Gra w Króla
Recenzja
Kto zgadł tożsamość króla, ręka w górę. Czy widzę las rąk? Raczej nie. Wątpię, by komuś udało się samodzielnie rozwiązać zagadkę. Poszlaki w ogóle nie wskazywały na opcję, która ostatecznie została zaprezentowana w piątym tomie Gry w Króla. Ja sama spodziewałam się zagrywki rodem z Dziesięciu murzynków Agathy Christie, więc zakończenie mnie zaskoczyło. Z jednej strony to dobrze – autor powinien umiejętnie wodzić czytelnika za nos, podsuwać fałszywe tropy i skłaniać do myślenia. Z drugiej jednak strony dobrze jest, gdy zakończenie z czegoś wynika. Gdy się je już zna, to chciałoby się pomyśleć: „Tu i tu pojawiła się wskazówka, ale jej nie zauważyłam”. W omawianej mandze otrzymujemy rozwiązanie wzięte ze szlachetnej części ciała, mieszczącej się między plecami a nogami, natomiast wyjaśnienie przyczyny tajemniczych zgonów uczniów klasy 1B to nieprzekonujący wywód, podparty stwierdzeniem: „Brzmi to nierealnie i z naukowego punktu widzenia wydaje się niemożliwe, ale wydarzyło się naprawdę”. W ten sposób można uzasadnić każdą bzdurę. Pocieszam się tym, że na szczęście nie okazało się, iż za wszystkim stoją kosmici, którzy postanowili przeprowadzić eksperyment na gatunku ludzkim. Spodobało mi się za to, że autorzy w przewrotny sposób zakpili z czytelników, którzy przez całą serię z takich czy innych powodów zamartwiali się, że to główny bohater okaże się królem. Brawo chociaż za to.
W sumie rozwiązanie tajemnicy zajmuje jakieś dwadzieścia ostatnich stron tomu piątego, czyli stosunkowo mało. Reszta w zasadzie koncentruje się na osobie Toshiyukiego Abe i jego próbach wyjścia cało z opresji i utrzymania się przy życiu oraz na reakcjach pozostałych bohaterów na jego zachowanie. Dochodzi do kolejnych makabrycznych, a przy tym groteskowych zgonów na skutek wybuchania części ciała. Autorzy naprawdę, zwłaszcza w świetle późniejszych wyjaśnień, mogli sobie darować ten motyw. Mimo wszystko seria cały czas trzyma w napięciu i tworzy atmosferę zagrożenia.
Tym razem nie mam wątpliwości, kto trafił na okładkę tomu piątego. To z pewnością główny bohater Nobuaki, malowniczo wymazany krwią i z przekrwionym okiem. Efekt daje do myślenia. Układ początkowych stron woluminu nie zmienił się. Na rozkładówkę tym razem trafiła Ria. Bohaterka nie wiadomo czemu leży naga, ale nie zostały pokazane żadne pikantne szczegóły. Autorzy stwierdzili, że przyda się trochę fanserwisu na osłodę? Na końcu nie ma tradycyjnego negatywu „zdjęcia” klasowego, znalazł się tam za to dodatek w postaci wstępnych szkiców najważniejszych postaci.
Po lekturze piątego tomu mam mieszane uczucia co do całej serii, którym postaram się dać wyraz w recenzji głównej. Jednak na proste pytanie, czy było warto, odpowiem, że w sumie tak.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | J.P.Fantastica | 2.2016 |
2 | Tom 2 | J.P.Fantastica | 6.2016 |
3 | Tom 3 | J.P.Fantastica | 9.2016 |
4 | Tom 4 | J.P.Fantastica | 12.2016 |
5 | Tom 5 | J.P.Fantastica | 3.2017 |