Manga
No Words Needed
Komiks bez dialogów niebędący hentai? To tak się da? Może być trudno, ale w końcu od tego są wyzwania, by je podejmować.
Recenzja / Opis
Axis Powers Hetalia cieszy się ogromną popularnością na całym świecie – również w Polsce tytuł ten jest powszechnie znany i dorobił się sporej grupy fanów. Nic więc dziwnego, że polskie rysowniczki coraz chętniej sięgają do uniwersum Hetalii i przekształcają je na swój sposób. Tym bardziej, że manga nadaje się do tego idealnie – brak ciągłej fabuły, która składa się z krótkich, połączonych ze sobą luźno albo wcale epizodów, ogromna liczba bohaterów i nieograniczona możliwość łączenia ich w pary, w czym oczywiście absolutnie nie przeszkadza fankom fakt, iż w zdecydowanej większości są oni płci męskiej. Wręcz przeciwnie, to zdaje się tylko jeszcze bardziej nakręcać popularność serii. No Words Needed skupia się na krajach w oryginale pojawiających się dość rzadko – państwach skandynawskich oraz, na doczepkę, Sealandii.
Doujin powstał jako efekt współpracy trzech rysowniczek tworzących grupę Paper Kitchen. Składają się na niego trzy krótkie rozdziały, oczywiście każdy rysowany przez inną członkinię grupy, oraz kilka grafik od autorek pojawiających się gościnnie. Bohaterami poszczególnych rozdziałów są kolejno: Dania i Norwegia, Szwecja i Finlandia oraz Islandia i Sealandia. Ponieważ wszyscy wymienieni bohaterowie są płci męskiej, mamy oczywiście do czynienia z konwencją yaoi (zaś w przypadku ostatniego rozdziału raczej czymś na kształt delikatnego shounen‑ai), nie jest to jednak tytuł, w którym fabuła skupia się wyłącznie na kwestiach okołołóżkowych, wręcz przeciwnie. „Scen” jako takich nie ma, autorki obrały zupełnie inny kierunek: zdecydowały się na narysowanie zwyczajnych, ale i bardzo ciepłych okruchów życia. Dlatego też fabuła jako taka nie występuje – składa się na nią zlepek scenek obyczajowych, chociaż w obrębie poszczególnych rozdziałów występuje oczywiście jakaś ciągłość zdarzeń i jeden temat, wokół którego one oscylują. I tak w przypadku rozdziału pierwszego rozchodzi się o bałaganiarstwo, drugi opowiada o opiece nad zwierzakiem, zaś w trzecim obserwujemy perypetie Sealandii, który zamiast do wybrzeży Anglii dotarł aż do Islandii.
Tytuł tomiku nie tylko ładnie brzmi, ale doskonale oddaje istotę komiksu. Celem Paper Kitchen było stworzenie rzeczy uniwersalnej, to znaczy takiej, dla której bariera językowa nie byłaby problemem. Z tego powodu komiks pozbawiony jest zarówno dialogów, jak i jakiejkolwiek narracji – na użycie słów autorki pozwalają sobie jedynie poprzez wstawienie kilku onomatopei, a także w krótkich humorystycznych paskach po rozdziale właściwym (jednak nawet wtedy ograniczają je do minimum i, skoro już mowa o uniwersalności, wszystkie teksty pojawiające się tutaj są w języku angielskim). Za to należą się duże brawa, gdyż mimo to przekaz jest jasny i nie pozostawia wątpliwości, a to z pewnością nie było łatwe do osiągnięcia. Bardzo możliwe, że temu też fabuła zawdzięcza wspominaną prostotę – codzienne, prozaiczne sytuacje o wiele łatwiej przedstawić bez słów. Tak czy inaczej, udało się osiągnąć bardzo sympatyczny efekt – jasne, to nie jest nic specjalnego, ale przedstawione na tyle naturalnie, że podczas lektury po prostu robi się cieplej na serduchu i gdzieś tam to sympatyczne uczucie pozostaje. Miło, że jednak są fanki, które postrzegają gatunek w ten sposób.
Ponieważ No Words Needed powstawało przy współpracy trzech rysowniczek, a także zawiera sporo rysunków autorek występujących w tomiku gościnnie, trudno jest w sposób jednoznaczny ocenić kreskę. Faktem jest jednak, że każda strona wygląda przyjemnie dla oka, a rysowniczki jakimś warsztatem już dysponują. Najsłabiej pod tym względem (co nie znaczy, że źle) wypada rozdział pierwszy rysowany przez Lilami – autorka świetnie radzi sobie z mimiką postaci, natomiast umykają jej zupełnie tła, przez co kadry nieraz zioną pustką, a niekiedy miewa również problemy z proporcjami. Bardzo dobrze prezentuje się rozdział drugi, którego autorka podpisuje się „kiwi” – dość charakterystyczna kreska i duża dbałość o szczegóły sprawiają, że ogląda się go z przyjemnością. Nie ustępuje mu pod tym względem także ostatnia część poświęcona Islandii i Sealandii, której autorka kryjąca się pod pseudonimem „k8” również świetnie się spisała. Dodam jeszcze, że w żadnym przypadku zidentyfikowanie postaci nie powinno stanowić problemu (oczywiście jeśli jest się zorientowanym w uniwersum Hetalii), a każda z autorek próbowała na swój własny sposób przekazać to, czego nie mogła wyrazić słowami. Miłe urozmaicenie stanowią wspomniane już gościnne fanarty.
No Words Needed to dobrze zrobione, sympatyczne doujinishi, które nie ustępuje jakością innym tytułom na polskim rynku komiksów fanowskich. Można tylko żałować, że jak dotąd autorki nie zdecydowały się na wydanie kolejnego tomiku, bo debiutancki udał im się świetnie. Ale kto wie, może jeszcze kiedyś wrócą do tego pomysłu…
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Paper Kitchen |
Autor: | Paper Kitchen |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | No Words Needed | Paper Kitchen | 5.2010 |