Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Tokyo Ghoul

Tom 1
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2015
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

O człowieku zwykło się myśleć i mówić jako o ostatnim ogniwie łańcucha pokarmowego. Nie bez powodu – inteligencja, którą przerastamy zwierzęta, daje nam przewagę nawet nad najgroźniejszymi drapieżcami. A co, gdyby na świecie istniał gatunek wyposażony w podobną inteligencję, posiadający większą od człowieka siłę, a jednocześnie żywiący się tylko i wyłącznie ludzkim mięsem? Odpowiedzi na to pytanie udziela Sui Ishida w mandze Tokyo Ghoul, najnowszej premierze wydawnictwa Waneko. Popularną dzięki animowanej adaptacji historię mamy szansę poznać w oryginalnym kształcie i przyznam, że jestem z tego powodu zadowolona, gdyż wersja papierowa jest wyraźnie lepsza od serii telewizyjnej.

Główny bohater, Ken Kaneki, żyje w świecie, w którym obok ludzi istnieją też ghule, drapieżne istoty żywiące się ludzkim mięsem. Chłopak nie uważa, by przerażające potwory miały cokolwiek wspólnego z jego światem – zmienia się to jednak, gdy w wyniku nieszczęśliwego wypadku trafia na stół operacyjny, gdzie przez przypadek przeszczepione zostają mu narządy ghula. Zabieg ten diametralnie zmienia życie Kanekiego, który nie jest już w stanie spożywać normalnego jedzenia, coraz silniej zaś odczuwa apetyt na ludzkie mięso. Jak ma żyć ktoś, kto psychicznie czuje się człowiekiem, biologicznie jednak należy do gatunku traktującego ludzi jak pożywienie…?

Wydarzenia z pierwszego tomu mangi zostają opowiedziane z perspektywy Kanekiego, dlatego łatwo wczuć się w narastające przerażenie i cierpienia chłopaka, który odkrywa, w jak wielkiej ułudzie i nieświadomości żył dotychczas. Nagle orientuje się, że w jego codziennym, pozornie bezpiecznym otoczeniu, żyje wiele ghuli i dzieje się wiele potwornych rzeczy. Tym jednak, co okazuje się najtrudniejsze, jest walka z głodem i zachowanie wartości moralnych, które nie pozwalają na czyn postrzegany przez bohatera jako kanibalizm.

Nie da się ukryć, że Waneko wybrało bardzo dobry moment na publikację Tokyo Ghoul. Ekranizacja, o której już wspominałam, mimo dyskusyjnej wartości rozbudziła zainteresowanie wielu widzów – spora ich część na pewno sięgnie po wersję papierową dostępną w języku polskim. Czy będą zadowoleni z jakości wydania? Sądzę, że tak.

Waneko, jedno z najbardziej płodnych mangowych wydawnictw na polskim rynku, wyrobiło sobie już pewien poziom publikacji, poniżej którego nie schodzi. Tak też jest w tym przypadku. Do rąk czytelnika trafia porządnie wydany tomik w kolorowej obwolucie, w którym ze świecą szukać poważniejszych niedociągnięć. Wewnątrz znajdziemy 224 strony podzielone na dziewięć rozdziałów i dwustronicowy (w moim odczuciu zupełnie zbędny) dodatek. Na dwóch ostatnich stronach zamieszczone zostały reklamy innych tytułów wydawcy. Zaskakująco duża liczba stron jest numerowana, zastanawia jednak pewna nieregularność w tym zabiegu – o ile niemal każda z pierwszych osiemdziesięciu stron zawiera numerację, o tyle później, mniej więcej od setnej strony, pojawia się ona bardzo sporadycznie. Zupełnie jakby po drodze ktoś zapomniał, że na początku zaplanował sobie nanoszenie numeracji.

Autor mangi używa w swych rysunkach bardzo dużo czerni, co nie dziwi ze względu na tematykę i klimat poszczególnych scen. Niestety w polskim wydaniu rysunki przebijają czasem na drugą stronę, nie na tyle jednak, by odczuwać wyraźny dyskomfort przy czytaniu.

Do doboru czcionek nie mam większych zastrzeżeń – dyskusyjne są tylko kroje liter „ą” i „ę”, w których ogonki zaznaczane są na tyle delikatnie, że łatwo je przeoczyć. Z wielkim rozmachem i pomysłowością zapisywane są wszelkie onomatopeje. O ile nie przepadam za tak agresywnymi, „bryzgającymi” czcionkami, o tyle w przypadku dynamicznych scen, w których zostają użyte, sprawdza się to dobrze. Słów dźwiękonaśladowczych jest tutaj bardzo dużo i łatwo sobie wyobrazić, że czyszczenie oryginału i nakładanie na niego polskich odpowiedników było dla grafików niełatwym zadaniem. Z tego powodu trudno mi orzec, czy dwa miejsca, w których onomatopeje nie zostały przetłumaczone (rozkładówka stron 40­‑41 i strona 196) są wynikiem przeoczenia, czy zwykłej niemożności wprowadzenia zmian – w obu przypadkach japońskie znaki są na tyle duże i wkomponowane w obraz, że wyczyszczenie ich równałoby się z usunięciem połowy zawartości wspomnianych stron.

Ostatnią rzeczą, która zwróciła moją uwagę jest niespójność w zapisie słowa „ghoul/ghul”. Manga wydana została pod oryginalnym tytułem Tokyo Ghoul, w treści jednak stosowany jest zapis „ghul”. Myślę, że można by to ujednolicić, choć koniec końców jest to zaledwie detal w zapisie – w wymowie nie ma żadnej różnicy, więc nie uważam tego za duży błąd.

Osoby, które poczuły się choć trochę zaintrygowane wersją animowaną tej historii, na pewno powinny dać szansę nowemu tasiemcowi Waneko. Wydawcy pozostaje życzyć, by do samego końca, czyli aż do czternastego tomu, był w stanie utrzymać poziom wydania pierwszej części.

Lin, 6 maja 2015
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 4.2015
2 Tom 2 Waneko 6.2015
3 Tom 3 Waneko 8.2015
4 Tom 4 Waneko 10.2015
5 Tom 5 Waneko 12.2015
6 Tom 6 Waneko 2.2016
7 Tom 7 Waneko 4.2016
8 Tom 8 Waneko 6.2016
9 Tom 9 Waneko 8.2016
10 Tom 10 Waneko 10.2016
11 Tom 11 Waneko 12.2016
12 Tom 12 Waneko 2.2017
13 Tom 13 Waneko 4.2017
14 Tom 14 Waneko 6.2017