Ghost In The Shell
Recenzja
Polskie wydanie najsłynniejszego komiksu Masamune Shirowa ukazało się niemal dziesięć lat temu, ale jak to niekiedy bywa z tymi znanymi i sławnymi tytułami, w moje ręce wpadło całkiem niedawno. Nie mogę powiedzieć, abym tego jakoś żałował – w odróżnieniu od filmu, pierwowzór wywarł na mnie nijakie wrażenie: ot, nieźle napisanej komedii sensacyjnej. Niemniej jednak niezwykła forma komiksu i dobre polskie wydanie w serii JPF Deluxe zdecydowanie zasługują chociaż na krótki tekst.
Zacznijmy od okładki, a właściwie obwoluty. Szaroniebieska, „naćkana”, bez wyraźnych elementów doskonale maskuje się na półce i mnie przynajmniej nie zachęciłaby do zakupu. Zaglądam pod obwolutę – szara, wręcz ascetyczna okładka z japońskim napisem, żadnych bonusów. Po otwarciu tomiku niespodzianka – brak jakiegokolwiek wstępu, strony tytułowej czy nawet spisu treści (który zesłany został na ostatnią stronę obwoluty), od razu przechodzimy do właściwego komiksu. W sumie w całym tomie tylko jedną, ostatnią stronę poświęcono na coś innego niż sam komiks, mianowicie znalazła się na niej skromna stopka redakcyjna. Mnie taka oszczędność przypadła do gustu, ale dla czytelnika przyzwyczajonego do fanartów, reklam itp. może to być pewne zaskoczenie. Całkiem sporo tekstu znalazło się za to na skrzydełkach obwoluty, ale są to jedynie kolejne odautorskie wynurzenia, w tym samym stylu, co komentarze.
Ciekawie wygląda sprawa ze znaczkiem „od 18 lat”, jakim opatrzony został tytuł. Ponieważ pod względem ilości i „jakości” przemocy Ghost in the Shell szczególnie się nie wyróżnia, można więc przypuszczać, że poszło o lesbijską orgię pokazaną na kolorowych stronach 52‑54.
Mniejsza jednak o obwolutę i erotykę: tym, co naprawdę zaskakuje przy lekturze komiksu, jest bardzo szczególna forma, jaką nadał mu autor. Po pierwsze, niesamowicie szczegółowy (a miejscami po prostu przeładowany) rysunek, po drugie – masa dialogów, potrafiących zajmować i pół strony (vide str. 115), po trzecie – słynne komentarze odautorskie, wciskane, gdzie tylko się da. Pół biedy, gdyby w owych komentarzach znajdowały się tylko głębokie przemyślenia na temat życia, duszy i elektroniki; gorzej, że niekiedy Masamune Shirow ułatwiał sobie nimi robotę, na zasadzie „a później było tak i tak, ale tego już nie rysowałem”. Rzeczywiście, nie pozostaje nic innego, jak pójść za radą autora wyrażoną na obwolucie i czytać komiks dwa razy – najpierw sam, a później z komentarzami… Jakby tego było mało, od czasu do czasu trafiają się też przypisy od tłumacza. Kto wie, czy nie lepiej było zebrać tego wszystkiego i wrzucić na koniec, tak jak ostatnio zrobiło to Studio JG z Tokyo Toy Box, ale przy oszczędnym wydaniu takie rozwiązanie zapewne nie było brane pod uwagę. Warto nadmienić, że w następnych częściach autor już tak nie szalał z komentarzami, przykrajając ich ilość do rozsądnego poziomu.
Do strony technicznej i redakcyjnej polskiego wydania nie mam zastrzeżeń. Owszem, jak na komiks z serii JPF Deluxe jest skromne, ale poprawne. Dosyć gruby, biały papier dobrze spełnia swe zadanie, druk oddaje niuanse kreski autora. Kolorowe strony jakieś takie wyblakłe, ale może farba nie przetrwała próby czasu? Uwagę zwraca bardzo dobre klejenie – zabiera zaledwie kilka milimetrów strony, a i to niemal wyłącznie wewnętrznego marginesu. Nie zdziwiłbym się, gdyby w takiej masie tekstu przepuszczono kilka literówek, ale po prawdzie nie znalazłem w sobie zapału, aby wyraz po wyrazie śledzić ową masę w ich poszukiwaniu. Poza tym dostajemy wszystkie „luksusy” charakterystyczne dla lepiej wydanych mang – numerowane strony, przetłumaczone onomatopeje (obok japońskich znaków), marginesy i nieco większy format A5, który pozwolił na upchnięcie wszystkich tych cudowności.
Recenzje alternatywne
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | J.P.Fantastica | 12.2002 |