Gwiazda spadająca za dnia
Recenzja
Dając dowód skrajnego egoizmu i niedojrzałości emocjonalnej, Shishio wyznaje Suzume, że ją kocha. Tak, właśnie teraz, kiedy dziewczyna weszła w nowy, poważny związek z Mamurą. Ugh, nie cierpię tego kolesia! Na szczęście Suzume wykazuje sporo rozsądku i zwyczajnie nie chce już słuchać swojego byłego ukochanego ani w ogóle mieć z nim do czynienia. Zbliża się jednak szkolne święto sportu, a pan Shishio wpada na kolejny genialny pomysł: pobiegnie w sztafecie w zastępstwie kontuzjowanego wuefisty i jeśli wygra z drużyną Mamury, nie odpuści sobie Suzume, zawalczy o nią i, cytuję, „zdobędzie”. Nawet podwójny facepalm to za mało, aby akuratnie na to zareagować.
Na pocieszenie możemy poobserwować dalszy rozwój uroczego wątku romantycznego Yuyuki – tym razem dostaje on aż kilkanaście stron. W tomiku jedenastym znajdują się też dwa rozdziały dodatkowe. Jeden opowiada o wizycie w mieście kolegi z rodzinnego miasta Suzume, jak się okazuje, zakochanego w niej na swój dziwaczny, poczciwy sposób. Drugi rozdział to efekt współpracy Miki Yamamori i mangowego duetu Suu Morishita, autorek m.in. Hibi Chouchou. Historyjka jest dość abstrakcyjna, a sprowadza się do tego, że główne bohaterki lądują w liceum i ogólnie świecie tej drugiej. Może gdybym znała obydwa tytuły, doceniłabym dowcip, ale nie znam.
Swoją drogą, autorki Hibi Chouchou podarowały Yamamori ilustrację przedstawiającą głównych bohaterów Gwiazdy spadającej za dnia (s. 136). Piękny gest, ale po raz kolejny jestem naprawdę wdzięczna losowi, że Gwiazdy… nie rysuje nikt inny. Suu Morishita były chyba świadome, że Shishio wyszedł im równie gówniarsko co Mamura, więc włożyły mu papierosa w gębę, aby nie było wątpliwości, że to dorosły. Z innych małych bonusików rysowniczych można wspomnieć o dolnym kadrze na s. 142, gdzie znajduje się reklama marki earth music&ecology, której ciuchy inspirowane Suzume i Yuyuką możemy podziwiać na ilustracji poprzedzającej rozdział drugi.
Przyznam szczerze, że niecierpliwie czekałam, kiedy dostanę do swoich łapek tom jedenasty, gdyż ma on moim zdaniem najładniejszą i najlepszą kompozycyjnie ilustrację na obwolucie. Jest coś bardzo wdzięcznego i klasycznego, ale z pazurem, w połączeniu ciemnego soczystego różu z szarością. Jeśli chodzi o jakość polskiego wydania, to jest niewiele rzeczy, co do których mam uwagi. Druk jak zwykle jest wyraźny, ale nie przebija, a przetłumaczone zostały nawet najbardziej banalne ogłoszenia wiszące na drzwiach w dalekim tle. Niestety, nie obyło się bez błędów. Po pierwsze, mam wrażenie, że w znajdujących się tuż przed pierwszym rozdziałem dodatkowym wynurzeniach mangaczki zatytułowanych „Plotki i ploteczki” źle podpisano drugi obrazek. Zdublował się podpis o Momoko Koudzie, a tymczasem pani wyglądająca jak „śliczna sekretarka” to Masako Shitara, autorka Gyaru Japon (i, ciekawostka, Osomatsu‑san). Po drugie, wrócił ten koszmarny błąd, za który zwykle mam ochotę mordować bez litości. Na s. 136 pojawia się wyraz „także” oznaczający jednakowoż „tak więc” i powinien on zostać zapisany rozdzielnie, czemu swego czasu poświęciłam prawie cały akapit w recenzji tomu trzeciego. Doprawdy, droga korekto i redakcjo Gwiazdy…, zawiodłam się i jest mi smutno. Bardzo.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 4.2016 |
2 | Tom 2 | Waneko | 6.2016 |
3 | Tom 3 | Waneko | 8.2016 |
4 | Tom 4 | Waneko | 10.2016 |
5 | Tom 5 | Waneko | 12.2016 |
6 | Tom 6 | Waneko | 2.2017 |
7 | Tom 7 | Waneko | 4.2017 |
8 | Tom 8 | Waneko | 6.2017 |
9 | Tom 9 | Waneko | 8.2017 |
10 | Tom 10 | Waneko | 10.2017 |
11 | Tom 11 | Waneko | 12.2017 |
12 | Tom 12 | Waneko | 2.2018 |