Tanuki-Manga

Suzume ma złamane serce. Ucieka więc tam, gdzie będzie się czuć bezpiecznie – do domu, do mamy (która akurat przypadkiem jakiś czas temu wróciła, cóż za szczęśliwy, w całym tym nieszczęściu, zbieg okoliczności), co jest całkowicie naturalnym odruchem. Zaniepokojeni przyjaciele (oraz wujek) nie pozwalają jej dołować się zbyt długo i bez zapowiedzi przyjeżdżają do jej rodzinnego domu. Na szczęście pani Yosano jest gościnna, a dla Suzume wizyta ta mimo wszystko okazuje się korzystna. Cóż bowiem uleczy złamane serce skuteczniej od solidnego kobiecego wsparcia (wliczając w to plany pobicia byłego obiektu uczuć metalową pałką) oraz… poczucia, że jest inny mężczyzna, któremu na nas bardzo zależy?

Tomik ósmy skupia się na Suzume oraz jej radzeniu sobie z pierwszym zawodem miłosnym. Malutki fragment fabuły dostaje też Yuyuka – co prawda jest to straszna klisza, ale powolutku pcha jej własny, całkiem uroczy wątek do przodu. Szczerze mówiąc, jestem dość ciekawa, co będzie dalej – niby Shishio jest już na przegranej pozycji, ale zostały jeszcze cztery tomy, więc istnieje możliwość, że egoistyczny jak zawsze Naczelny Buc Gwiazdy spadającej za dnia spróbuje jeszcze coś namieszać.

Obwoluta tomiku ósmego jest analogiczna do poprzedniej zarówno pod względem kompozycji (tym razem widnieją na niej jednak Suzume i Yuyuka), jak i tragicznego doboru barw w tle. Pomijając to nieszczęsne tło, dziewczęta prezentują się ładnie, chociaż coś dziwnego dzieje się z ich szyjami (zwłaszcza z szyją Suzume). Na szczęście w następnym tomie Mika Yamamori daruje już sobie rysowanie postaci pod dziwnym kątem i okładka będzie całkiem urocza. Dodatków w tym tomie nie ma niestety żadnych, poza nudnymi wynurzeniami mangaczki, reklamą sklepiku Waneko i przypisami (to chyba mój ulubiony fragment mangi, zawsze dowiaduję się stamtąd czegoś nowego).