Manga
Haikyu!!
- Haikyuu!!
- ハイキュー!!
- Haikyuu!! (TV)
- Haikyuu!! [2014] (OAV)
- Haikyuu!! [2015] (film)
- Haikyuu!! [2019] (OAV)
- Haikyuu!! Final (film)
Bezskrzydłe Kruki ponownie wzbijają się w powietrze! Czyli siatkarski hit, który przywraca wiarę w serie sportowe.
Recenzja / Opis
Niziutki i niepozorny Shouyou Hinata ma jedną wielką pasję, a mianowicie siatkówkę. Odkąd zobaczył w telewizji mecz ligi młodzieżowej, w którym błyszczał podobny mu niewysoki zawodnik, marzy o udziale w prawdziwym turnieju. W końcu, będąc w gimnazjum, udaje mu się namówić kilku kolegów do udziału w zawodach. Problem polega na tym, że oprócz Hinaty wszyscy członkowie drużyny to albo początkujący gracze, albo amatorzy. Różnica w doświadczeniu i umiejętnościach daje o sobie znać już w pierwszym meczu – Shouyou ponosi sromotną klęskę i przy okazji zostaje obrażony przez rozgrywającego przeciwników – genialnego, choć skrajnie egocentrycznego Tobio Kageyamę. Ambitny i żądny sukcesu Hinata przysięga, że kiedyś pokona dumnego Kageyamę. Dlatego też postanawia zdawać do liceum Karasuno, szkoły, do której uczęszczał jego idol, zawodnik zwany „Małym gigantem”. Ku swojemu zdziwieniu pierwszego dnia szkoły na sali gimnastycznej spotyka swojego wroga, Kageyamę.
Haikyuu!! to bardzo klasyczna manga sportowa, która znacząco różni się od licznej konkurencji. Co prawda schemat fabularny obejmujący kolejne turnieje oraz treningi zostaje zachowany, a komiks w porównaniu do chociażby Majora czy twórczości Mitsuru Adachiego zawiera śladowe wątki obyczajowe, ale coś sprawia, że Haikyuu!! zasłużyło na tak wysoką notę. Cóż to takiego? Przede wszystkim realizm. Na dzień dzisiejszy manga liczy już dwanaście tomów i na razie nic nie wskazuje na to, by miały się w niej pojawić „supermoce”, tak charakterystyczne dla serii sportowych. Zagrania, techniki i umiejętności młodych siatkarzy nie są wymysłem Haruichiego Furudate, można je zobaczyć w prawdziwym meczu. Podobnie ma się sprawa zasad gry oraz strategii. Zwycięstwo zależy od zdolności całej drużyny i nawet najbardziej perfekcyjny zawodnik nie jest w stanie wygrać sam, o czym boleśnie przekonuje się Kageyama. Owszem, w mandze nie brakuje doskonałych graczy, radzących sobie niemalże na każdej pozycji, ale nawet oni nie mogą zapewnić zwycięstwa, jeśli reszta zawodników jest nie w formie lub nie potrafi porozumieć się na boisku. Siatkarze muszą być jednym idealnie działającym organizmem, inaczej czeka ich porażka. Nawet drużyna złożona z samych asów nie gwarantuje wygranej – oprócz umiejętności i talentu potrzebne są także zaufanie i doświadczenie, a tego nie da się osiągnąć bez wielu godzin treningów.
Właściwie od początku wiadomo, że Hinata i Kageyama wspaniale się uzupełniają. Jeden jest w stanie ujawnić ukryty potencjał drugiego, ale… Cóż, Tobio zawsze ćwiczył z profesjonalistami i grał w silnych drużynach, podczas gdy Shouyou nie mógł nawet założyć pełnoprawnego klubu, z powodu braku odpowiedniej liczby członków. Dlatego zanim narodzi się niewiarygodny duet, wprawiający przeciwników w zdumienie, panów czeka dużo ciężkiej pracy. Hinata jest nieprawdopodobnie szybki i potrafi skakać niczym lekkoatleta, ale poza tym ma mierne pojęcie o siatkówce. Ma problemy z serwowaniem, a jego przyjęcie piłki jest tragiczne. Ale bariery fizyczne pokonuje się łatwiej niż psychiczne. Od czasu pierwszego spotkania Kageyama był dla Hinaty rywalem – kimś, kogo pragnie pokonać za wszelką cenę. Tymczasem nagle i niespodziewanie Hinata musi zacząć traktować go jak pełnoprawnego partnera, zaufaną osobę, a nawet przyjaciela – przynajmniej dopóki znajdują się na boisku. Sytuacji nie ułatwia koszmarnie trudny charakter Kageyamy, świadomego własnej siły i umiejętności, i wymagającego tego samego od kolegów z drużyny. Tyle że nie każdy rodzi się geniuszem, z czego chłopak po prostu nie zdaje sobie sprawy, tudzież nie chce sobie zdawać sprawy. Najgorsze jest to, że przez tak „despotyczny” styl gry naraził się członkom swojej poprzedniej drużyny i to do tego stopnia, że odmówili gry z nim. Ten sam błąd popełnia na początku swojej kariery w Karasuno, ale na szczęście trzecioklasiści z kapitanem Daichim Sawamurą na czele szybko i dobitnie dają mu do zrozumienia, że nie tędy droga. Początki są trudne, lecz z czasem Tobio zaczyna być bardziej świadomy otoczenia, co znacząco wpływa na jakość jego gry.
Mogłoby się wydawać, że właśnie zdradzam czytelnikom wielotomową fabułę, ale tak nie jest. Nawiązywanie w miarę poprawnych relacji przez głównych bohaterów to zaledwie kilka początkowych rozdziałów. Przy czym mangaka nie pędzi z wydarzeniami na złamanie karku, wręcz przeciwnie. Przemiana Kageyamy zachodzi stopniowo i cały czas trwa, podobnie jak szlifowanie i rozwijanie talentów pozostałych zawodników. Ponieważ komiks skupia się na kolejnych rozgrywkach, to właśnie podczas meczy i treningów najlepiej widać, jak zmieniają się postacie i relacje między nimi. Wracając jednak do fabuły – mamy do czynienia z typową turniejówką, gdzie mecze międzyszkolne, towarzyskie i pucharowe przeplatają się z ćwiczeniami na sali gimnastycznej i obozami treningowymi. Siatkówka praktycznie całkowicie wypełnia życie bohaterów, a co za tym idzie, strony mangi. Jeżeli nawet pojawiają się retrospekcje dotyczące jakiejś postaci, zawsze są one w ten lub inny sposób związane ze sportem. Czasem mimochodem dowiadujemy się, że ktoś ma brata lub siostrę, albo co sprawia mu przyjemność poza bieganiem (a właściwie skakaniem) za piłką. Ale jeżeli kogoś interesuje także codzienne, pozaboiskowe życie bohaterów lub ich szkolne perypetie (chociaż ten wątek pojawia się), powinien poszukać innego komiksu.
Jak już wspomniałam, wszelkie wydarzenia sportowe potraktowano w sposób realistyczny i to pod każdym względem. Motywacja i dobre chęci, jak również element zaskoczenia w postaci duetu Kageyama‑Hinata, działają tylko w określonych przypadkach, ale rzadko gwarantują zwycięstwo, o czym Karasuno ma okazję przekonać się wiele razy. Chociaż uwielbiam bohaterów, cieszę się, że pojawienie się dwóch interesujących zawodników nie przeistoczyło nagle nieco podupadłej drużyny w siatkarski walec, rozjeżdżający kolejnych przeciwników bez problemu. Cóż, nawet fantastyczny rozgrywający wraz z ofensywnym środkowym nie wygrają meczu, kiedy w drużynie brakuje libero, atakującego z prawdziwego zdarzenia, a jedyną osobą, potrafiącą przyjmować trudne piłki jest kapitan. Zresztą uzupełnienie braków wiąże się z opracowaniem nowej strategii, zgraniem się i przygotowaniem pod konkretnego przeciwnika, bo przecież każdy klub gra inaczej.
Tak, skaczemy od meczu do meczu, przeplatając to treningami, ale zdecydowanie nie można narzekać na nudę. Rozgrywki nie dłużą się, a wplecione w dialogi wyjaśnienia sprawiają, że nawet czytelnicy nieznający zasad i terminów siatkarskich nie mają problemu ze zrozumieniem, co aktualnie dzieje się na boisku. Do tego dochodzi element zaskoczenia i stopniowanie napięcia – pamiętacie dowolną relację z meczu siatkówki, kiedy wasza ukochana drużyna wygrywa w setach dwa do zera i prowadzi w trzecim, by ostatecznie przegrać w tie‑breaku? W takim razie przygotujcie się na podobne dreszczowce w mandze, acz nie jest to zarzut, ponieważ porażki tylko motywują zawodników Karasuno.
Naturalnie to nie koniec listy zalet Haikyuu!!, która składa się z mnóstwa drobiazgów i dwóch istotnych punktów. Ponieważ szczególiki często są zależne od indywidualnych upodobań, skupię się na rzeczach ważnych i widocznych od pierwszej strony – to jest na humorze oraz postaciach. Ten pierwszy wypełnia mangę po brzegi i towarzyszy bohaterom niemal nieustannie. Większość zabawnych scen wynika z różnicy charakterów protagonistów, jak również barwnych osobowości ich kolegów. Ale nie brakuje też żartów słownych, w których przoduje jeden z zawodników Karasuno, uczeń pierwszego roku, Kei Tsukishima. Mimo iż wszyscy członkowie klubu siatkarskiego niezwykle poważnie podchodzą do uprawianej dyscypliny, a podczas meczu są maksymalnie skoncentrowani, również w czasie gry dochodzi do wielu zabawnych sytuacji. Generalnie w porównaniu do podobnych serii, mamy tu znacznie większą domieszkę komedii, ale nie dominuje ona nad częścią sportową. Poza tym autor wie, kiedy zawodnikom nie jest do śmiechu i umiejętnie dawkuje humor, wplatając w opowieść również momenty poważne.
Jednak wszystkie te zabiegi fabularne na nic by się zdały, gdyby nie rewelacyjna obsada. Wydaje mi się, że o Kageyamie i Hinacie napisałam już dość, chociaż mogłabym się nad nimi rozpływać bardzo długo, gdyż biją na głowę wszystkich protagonistów serii sportowych (może z wyjątkiem Hikaru i Saia z Hikaru no Go), z jakimi się spotkałam. Pozostali gracze z pewnością im nie ustępują. Zwracają uwagę przede wszystkim uczniowie ostatniej klasy – rozgrywający Koushi Sugawara i wspomniany już kapitan Sawamura – to dojrzali, odpowiedzialni zawodnicy, którzy stanowią filary drużyny. Równie ważną funkcję pełni drugoroczny Tanaka, chociaż jego zadziorna natura mocno kontrastuje z opanowaniem starszych kolegów. Poza tą trójką mangaka najwięcej miejsca poświęca środkowemu Tsukishimie, który ma problemy z dopasowaniem się do reszty ekipy, energicznemu libero Nishinoyi oraz zaskakująco biernemu (chociaż jego aparycja na to nie wskazuje) asowi Karasuno, Asahiemu, a także kadrze trenersko‑zarządzającej. Istotny jest fakt, że bohaterowie nie powielają schematów, są niezwykle różnorodni i wiarygodni psychologicznie. Oprócz nielicznych wyjątków brak tutaj geniuszy, którzy doskonale radzą sobie na każdej pozycji i w każdej sytuacji, a swoją charyzmą zarażają wszystkich członków drużyny, jednocześnie deprymując przeciwników. W Haikyuu!! nie znajdziemy też klasycznych antagonistów, acz przynajmniej jedna postać wyróżnia się dość zwichrowaną osobowością – mam na myśli byłego sempaja Kageyamy, rozgrywającego liceum Aoba Josai, Tooru Oikawę. Rzecz w tym, że chociaż jest on osobą skrajnie wredną, złośliwą i nieco egocentryczną (acz nie w takim stopniu jak Tobio), naprawdę trudno go nie lubić. Ale to nie Aoba Josai jest „wybranym” przeciwnikiem Karasuno, to zaszczytne miano należy do klubu z Tokio – Nekomy, drużyny pełnej indywidualności, ale pod wieloma względami zaskakująco podobnej do Karasuno. Co ciekawe i godne odnotowania, rywalizacja ma wymiar jedynie sportowy, gdyż poza boiskiem panowie często są przyjaciółmi, bądź jak w przypadku klubu Oikawy, ich relacje są przynajmniej poprawne.
Interakcje bohaterów zmieniają się i rozwijają wraz z kolejnymi rozdziałami, ale mimo łączących ich więzów przyjaźni, niekiedy nie da się uniknąć konfliktów. Nawet najlepsi kumple potrafią rzucić sobie w twarz kilka nieprzyjemnych uwag, acz to, jak i kiedy zakończy się kłótnia, zależy w dużej mierze od charakteru danej postaci. Hinata, Kageyama i pozostali zawodnicy bardzo różnie reagują na różne bodźce, co sprawia, że pewne wydarzenia trudno przewidzieć. Warto jednak jeszcze wspomnieć, że nawet jeśli poszczególni gracze chwilowo się nie dogadują, na boisku (prawie) zawsze panuje dyscyplina. Mimo wewnętrznych niesnasek czy chwilowych kryzysów, wszyscy członkowie są dumni z gry w barwach Karasuno i nie pozwalają bezkarnie obrażać i obmawiać drużyny.
Piękny obrazek, jakim z pewnością jest Haikyuu!!, ma jedną niewielką rysę – jest nią kreska. To wszystko wygląda lepiej w ruchu i kolorze, dlatego jeżeli miałabym przyznać palmę pierwszeństwa za stronę techniczną, zdobyłoby ją anime. To nie jest tak, że projekty postaci w wersji animowanej są ładniejsze, bardziej dopracowane. Po prostu sport zazwyczaj atrakcyjniej prezentuje się „na żywo”. W mandze z przyczyn oczywistych brakuje płynnego przejścia między kolejnymi zagraniami, ruchami siatkarzy. Na dodatek konieczność wyjaśnienia wszystkiego, co aktualnie dzieje się na boisku, wymusza na autorze umieszczenie w kadrach sporej ilości obszernych dymków, co wpływa na czytelność poszczególnych paneli i kompozycję. Naturalnie nie mam żadnych uwag do świetnych projektów postaci i tła, które z dużą wiernością odwzorowano w serialu. Twarze są szalenie wyraziste i plastyczne, a sylwetki wybiegają znacznie dalej niż anatomiczna poprawność. Widać, że mamy przed sobą siatkarzy, a nie na przykład piłkarzy czy baseballistów. Do tego dochodzą drobiazgi, takie jak specjalne okulary do uprawiania sportu, ochraniacze i tym podobne rzeczy. Tła trudno uznać za szczególnie atrakcyjne, chociaż co może być pięknego w sali gimnastycznej lub hali sportowej, a głównie w takich miejscach toczy się akcja. Komiks nie jest brzydki, ale dla kogoś, kto miał styczność ze znakomicie zrealizowanym anime, to po prostu za mało!
Haikyuu!! to w tej chwili chyba najlepsza manga o tematyce sportowej – przede wszystkim dzięki dopieszczeniu każdego elementu składowego. Po dwunastu tomach poza statycznością, charakterystyczną dla omawianego medium, nie dostrzegam w komiksie żadnych wad. Historia jest wciągająca, bohaterowie nieprawdopodobnie sympatyczni i przemyślani, a co najważniejsze, mecze nie ciągną się niczym guma od majtek! Dzięki przystępnym i bogatym wyjaśnieniom nawet siatkarscy laicy szybko pojmą zasady gry bez konieczności zaglądania do internetu. To także doskonała propozycja dla osób, które mają już dość mang sportowych z „supermocami”, gdyż każde zagranie bohaterów ma odbicie w rzeczywistości. Haikyuu!! do tej pory unika większości bolączek trapiących inne komiksy o podobnej tematyce i mam cichą nadzieję, że tak pozostanie, a ja dalej będę mogła cieszyć się rewelacyjną lekturą.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Shueisha |
Wydawca polski: | Studio JG |
Autor: | Haruichi Furudate |
Tłumacz: | Aleksandra Stawska |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 5.2022 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 7.2022 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 9.2022 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 11.2022 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 3.2023 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 5.2023 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 8.2023 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 11.2023 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 1.2024 |
10 | Tom 10 | Studio JG | 3.2024 |
11 | Tom 11 | Studio JG | 6.2024 |
12 | Tom 12 | Studio JG | 7.2024 |