Pamiętnik kociłapki
Recenzja
Drugi tom Pamiętnika kociłapki przynosi kilka bardzo pozytywnych zmian. Niemal całkowicie znika z mangi humor związany z wymiotami i robieniem kupki do kuwety, będący jedną z największych wad poprzedniego tomiku. Przedstawieni zostają także trzej nowi bohaterowie, czyli pies Hanako i dwa młode kocury – Ryuta i Yumebo, wprowadzający sporo świeżości do niestety nieco monotonnych historii. Częściej pojawiają się także inne postacie ludzkie, chociaż pełnią one jedynie rolę statystów. Sama fabuła nie ulega jednak większym zmianom i wciąż składa się z luźno powiązanych ze sobą opowieści o zabawnych scenach z życia autorki i jej dwudziestojednoletniej kotki – Chiko.
Okładkę trudno uznać za udaną, choć brązowa kolorystyka tła i tak wygląda lepiej niż grobowa czerń z poprzedniego tomiku. Jest to głównie winą kiepskiego rozplanowania jej elementów, skutkującego częściowym zasłonieniem przez rysunek Chiko malutkiego i bardzo niewyraźnego logo Waneko oraz numeru ISBN, którego umieszczenie na okładce w samo w sobie jest dziwnym pomysłem. Najgorzej jednak wygląda grzbiet, którego elementy są mniejsze niż w pierwszym tomie, przez co nie najlepiej do niego pasują. Jest to prawdopodobnie konsekwencją mniejszej grubości tomiku pomimo podobnej ilości stron. Nie zauważyłem jednak, by kadry prześwitywały przez strony bardziej niż poprzednio.
Mangę rozpoczynają dwie kolorowe strony przedstawiające paskudne zdjęcie Chiko na jeszcze brzydszym tle oraz wyjątkowo estetyczny spis treści. Pod koniec tomiku znalazło się miejsce dla stopki redakcyjnej, pięciu stron reklam i bardzo nieprzemyślanego schematu czytania mang. Kolejne wypowiedzi postaci są ponumerowane w nieczytelny sposób, poprzez wklejenie cyfry w ich sam środek. Całkowicie niepotrzebne jest także ponumerowanie tytułu danego paska komiksowego i onomatopei.
Tłumaczenie trzyma dobry poziom z poprzedniego tomu. Postacie używają potocznego języka i używają zdrobnień. Literówek i błędów zauważyłem kilka, ale w większości są to drobnostki niewarte wspomnienia, z wyjątkiem przekręcenia imienia dwuletniego kocura – Ryuty na Ryubo na stronie 91.
Recenzowany tomik jest pozycją obowiązkową dla osób zadowolonych z poprzedniego tomiku, w porównaniu do którego udało się wyeliminować kilka irytujących wad, z „kuwetowym” humorem na czele. Z powodu epizodycznej fabuły nadaje się on także dla osób niemających dotąd do czynienia z tą serią.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 1.2011 |
2 | Tom 2 | Waneko | 6.2011 |
3 | Tom 3 | Waneko | 10.2011 |
4 | Tom 4 | Waneko | 6.2012 |