes, oferując szeroką gamę utworów i gadżetów związanych z ulubionymi tytułami oraz moc innych niesamowitych atrakcji. Obstawiam również, iż wiele osób chciałoby wydać własny komiks, najlepiej taki, który zdobędzie dużą popularność, a co za tym idzie, przyniesie autorowi sławę i pieniądze. O tym, że taki scenariusz jest raczej mało realny, a droga debiutanta bywa trudna i wyboista, opowiada właśnie seria Psy na mangę. A ponieważ ja marzę jeszcze o tym, żeby nie mieć w końcu problemów z miejscem na kolejne tomiki i funduszami na ich zakup, postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy dla osób nieposiadających gumowych półek i/lub portfela bez dna tytuł ten jest wart uwagi.

Osób pragnących zostać sławnymi mangakami jest tutaj całkiem sporo. Jedna z nich to główna bohaterka, Kanna Tezuka – piętnastoletnia uczennica liceum w klasie o profilu mangowym. Udało jej się zadebiutować, publikuje serię shoujo pt. Ucz mnie, Buddo, miłości! w czasopiśmie. Pragnie zachować to w tajemnicy przed szkolną społecznością, jednak jej sekret odkrywa trójka kolegów, przy tym zapalonych mangowców: Fumio Akatsuka, Fujio Fuji i Shouta Ishinomori, którzy proszą ją, żeby ich nauczyła, jak tworzyć mangi. Na fabułę składają się epizody z życia dziewczyny, która boryka się z licznymi problemami. Z jednej strony jest autorką niezbyt popularnego i zagrożonego wstrzymaniem tytułu, ciągle poganianą przez terminy i dręczoną pomysłami redaktora. Z drugiej musi stać się mentorką nierozgarniętych, a do tego leniwych przystojniaków, marzących o sławie, bogactwie i nagrodach, choć nie narysowali przy tym ani jednej planszy komiksu. Wreszcie uczęszcza do klasy o bardzo niskiej frekwencji, z dziwnie wyglądającym i zachowującym się wychowawcą i bez stałego nauczyciela rysunku, gdzie młodzież robi właściwie, co chce.

Tematyka może się wydawać poważna, jednak to tylko pozory. Psy na mangę to czystej wody komedia. Humor opiera się tu przede wszystkim na zderzeniu zdystansowanej, żyjącej w swoim świecie, skoncentrowanej na własnej twórczości głównej bohaterki z pomysłami, opiniami i zachowaniami jej entuzjastycznie nastawionych do mangi podopiecznych, którym daleko do normalności, a ich procesy myślowe porażają głębią głupoty i często infantylizmu. Większość scen jest autentycznie zabawna i potrafi wywołać uśmiech u czytelnika, jednak czasami występy przystojniaków budziły we mnie irytację i nagłą chęć odłożenia komiksu. Głupota w nadmiarze zamiast rozweselać, męczy i nuży. Zwykle czytam cały tomik od razu, a w przypadku poszczególnych części Psów na mangę przerywałam lekturę dwa lub trzy razy i to wcale nie z powodu braku czasu czy obowiązków. Z pewnością autorka wiedziała, co robi i konsekwentnie realizowała swój plan, jednak uważam, że niekiedy zdarzało jej się przeszarżować i przedobrzyć.

Postacie nie należą do mocnych stron serii. Jedynie Kanna wzbudziła moją sympatię swoim entuzjazmem i zaangażowaniem w proces tworzenia oraz podejściem do wielu spraw, w tym włączaniem się trybu yaoi, stwierdzeniami o tym, że 2D jest lepsze od 3D oraz wygłoszonym zdaniem: „W sumie życie bez mangi musi być straszne”. Da się w niej czasem przejrzeć jak w krzywym zwierciadle. Mam tylko nadzieję, że nie ma wśród czytelników Tanuki zbyt wielu osób świętujących urodziny ukochanej postaci i ubolewających nad brakiem możliwości wzięcia z nią ślubu. Do reszty bohaterów trudno niestety poczuć sympatię. Nie są to postacie z krwi i kości, jedynie pewne typy komediowe. Wystarczy przyjrzeć się chociażby trójce przystojniaków. Bez wątpienia niezłe z nich ciacha i świetnie się prezentują, zwłaszcza gdy pozują na stronach tytułowych rozdziałów, ale to jedyna pozytywna rzecz, jaką mogę o nich napisać. Dobrze charakteryzują ich ksywy nadane przez Kannę, których celowo nie używam w recenzji, gdyż według mnie rozdział o pseudonimach artystycznych należy do najlepszych w całej serii. Nie chciałabym psuć niespodzianki tym, którzy jeszcze nie czytali Psów na mangę. Podobnie sprawa ma się z bohaterami drugoplanowymi. Zniewieściały wychowawca, egzaltowany i gustujący w pięknych chłopcach redaktor, niespełniona, podstarzała mangaczka, a zarazem wracająca jak bumerang nauczycielka rysunku, czy fetyszystka nowicjuszy, nieznanych autorów i klęsk kontynuacji to tylko kolejne elementy komediowe i składniki scen humorystycznych. Choć muszę przyznać, że z nich wszystkich ta ostatnia jest najbardziej barwna i zwariowana, więc szkoda, że pojawia się dopiero pod koniec drugiego tomu.

Zawiedzie się ten, kto spodziewa się, że manga opowiadająca historię dziewczyny otoczonej wianuszkiem panów będzie zawierała rozwinięty wątek miłosny. Nic takiego w niej nie ma. Nawet gdy włączyłam mój tryb wyszukiwania romansów i tak nie udało mi się znaleźć najmniejszych śladów iskrzenia między głównymi bohaterami. Z jednej strony szkoda, bo materiału po temu jest sporo i poczułam się rozczarowana, że autorka z tego nie skorzystała, ale z drugiej strony nie pasowałoby to do przyjętej konwencji i do samej Kanny.

Psy na mangę nie należą do tytułów czytanych dla kreski. Nie ma tu zbyt wielu kadrów, które można by kontemplować ze względu na ich urodę czy szczegółowość. Chyba że jest się fanką bishounenów, wtedy znajdzie się całkiem sporo cukierków dla oka, chociażby kolorowa strona z tomu trzeciego czy sceny, w których Fumio prezentuje klatę. Przy czym czytelnicy płci męskiej nie muszą od razu uciekać z wrzaskiem, mogą to potraktować jako kolejny element komediowy. Zresztą niektóre bohaterki, jak Kanna czy siostra Shouty, wyglądają całkiem uroczo. Autorka koncentruje się na rysunku postaci, ich projekty są dopracowane i przyjemne dla oka. Tła zaś, jeśli w ogóle występują, są raczej schematyczne. Na szczęście w ich zastępstwie nie pojawiają się kwiatki, serduszka czy inne zapychacze, spotykane w mangach shoujo.

Na pierwszy rzut oka elementy, z których składają się Psy na mangę, wyglądają zachęcająco i dają nadzieję na dobre czytadło: ciekawa okołomangowa tematyka, dużo humoru, sensowna główna bohaterka w otoczeniu zróżnicowanego męskiego haremu, a wszystko to podane w urokliwej oprawie graficznej. Jednak całość niestety staje kością w gardle i nie dostarcza tak dobrej rozrywki, jak powinna. Dlatego jeśli dysponujesz znacznymi zasobami miejsca, gotówki i czasu, możesz zainwestować w ten tytuł. Jeżeli natomiast nie, lepiej poszukaj czegoś innego. Trzeba jednak przyznać, że seria ta stanowi ciekawe spojrzenie na bycie fanem czy też twórcą mang i w związku z tym mimo wszystko może zasługiwać na uwagę.

Dida, 27 lutego 2016

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kodansha
Wydawca polski: Waneko
Autor: Ema Touyama
Tłumacz: Aleksandra Grzesiak, Monika Sekular

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 6.2015
2 Tom 2 Waneko 8.2015
3 Tom 3 Waneko 10.2015