Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 9/10 kreska: 7/10
fabuła: 9/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,33

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 9
Średnia: 8,56
σ=0,5

Wylosuj ponownieTop 10

Kirihito Sanka

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1970
Liczba tomów: 4
Tytuły alternatywne:
  • Ode to Kirihito
  • きりひと讃歌
Gatunki: Dramat

Przejmujący do głębi thriller medyczny, a zarazem studium ludzkiego okrucieństwa.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Do tokijskiego szpitala trafia pacjent, który w wyniku choroby zmienia się powoli w stworzenie przypominające psa. Mimo wysiłków lekarzy umiera. Aby zbadać przyczyny tej groźnej choroby, ordynator szpitala wysyła młodego i zdolnego doktora Kirihito Osanaiego do odległej wioski, z której pochodził chory. W zamkniętej społeczności Osanai prowadzi badania nad chorobą, ale w pewnym momencie sam na nią zapada. Podczas próby powrotu do Tokio, zostaje porwany przez łowców osobliwości i wywieziony na Tajwan. W tym samym czasie jego przyjaciel, doktor Uraba, wyrusza do Afryki, gdzie również odkryto przypadki tej choroby. Spotyka tam katolicką zakonnicę – Helen Fraiser, która została zarażona, opiekując się chorymi. Jej zwierzchnicy próbują pozbyć się zarówno siostry, jak i lekarza znającego jej tajemnicę. Uraba, który niegdyś konkurował z Kirihito o dziewczynę, wraca do Japonii, gdzie prowadzi dalsze badania nad chorobą, wykorzystując jako ich obiekt Helen. Jednak wciąż ma w pamięci przyjaciela i jego narzeczoną.

Kirihito Sanka to jedna z najlepszych i najtrudniejszych zarazem mang Osamu Tezuki, a przy tym jeden z kluczowych tytułów w dorobku Boga Mangi. Tezuka wykorzystał tu własną wiedzę lekarską, tworząc skomplikowany thriller medyczny, naszpikowany w niektórych miejscach fachową terminologią. Może to sprawić, że mniej odporni czytelnicy odpadną od tej mangi. A szkoda, bo poza kwestiami medycznymi pozostaje złożona wielowarstwowa intryga, doskonałe studium psychologiczne postaci i wstrząsający czytelnikiem obraz cywilizacji ludzkiej – bezbrzeżnie okrutnej dla wszystkich, a już szczególnie dla tych, którzy w jakiś sposób różnią się od innych.

Ten ostatni aspekt jest w Kirihito Sanka bodaj najbardziej widoczny. Choć doktor Kirihito pod wpływem choroby zmienia się w półczłowieka półpsa, to jednak jest on tutaj jedną z niewielu postaci, u których można się dopatrywać cech pozytywnych. Im ktoś wyżej w hierarchii cywilizacyjnej i bardziej szanowany przez innych, tym mniej w nim z człowieka. Obok Kirihito zwraca uwagę postać zakonnicy Helen Fraiser. Obydwoje prezentują odmienne filozofie życiowe. Helen jest gorliwą katoliczką i porzucona przez wszystkich, jedyną pociechę i siłę odnajduje w wierze, dzięki której trwa przy życiu. Kirihito jest ateistą, zaś wiara we własne człowieczeństwo, nawet w obliczu zanegowania go przez prawie wszystkich, pozwala mu iść przed siebie, pokonując kolejne przeciwności. Na przykładzie Uraby obserwujemy postępujący rozwój paranoi, początkowo niegroźnej, ale z biegiem czasu coraz bardziej niebezpiecznej dla wszystkich wokół. Zwracają też uwagę postaci kobiece – jest ich tu sporo i choć Tezuka zwykle faworyzował kobiety, tutaj, kreując Reikę, pozwolił sobie na stworzenie postaci dalekiej od jednoznacznego zaszufladkowania.

Choć wydawać się to może dziwne po przeczytaniu powyższych akapitów, Kirihito Sanka to opowieść dynamiczna, pełna gwałtownych zwrotów akcji i pędzącej do przodu fabuły. Splątane nici losów bohaterów rzucają ich po całym świecie, rzadko zaś przytrafia im się coś dobrego. Muszą właściwie nieustannie uciekać, a często nawet walczyć, aby ocalić własne życie. Pod tym względem Kirihito Sanka przypomina trochę stworzone wiele lat później opus magnum Tezuki, mangę Adolf ni Tsugi. Tu jednak jeszcze Tezuka nie darował sobie zbudowania mocnego podkładu naukowego, który niekiedy przytłacza czytelnika. Adolfowie są jednak dziełem bardziej dojrzałym. Trochę więcej też jest w nich tego, czego momentami w Kirihito Sanka brakuje – odrobiny ludzkiej nadziei i wiary w człowieka. Wizja świata pokazana w tym komiksie nie zostawia bowiem czytelnikowi żadnych złudzeń. I choć gotów jestem uwierzyć w większość przedstawionych tu sytuacji (łącznie z przyjęciami organizowanymi przez Mahna), to jednak pojawia się pytanie – czy naprawdę nie przydałaby się odrobina światła jako równowaga dla tej całej ciemności kryjącej się w sercach i umysłach bohaterów?

Tezuka nigdy w swojej twórczości nie krył, że co jak co, ale daleki jest od uznania Homo sapiens za gatunek doskonały. Już w pierwszym dojrzałym dziele, Metropolis, dał wyraźnie do zrozumienia, że nie ufa postępowi. W Kirihito Sanka podtrzymuje tę opinię, dodatkowo mocno atakując środowisko, z którego sam się wywodził – lekarzy. Jednym z głównych bohaterów negatywnych tej mangi jest ordynator, który w celu zostania człowiekiem numer jeden w japońskim światku medycznym gotów jest na wszelkie zło, zaś swoich teorii, nieważne że wątpliwych, trzyma się aż do końca. W stworzonym później Black Jacku Tezuka, podobnie jak tu, wykreował postać lekarza odrzuconego przez własne środowisko, zbyt ograniczone, by przyjąć do wiadomości tezy wykraczające poza konwencjonalne myślenie, nawet w obliczu dowodów.

Warto zwrócić uwagę, że w Kirihito Sanka Osamu Tezuka zrezygnował ze swojego „systemu gwiazd”, tworząc postaci, które nie pojawiły się w innych tytułach. Komiks ten zarazem był jednym z jego pierwszych kroków w kierunku realizmu. Mamy tu bardzo starannie dopracowane tła i niekiedy zajmujące dwie strony krajobrazy. Kreska jest generalnie realistyczna, także w przypadku postaci – pewne deformacje da się zaobserwować, ale jednak nie są one aż tak wyraźne i podkreślające charakter danego bohatera. Zresztą niewiele jest tutaj postaci klasycznie „białych” lub „czarnych”, nawet teoretycznie skrajnie odrażający, jak choćby Mahn, mają okazje do wypowiedzenia swoich argumentów „za”.

Owszem, uważam Kirihito Sanka za dzieło prawie że doskonałe, acz ze skazą, o której pisałem wyżej. Poza tym to tytuł trudny, pełen brutalności, i to nie tylko graficznej, ale przede wszystkim fabularnej. Osoby mniej wrażliwe i młodsze raczej nie powinny tego komiksu czytać, jest to bowiem propozycja dla czytelnika dorosłego, który sięgając po takie mangi jak właśnie ta, Adolfowie czy Bradherley no Basha Hiroakiego Samury, wie, co bierze do ręki. Zresztą myślę, że tylko taki czytelnik będzie w stanie w sposób należyty docenić ten komiks. Komiks niełatwy, ale i pasjonujący, jak dobry film czy powieść.

Grisznak, 8 kwietnia 2011

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Autor: Osamu Tezuka