Gdy zapłaczą cykady - Księga wielkiej rzezi
Recenzja
Zdeterminowany, aby wyrwać Satoko z rąk Teppeia, Keiichi angażuje w swoją akcję coraz więcej mieszkańców wioski, zyskując stopniowo poparcie, głównie ze strony najmłodszych. Jednak kolejne próby przekonania urzędników do interwencji nie przynoszą rezultatu. Chłopak dowiaduje się też, że spora część dorosłych mieszkańców Hinamizawy nie jest, delikatnie mówiąc, zachwycona jego działaniami. Jako że bez ich zgody dalsze działania będą pozbawione sensu, Keiichi zmienia front i postanawia poprosić o wsparcie tych, dla których Satoko jest wciąż przede wszystkim córką „zdrajców wioski”. A to oznacza konfrontację, w której będzie musiał stawić czoło lokalnym szychom. Nie jest jednak sam – i nie chodzi tu tylko o przyjaciółki z klubu, ale też o inne osoby.
Drugi tom Księgi wielkiej rzezi to chyba najbardziej „przegadany” ze wszystkim tomików Gdy zapłaczą cykady. Ktoś może pomyśleć, że oznacza to nudę. Nic bardziej mylnego. Cały ten tomik jest antytezą Księgi morderczej klątwy. Tam bowiem Keiichi przyjął zasadę prostego rozwiązania problemu, wybierając najłatwiejszy jego zdaniem sposób. Tutaj natomiast idzie okrężną drogą, decydując się na sposób zdecydowanie bliższy mieszkańcom wioski. A to, że musi do niego przekonać ich samych, czyni całość uroczo ironiczną – lecz niezmiennie ciekawą i wciąż dramatyczną.
Zaletą tego tomu jest oddanie sporej ilości miejsca bohaterom, który dotąd egzystowali na trzecim planie, ale niczego de facto nie robili, jak choćby ojciec Keiichiego, sołtys Kimiyoshi czy Oryou Sonozaki. Pojawiają się też postacie, których wcześniej nie mieliśmy okazji spotkać, jak matka Shion i Mion. Widać wyraźnie, że w tej opowieści chodziło o pokazanie mieszkańców wioski, wcześniej stanowiących głównie tło dla popisów bohaterów. Wyszło to całkiem zgrabnie i przekonująco. Trochę straciła na tym natomiast Rika, będąca teoretycznie główną bohaterką tej części, chociaż w kluczowych momentach jej rola zostaje przypomniana.
To ważny tomik, choćby dlatego, że po raz pierwszy w dziejach tej serii zostaje ujawniona tożsamość osoby, która odpowiada za zbrodnie mające miejsce w Hinamizawie. Jeśli dla kogoś manga ta jest pierwszym kontaktem z całą opowieścią, to podejrzewam, że może to być niezłe zaskoczenie. Poprzednie tomy nie dawały zbyt wielu wskazówek na ten temat. Przyznam, że gdy sam czytałem tę część po raz pierwszy, zrobiłem wielkie oczy, dowiedziawszy się o tym. Ale to świadczy o umiejętnościach autora, który teoretycznie przez cały czas podsuwał nam pewne poszlaki, ale konia z rzędem temu, kto na ich podstawie odgadł, o co chodzi. Jedną z większych znanych mi zalet Gdy zapłaczą cykady jest to, że po każdym kolejnym tomie chce się sięgnąć ponownie po poprzednie i przeczytać je, odkrywając pozostawione przez autora podpowiedzi, które poprzednio nam umknęły.
Radosna Satoko na okładce tego tomu jest raczej zaprzeczeniem tego, co się z nią dzieje przez większość opisywanych tu wydarzeń, ale ta okładka nie jest zupełnie pozbawiona sensu. Charakterystyczne, że na dwóch z łącznie czterech kolorowych ilustracji pojawia się Keiichi. Zdecydowanie tomik ten należy do niego, Keiichi wyraźnie dominuje nad całą resztą obsady. Sporo tu także humorystycznych dodatków. Zwraca ponadto uwagę obszerne posłowie autora oryginalnej historii. Zwykle nie należały one do najciekawszych, ale tutaj Ryokishi07 szczegółowo wyjaśnia, co w jego zamierzeniu czytelnik powinien zrozumieć podczas lektury tej mangi. Trzeba przyznać, że prezentuje przy tym bardzo mocno „japońskie” podejście do sprawy, z którym niekoniecznie trzeba się zawsze zgadzać.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 10.2017 |
2 | Tom 2 | Waneko | 2.2018 |
3 | Tom 3 | Waneko | 4.2018 |