Dengeki Daisy
Recenzja
Teru została porwana, a Kurosakiego przetrzymuje w biurze Shibayama i zanim zdąży on cokolwiek zrobić, dziewczyna jest już daleko. Teru budzi się w nieznanym sobie miejscu, nadal prawie całkowicie sparaliżowana działaniem narkotyku, który jej zaaplikowano. Rozmawia przez chwilę z Antlerem, po czym mężczyzna zostawia ją samej sobie. Kiedy trucizna przestaje działać, bohaterka orientuje się, że jest w opuszczonym budynku na jakiejś zapomnianej przez świat wyspie. W dodatku wygląda na to, że główny czarny charakter już się z niej zabrał i dziewczę zostało zupełnie samo, zdane na pastwę losu. Oczywiście logiczne jest, że Teru się nie załamuje i robi wszystko, by zorientować się w sytuacji i znaleźć sposób na wyjście z opałów. Tymczasem Kurosaki z ekipą próbują dociec, co się właściwie wydarzyło. Niełatwe to zadanie, gdyż Kano wymyślił całkiem zgrabny podstęp, by zmylić wszystkich co do swojej roli w tej sprawie, jednak zapomniał o pewnym istotnym świadku…
Większość tomiku zajmuje porywająca akcja ratunkowa, jak się wkrótce okaże ściśle powiązana z nieszczęsną „Ostatnią wolą M.”. Nie widzę sensu, by streszczać wydarzenia, ale dzieje się dużo i całkiem dynamicznie. Pojawia się tutaj oczywiście Akira i, co ciekawe i do pewnego stopnia nowe, mamy okazję spojrzeć na niektóre rzeczy jego oczami. Nie wniesie to może wiele do fabuły, ale stanowi miłą odmianę. Cóż mogę poza tym napisać? Bohaterowie wykazują się determinacją, odwagą i silnie rozwiniętym poczuciem sprawiedliwości, a chociaż czasem zdarzy im się wygłosić jakąś patetyczną przemowę, przyjemnie się patrzy, jak dążą do wyznaczonych sobie celów. Nie jest im łatwo, ale przecież poradzą sobie, czyż nie? Teoretycznie ostatnie kadry mogą budzić pewne wątpliwości w tej kwestii, niemniej nie sądzę, by pani Motomi nagle zdecydowała się zakończyć lekką komedię w iście melodramatyczny sposób. Chociaż człowiek po przeczytaniu tego tomiku aż rwie się, by sięgnąć po ciąg dalszy, niestety przyjdzie nam czekać aż do lipca na ostatni, szesnasty już tomik Dengeki Daisy. Szybko ten czas leci, nieprawdaż?
Wydanie utrzymuje dotychczasowy poziom. Bardzo ładnie prezentuje się błyszcząca obwoluta przedstawiająca to, co tygryski lubią najbardziej, czyli Kurosakiego w garniturze, zaś okładka pod nią tradycyjnie pozbawiona jest obrazków i utrzymana w szarościach. Drukowi nie mam nic do zarzucenia, jest wyrazisty i odpowiednio nasycony. Niestety, jak zwykle kadry są poucinane, niekiedy dość mocno. Tłumaczenie, tak jak dotąd, ma się dobrze – język, jakim posługują się bohaterowie, jest dość swobodny, o dziwo nie zastosowano cenzury i w niektórych sytuacjach rzucają oni nawet cięższymi przekleństwami. Błędów i literówek nie stwierdziłam. Ze standardowych dodatków w środku znajdują się aż cztery kąciki „Niech nie będzie Ci łyso zapytać!”, „Tajna kanciapa ciecia” z krzyżówką, do której rozwiązania znajdziemy na końcu i kilka ramek od autorki na temat tworzenia mangi. Na końcu tomiku Waneko zamieściło reklamy swoich sklepów, forum i Komikslandii.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 1.2012 |
2 | Tom 2 | Waneko | 3.2012 |
3 | Tom 3 | Waneko | 5.2012 |
4 | Tom 4 | Waneko | 7.2012 |
5 | Tom 5 | Waneko | 9.2012 |
6 | Tom 6 | Waneko | 11.2012 |
7 | Tom 7 | Waneko | 1.2013 |
8 | Tom 8 | Waneko | 3.2013 |
9 | Tom 9 | Waneko | 5.2013 |
10 | Tom 10 | Waneko | 7.2013 |
11 | Tom 11 | Waneko | 9.2013 |
12 | Tom 12 | Waneko | 11.2013 |
13 | Tom 13 | Waneko | 1.2014 |
14 | Tom 14 | Waneko | 3.2014 |
15 | Tom 15 | Waneko | 5.2014 |
16 | Tom 16 | Waneko | 7.2014 |