Battle Angel Alita
Recenzja
Jako że stałem się niemal etatowym recenzentem nobliwych staroci z J.P. Fantastica, nie zdziwiłem się zbytnio, gdy w moje ręce trafiło nowe wydanie Ality. Z komiksem tym miałem już do czynienia dziesięć lat temu, recenzowałem jego pierwsze wydanie jakiś czas po tym, jak ukazało się w Polsce. Przyznam, że miałem pewne obawy przed ponownym sięgnięciem po Alitę; wspominam ją dosyć dobrze (choć bez zauroczenia, nie zrobiła na mnie tak piorunującego wrażenia, jak np. na wielu czytelnikach w USA) i obawiałem się, że komiks będzie trącić myszką. Niepotrzebnie – Yukito Kishiro to twórca o wyraźnym, wyrobionym stylu, a dzieła takich autorów nie poddają się łatwo upływowi czasu.
Przypuszczam, że większość osób, które zakupiły lub planują zakupić nową Alitę, robi to z sentymentu bądź dla uzupełnienia porzuconej za młodu kolekcji. Niemniej jednak dopuszczając myśl, że są osoby, które po ów komiks sięgnęły pierwszy raz w życiu, pokrótce przybliżę fabułę pierwszego tomu. Oto mamy dwa miasta: zakotwiczony na niebie Zalem (w zasadzie dolną stację windy kosmicznej) i znajdujące się pod nim Miasto Złomu, będące dla Zalemu bazą zaopatrzeniową, a przede wszystkim śmietnikiem. To z tego śmietnika wygrzebana zostaje tytułowa bohaterka, cyborg ze zrujnowanym ciałem i amnezją, lecz poza tym z w miarę sprawnym mózgiem. Szczęśliwie dla Ality jej znalazcą jest Ido, utalentowany lekarz zawodowo zajmujący się naprawą cyborgów. Daje on bohaterce nowe ciało i zarazem pokazuje mroczniejszą stronę i tak już plugawego Miasta Złomu. Okazuje się bowiem, że Ido – na co dzień lekarz i inżynier – gdy najdzie go ochota, przeistacza się w żądnego przemocy łowcę nagród. I tak to mniej więcej wygląda: dwa tomy pierwszego wydania to głównie kryminał, doprawiony w późniejszych rozdziałach wątkiem romantycznym. Niestety, o samym świecie dowiadujemy się niewiele – Alita, wzorem wielu bohaterów mang, nie wykazuje najmniejszej choćby ciekawości ani świata, ani nawet swojego pochodzenia, więc tyle naszego, ile wypatrzymy na kadrach.
Strona redakcyjna wydania nie budzi jakichkolwiek zastrzeżeń. Charakterystyczne dla polskich wydań mang bolączki, jak brak numeracji stron, niedotłumaczone onomatopeje, słaby druk czy problemy z ulokowaniem tekstów w dymkach, nie miały prawa pojawić się w wydaniu specjalnym. Nieco z przyzwyczajenia sprawdziłem, jak ma się sprawa przycinanych stron (tzw. spadów drukarskich), i tu spotkała mnie niespodzianka – mianowicie wypatrzyłem kilka, na których przycięto nieco więcej w nowym wydaniu aniżeli starym. Z ciekawości sprawdziłem, jak to wygląda na oryginalnych planszach na stronie Kodanshy, i cóż, okazało się że wersja zamieszczona w sieci jest poprzycinana na całego, tak że nie ma sensu jej porównywać z polskim wydaniem. Możliwie, że z uwagi na wiek mangi (Alita dobiega już trzydziestki) wydawcy, a nawet ich wydziały, mają różne wersje, po wielu opracowaniach na potrzeby kolejnych wydań.
Ale tym, co naprawdę ciekawe w recenzowanym tomie, jest nie fabuła, nie redakcja, a oczywiście różnice wobec poprzedniej wersji, również wydanej przez J.P. Fantastica. Pomijając to, co najbardziej widoczne, podstawową różnicą jest zmiana tłumacza – Rafała Rzepkę zastąpił Paweł Dybała. Przynajmniej w pierwszym tomie nie spowodowało to wyraźnych zmian w tekście; odnoszę wrażenie, że Paweł Dybała jest nieco bardziej wymowny, a jego przekład tak o 10–15% obszerniejszy, ale możliwe, że to po prostu efekt większych dymków, dzięki którym tłumacz mógł sobie pozwolić na bardziej rozbudowane wypowiedzi. W nowym wydaniu częściowo pominięte zostały odautorskie dodatki, tj. krótkie komentarze znajdujące się uprzednio na skrzydełkach obwoluty, i – co bardziej istotne – opisy świata przedstawionego zamieszczone pod koniec tomiku. Tym sposobem przepadły informacje na temat netmanów i deckmanów, nie nazbyt istotne, ale jednak. W ich miejsce pojawiło się posłowie Pawła Dybały, traktujące o kwestiach historyczno‑tłumaczeniowych. Zmienił się papier – z żółtawego na biały średniej jakości. Zabrzmi to trochę jak truizm, ale największą zmianą, w zasadzie poza formatem jedyną naprawdę wpływającą na odbiór komiksu, było zawarcie w jednym nowym tomie dwóch oryginalnych. W czym rzecz? Otóż oryginalne tomiki nie zawierały pełnego epizodu – zakończenie publikowane było w kolejnym tomiku, zapewne by zwiększyć suspens. W nowym wydaniu J.P. Fantastica całkowicie zrezygnowało z tego zabiegu, i bardzo słusznie; fabuła komiksu powinna bronić się sama, bez pomocy takich sztuczek.
Po pierwszym tomie trudno o jakieś uwagi krytyczne wynikające z obiektywnej oceny wydania. Nawet cena jest w miarę przystępna – 73,50 zł to zupełnie uczciwie za 445 stron wielkoformatowego komiksu. Patrząc na nowe wydanie czysto subiektywnie, przez pryzmat własnego gustu, odnoszę wrażenie, że duży format niekoniecznie przysłużył się Alicie. Yukito Kishiro to mimo wszystko nie Tsutomu Nihei i dobrze narysowany, ale jednak zwyczajny komiks nie zrobił się lepszy od powiększenia. Odnoszę także wrażenie, że żółtawy papier poprzedniego wydania sprawdzał się całkiem nieźle i ułatwiał lekturę (generalnie czarny druk lepiej się czyta na żółtym niż na czystej bieli), ale pamiętam też, że nie spotkało się to z akceptacją czytelników. Tak właśnie wygląda odnowiona i powiększona Alita, i znając już nieco J.P. Fantastica, przypuszczam, że tak będzie wyglądała do samego końca – z czego w gruncie rzeczy należy się cieszyć.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Zardzewiały anioł | J.P.Fantastica | 11.2003 |
2 | Żelazna dziewica | J.P.Fantastica | 1.2004 |
3 | Anioł masakry | J.P.Fantastica | 22.3.2004 |
4 | Mężczyzna spowity w płomienie | J.P.Fantastica | 24.5.2004 |
5 | Czas zemsty | J.P.Fantastica | 8.2004 |
6 | Droga do wolności | J.P.Fantastica | 9.2004 |
7 | Pancerna panna młoda | J.P.Fantastica | 11.2004 |
8 | O wojnie Barjacka | J.P.Fantastica | 1.2005 |
9 | Podbój Zalemu | J.P.Fantastica | 4.2005 |
1 | Edycja deluxe | J.P.Fantastica | 9.2018 |
2 | Edycja deluxe | J.P.Fantastica | 2.2019 |
3 | Edycja deluxe | J.P.Fantastica | 7.2019 |
4 | Edycja deluxe | J.P.Fantastica | 1.2020 |