Manga
Sex=Love2
- Dangerous Equation
- Sex=Love^2
Historia zakazanej miłości między nauczycielką a jej uczniem, czyli dowód na to, że w Japonii lobotomia jest legalna i łatwo dostępna.
Recenzja / Opis
Recenzja zmieniona na prośbę autorki dnia 9 maja 2011 roku.
Dawno, dawno temu był sobie dobry romans, łączący motyw tabu, poczucie humoru i postacie z głębią. Któregoś dnia jednak ktoś podstawił mu nogę i biedak upadł wprost na składowisko szkła, żyletek i zardzewiałych pił mechanicznych. Z tego, co przetrwało, powstało Sex=Love2.
Wstawtuimięgwałconej* (dziewczyna zwie się Kumiko, ale wierzcie, szybko zapomnicie, że ten kawał tektury ma imię) od dziecka marzy, by zostać nauczycielką. Pochodzi jednak z bogatej rodziny i jej ojciec nie chce się zgodzić na takie fanaberie córki. Niechętnie pozwala jej jednak na dawanie korepetycji. Z jakiegoś powodu dziewczyna ma problemy ze znalezieniem jakichkolwiek uczniów (osobiście podejrzewam, że przyczyną jest ta pustka w przestrzeni zwanej głową). Podczas jednej z wizyt domowych przyłapuje swojego nowego ucznia imieniem Ryu na… nazwijmy to „nagich ćwiczeniach fizycznych w parze”. Wstawtuimięgwałconej*, jak każda zdrowo myśląca kobieta, na widok nagiego napalonego faceta przystawiającego się do niej, dochodzi do wniosku, że ten chce się pouczyć. Zaszokowany taką reakcją na jego zaloty (był bez ubrania i chętny, a ona na to nie poleciała?!? Ofiara menopauzy jak nic!) młodzieniec informuje nauczycielkę, że ją zdobędzie…
Czy mu się to uda? Czy Wstawimięgwałconej* uda się spełnić marzenie o zostaniu nauczycielką? Czy świat zaakceptuje tę miłość? Czy czytelnik przetrwa to natężenie kiczu i głupoty?
Och, Mayu, Mayu Shinjo, gdy już zaczynam wierzyć, że nie możesz stworzyć gorszego świata przedstawionego, ty mnie na nowo zaskakujesz. Nauczycielki gotowe oddać się każdemu uczniowi, który wie pod jakim kątem pchnąć je na biurko, pielęgniarka szkolna o mentalności francuskiej prostytutki Kiki oraz moje ulubione – tydzień bez seksu jest toksyczny i może prowadzić do poważnej choroby (stwierdzenie jednego z bohaterów). Przynajmniej tym razem wiemy, czemu jakakolwiek kobieta obdarzona zmysłem wzroku, słuchu i poczuciem godności troszkę wyższym od poziomu ścierki do podłogi chciałaby się przespać z takim gburem. Feromony! Bishouneni w tej mandze nie tylko je produkują, ale też posiadają magiczną zdolność ich kontroli! Co prawda na Wstawtuimięgwałconej* ta właściwość nie działa, lecz ona jest idiotką.
Czego nowego dowiadujemy się z tej mangi? Jeżeli przyłapiesz ukochanego na zdradzie, nie rób mu awantury, tylko błagaj go, żeby nie zostawiał cię dla innej i mów, że zrobisz wszystko, czego on zechce. Gdy ktoś chce cię zgwałcić, bądź tak bierna, jak tylko potrafisz. A w ogóle pewnie sama go sprowokowałaś swoim istnieniem i faktem, że jesteś płci żeńskiej. To nigdy nie jest wina mężczyzny, zawsze kobiety. Gdy twój ukochany wrzeszczy na ciebie, że jesteś głupia i masz się zamknąć, bądź posłuszna, bo to on jest mężczyzną. Prawdziwy facet musi uprawiać seks minimum dziesięć razy dziennie, inaczej jest mięczakiem. Jak nie chcesz, by ktoś się zorientował, że mieszkasz ze swoim uczniem, podczas seksu zacznij głośno udawać kotkę w rui. Istoty płci żeńskiej, które mają własne zdanie, to złe, wstrętne nimfomanki, a syndrom sztokholmski to ideał związku… Czy ja naprawdę muszę kontynuować?
Mayu Shinjo po raz kolejny prezentuje nam niesamowicie patologiczny związek i próbuje wmówić, że to „urocze”. W mandze wielokrotnie zostaje pokazane, że Ryu uważa Wstawtuimięgwałconej* za istny głąb kapuściany, nie okazuje jej szacunku, ciągle na nią krzyczy, traktuje ją jak swoją własność, nigdy jej nie słucha, wykorzystuje tylko do zaspokajania swoich żądzy. Sama Wstawtuimięgwałconej* nigdy się nie broni. Nigdy. Można nią pomiatać, wycierać podłogę, a ona wciąż będzie szczęśliwa, że „Ryu‑kun” jest przy niej. I błagam, nawet nie każcie mi mówić o tytule. Z niego wynika, że orgia to coś na miarę Romea i Julii Szekspira…
Właśnie, bohaterowie. Są to te same manekiny, co zawsze, tylko z innymi fryzurami. Autorka strzeliła sobie w stopę pomysłem, by główna bohaterka była starsza od swojego partnera. Jedyny powód, dla którego czytelnik mógłby sięgające Ryu ledwo do pasa, gadające o zepsutych pomarańczach stworzenie wziąć starsze od niego, to przedawkowanie leków. Zwłaszcza że nic z tego w ich relacjach nie wynika. Jak na nauczycielkę angielskiego, Wstawtuimięgwałconej* jest wyjątkowo naiwną, głupiutką istotą. Wierzy absolutnie we wszystko, co się jej powie i spełnia każde polecenie. Gdyby bierność miała swoją personifikację, byłaby nią główna bohaterka Sex=Love2. Od gadżetów z sexshopu różni się tylko tym , że nie jest na baterie. Chyba.
Jeśli chodzi o drugą połówkę tego związku… Ponieważ na Tanuki nie można używać wyrazów wulgarnych, a tego osobnika można określić tylko jednym słowem, czuję się zmuszona do wymyślenia wersji ocenzurowanej. Ryu to rasowy tyłczak! Potrafi tylko uprawiać seks i krzyczeć. Pół biedy, gdy wrzeszczy do rówieśników, lecz w momencie, gdy próbuje te mądrości wykrzykiwać do ojca swojej oblubienicy, człowiek zaczyna się zastanawiać, gdzie on się wychowywał. W buszu? W fabryce kosiarek? W rodzinie niedosłyszących surykatek? Ktoś powinien powiedzieć autorce, że za inteligentnych brani są ludzie, którzy głównie milczą, a od wrzasków są idioci.
Reszta postaci – jaka reszta postaci? Mówimy o tych damskich nogach wystających znad biurka, czy o tych kartonach, które pojawiają się po to, żeby wygłosić jedną kwestię i zniknąć? No dobra, jak już pisałam, jest jeszcze pielęgniarka i „adoratorzy” Wstawtuimięgwałconej*. Musicie o nich wiedzieć jedynie to, że pielęgniarka jest zawsze napalona, a rywale do wdzięków *Wstawtuimięgwałconej są tacy sami, jak Ryu, tylko podczas gdy on jest blondynem, oni mają czarne włosy, więc prawdopodobnie są tymi złymi, ale nie jestem pewna. Nigdy nie udało mi się ustalić, czym, do diabła, według Mayu Shinjo bohater negatywny powinien różnić się od pozytywnego. Chyba tylko brakiem orgazmu.
Historia związku nauczycielki i ucznia sama w sobie ma duży potencjał. Można w niej przedstawić głęboki obraz psychologiczny bohaterów, ich rozterki moralne, przyczyny, dla których się zeszli, lecz niestety mangaczka na to nie wpadła. Zamiast tego dostajemy cztery strony testowania mieszkania na zasadzie „czy w każdym pokoju da się wygodnie uprawiać seks?”.
Kreska – zaczynam powoli podejrzewać, że Mayu Shinjo korzysta z kalki. Najlepiej to widać w chwilach, gdy Ryu rozmawi… przepraszam, krzyczy na swojego rywala, Minato. Gdyby nie różnica w kolorze włosów, można by ich wziąć za braci bliźniaków. Kobiety dzielą się na dwa modele – rozpustny i „uroczy”, sięgający facetowi do klatki piersiowej. Wiele scen się powtarza, jak choćby te nieszczęsne sceny seksu. Obowiązkowe rzucenie kobiety na podłogę? Jest. Facet manewrujący przy damskich nogach? Jest. Nie zdziwiłabym się, gdyby mangaczka trzymała w biurku już gotowy model standardowej mangi, doczepiała do stron folię, rysowała na niej brakujące fryzury i szczegóły typu „a tym razem rzuci ją na futon w kwiatki!”, po czym szła do punktu ksero załatwić resztę. Ciekawe, ile płaci ludziom tam pracującym za milczenie… Z roku na rok kreska Mayu Shinjo robi się coraz brzydsza. Standardowe niesamowicie duże dłonie u facetów i podbródki, którymi można zadźgać, kobiety z wklęsłymi policzkami i nienaturalnie szerokie profile. Po co bohaterom takie duże głowy, nie mam pojęcia. Może cofają się w ewolucji.. Tła praktycznie nie ma. Trzeba wierzyć na słowo, że akcja dzieje się w budynkach. Chociaż podczas seksu pojawia się coś dziwnego: białe plansze są udekorowane plamami, które wyglądają jak krew. Rozumiem za pierwszym razem – rozdziewiczył, ale później? Robią to tak mocno, że dochodzi u niej do krwotoku wewnętrznego?
Po raz kolejny staję przed trudnym wyborem – komu to polecić? Cóż, na studiach nam mówią, że prawdziwy filolog nie powinien czytać tylko dzieł sztuki, lecz sięgać też po największe przykłady kiczu, aby móc je analizować pod kątem kulturowym i językowym. Myślę, że w moim przypadku wykładowca miał na myśli utwory rosyjskie, ale co tam. Wy też możecie się w to pobawić. Fanów Mayu Shinjo pewnie bym nie odstraszyła od przeczytania tego, nawet gdybym napisała, że w wolnym czasie autorka lubi topić słodkie szczeniaczki. Inni mogą mieć świetną rozrywkę, śmiejąc się z głupoty postaci, a jeszcze inni podczas czytania przeżyją duchowe katharsis – po przeczytaniu Sex=Love2 człowiek odkrywa, że życie jest piękniejsze, książki ciekawsze, reklamy płynu do płukania tkanin zapierające dech w piersiach, a zupka w proszku o niebo smaczniejsza. Czego wam życzę, a teraz przepraszam, idę zrobić sobie pranie mózgu.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Shogakukan |
Autor: | Mayu Shinjou |