No.6
Recenzja
Shion i Szczur docierają na ostatnie piętro Zakładu Karnego, gdzie, jak się okazuje, czeka na nich nie kto inny jak uśmiechnięta Safu. W radosną atmosferę ponownego spotkania szybko zaczyna jednak się wkradać niepokój i lęk, bo chłopcy szybko zdają sobie sprawę, że coś jest nie tak, gdy w rozmowie pada imię Eriulias. Dziewczyna co prawda bez oporów odpowiada na kolejne pytania, ale nie pozwala Shionowi się do siebie zbliżyć… Tymczasem Psiara i Rikiga starają się zabezpieczyć miejsce umówionego spotkania, ale na ich drodze pojawiają się żołnierze, a Yomin postanawia wykorzystać chaos w mieście, by przekonać ludzi do buntu. Co na to Karan?
Ósmy tom No. 6 zamyka wątek wyprawy głównych bohaterów do Zakładu Karnego i jest wielkim punktem kulminacyjnym, w którym nie ma chwili na odpoczynek. To jednak nie koniec ważnych wydarzeń, bo wprawdzie Shion i Szczur osiągnęli swoje cele (chociaż nie do końca w taki sposób, w jaki się spodziewali), ale pozostaje jeszcze kilka istotnych problemów do rozwiązania. Pytanie też, jak czytelnicy przyjmą zakończenie misji ratunkowej Safu, na jakie zdecydowała się autorka. Emocji jest tu dużo, niekoniecznie pozytywnych, ale nie można powiedzieć, żeby taki finał był całkowitym zaskoczeniem, bo już od jakiegoś czasu sugerowano takie rozwiązanie. Czy jest on satysfakcjonujący? Moim zdaniem tak, bo wszystko przedstawiono bardzo zgrabnie i bez przesadnego dramatyzmu, a sama scena jest ładna i chwyta za serce. Historia już od kilku tomów utrzymana jest w poważniejszym tonie, ale nie zabrakło również kilku lżejszych momentów, które dobrze wpasowują się w całość. Przedostatnią część ponownie kończy dramatyczna i oczywiście urwana scena, co zdecydowanie zachęca do poznania ciągu dalszego, więc niecierpliwym radziłabym poczekać, aż manga ukaże się do końca, żeby nie musieli się denerwować.
Czytelnika jak zwykle wita matowa obwoluta (tym razem z wizerunkiem Szczura na froncie – Shiona w wydaniu zwykłym) ze stylowym „posrebrzanym” logo. W środku znajdziemy cztery kolorowe strony – w tym ilustrację oraz spis treści. Ten drugi jak zwykle jest średnio przydatny, bo tym razem numer pojawia się tylko na jednej stronie gdzieś w środku tomiku. Nie można natomiast narzekać na papier, jakość druku ani edycję (postarano się przy okazji wszystkich onomatopei i dopisków, dobrano również dobre czcionki). Na bardzo dobrym poziomie pozostaje tłumaczenie, naturalny i żywy język sprawia dodatkową przyjemność w trakcie lektury. Chociaż w początkowych rozdziałach znowu powraca kwestia przekładu nazewnictwa, bo tak jak w przypadku pozostawionego wcześniej Lost Town, tu dostajemy Mother i Grandmother, a nazwy te spokojnie można było przełożyć. Ale trudno. Korekta przeoczyła dwa błędy – „togo” zamiast „tego” oraz „późnią” w miejsce „później”, kolejno na stronie 11 i 111. Na samym końcu znajdziemy jeszcze dwustronicowe posłowie autora i zapowiedź ostatniej części oraz stopkę redakcyjną. Reklam brak.
To już czwarty raz, kiedy w moje ręce trafiło wydanie specjalne No. 6, za które serdecznie dziękuję wydawnictwu i warszawskiemu sklepowi Yatta, a do którego już tradycyjnie została dodana mała książeczka. Tym razem prócz bonusowego rozdzialiku znajdziemy w niej galerię wydrukowanych w dobrej jakości kilkunastu kolorowych ilustracji, zdobiących wcześniej m.in. okładki czasopisma, w którym ukazywał się tytuł, oraz inne obrazki. Bardzo miło jest mieć je wszystkie w jednym miejscu.
Byle do ostatniego tomu!
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 10.2014 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 2.2015 |
3 | (Edycja specjalna) | Studio JG | 4.2015 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 7.2015 |
5 | (Edycja specjalna) | Studio JG | 10.2015 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 12.2015 |
7 | (Edycja specjalna) | Studio JG | 2.2016 |
8 | (Edycja specjalna) | Studio JG | 4.2016 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 6.2016 |