Monster Musume
Recenzja
Po wydarzeniach z ostatnich rozdziałów tomiku dziewiątego Potworny Regiment zostaje zawieszony w obowiązkach. Jest pewną ironią, że przy wszystkim, co dziewczyny wyprawiały, w tym konkretnym przypadku akurat zostały klasycznie wrobione przez Lalę. Niemniej nie wydaje się, by którakolwiek z nich narzekała. Jednak kiedy Kurosu przychodzi z wyjaśnieniem i przeprosinami, cała czwórka postanawia skorzystać ze sposobności. W rezultacie nasz bohater musi spędzić po jednym dniu z każdą członkinią oddziału POR.
Po takim wprowadzeniu łatwo przewidzieć, co będzie treścią całego tomiku, nieprawdaż? Zaskoczenia nie ma, acz przyznać trzeba, że autor się postarał, aby kolejne historyjki różniły się od siebie, będąc zarazem jednakowo zabawne. Zaczyna się od Zombiny, która na miejsce randki wybrała port. Skąd takie osobliwe miejsce? Otóż do Japonii przybywa pewna osoba, której stosunki z Zombiną najlepiej określić fanfikowym zwrotem „frenemies”. Oznacza to nie tylko pojawienie się kolejnej potworzycy w obsadzie, ale także dość szaloną walkę, w którą, chcąc nie chcąc, wplątany zostaje także Kurosu. Ten fragment jest zdecydowanie najbardziej dynamicznym epizodem tego tomu, a także, co ciekawe, relatywnie mniej fanserwiśnym, przynajmniej na tle większości mangi. Podoba mi się ponadto pomysł na nową postać, nawiązujący do kultury azjatyckiej i będący ciekawym kontrapunktem właśnie dla Zombiny. Autorowi udało się też całkiem zgrabnie nakreślić dynamikę relacji między tymi dwiema bohaterkami, co sprawia, że Kurosu jest tam niejako na przyczepkę.
Drugi rozdział należy do Doppel, choć przez jego kadry przewija się spora liczba innych postaci. Tym razem zadaniem Kurosu będzie pomagać psotnej doppelgangerce w figlach. W rozdziale tym jest bez wątpienia najwięcej humoru, przy czym niektóre gagi (jak np. ten z udziałem Draco usiłującej przeprosić Mię) są naprawdę udane. Swoja drogą, smoczyca‑lesbijka ma w tym tomiku pecha. Raczej nie była szczególnie lubianą postacią, ale to, co ją tu spotyka, może sprawić, że czytelnik będzie jej współczuł. Powraca też kilka innych bohaterek, przy czym są to głównie te, które migały na drugim i trzecim planie. Co ciekawe, pojawia się także, jak rzadko kiedy w tej mandze, męski przedstawiciel Legendariae – na dodatek taki, którego już mieliśmy okazję spotkać. Nie przypominacie sobie? Nic w sumie dziwnego…
Trzeci epizod, w którym Kurosu wybiera się do lasu, na piknik z Dionizją, jest bez dwóch zdań najspokojniejszy – i chyba najbardziej skupiony na kwestiach fanserwiśnych, w dużej mierze za sprawą nader hojnie obdarzonej (nawet jak na tę serię) przez naturę bohaterki. Tu także pojawiają się dwie dawno niewidziane postacie z drugiego planu. Wreszcie czwarty odcinek poświęcony jest Bystroczce oraz jej próbom pokonania nieśmiałości. Po kilku mniej lub bardziej zwariowanych pomysłach ostatecznie Kurosu postanawia zabrać ją na festiwal. Ten fragment jest chyba najbardziej „normalny” ze wszystkich, bo skupia się na problemach bohaterki i odrzuceniu, jakie powoduje jej osobliwy wygląd.
Dziesiąty tomik zdaje się potwierdzać, że autor dobrze się czuje w przyjętej konwencji i nie bardzo ma ochotę iść naprzód. W efekcie Monster Musume zbliża się do starszych wiekiem komedii romantycznych, gdzie autorzy po prostu tworzyli kolejne postacie i kolejne zwariowane sytuacje, niespecjalnie kłopocząc się przy tym rozwojem fabuły (jak np. lubiła to robić Rumiko Takahashi). Trzeba przyznać, że Okayado dobrze rozumie, co w takich przypadkach jest najważniejsze. Dlatego też manga pozostaje niezmiennie zabawna, humor jest na pewno jedną z jej najmocniejszych stron. Postacie wciąż dają się lubić. Z tymi nowo wprowadzanymi bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej, ale akurat w tym tomiku jest dobrze. Problemem pozostają tylko relacje pomiędzy bohaterem a resztą obsady – bo trudno aktualnie mówić o szansach na jakikolwiek postęp. Każdy krok uczyniony naprzód stwarza ryzyko powstania pełnowymiarowego związku, a to by mogło oznaczać koniec zabawy.
Okładka niestety wypada moim zdaniem słabiej od poprzednich, jakoś mniej cieszy oko niż tamte. Nie chodzi tu nawet o dobór postaci, bo na grafice umieszczonej na ostatniej stronie obwoluty panie z POR wyglądają o wiele lepiej. Po prostu kompozycja graficzna tu jakoś nie pasuje, może to kwestia upchnięcia zbyt wielu postaci na zbyt małej przestrzeni? Pod obwolutą znajdziemy znowu kilka rysunkowych żartów autora, a także dodatek lingwistyczny poświęcony pochodzeniu imion niektórych z nowszych postaci. Jak już przy dodatkach jesteśmy – tradycyjnie kilka pierwszych stron to kolorowa i fanserwiśna miniopowiastka, zaś w końcówce dostajemy dwie krótkie humoreski, z których jedna jest kpiną z yaoistek.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Osiem Macek (Studio JG) | 8.2015 |
2 | Tom 2 | Osiem Macek (Studio JG) | 10.2015 |
3 | Tom 3 | Osiem Macek (Studio JG) | 1.2016 |
4 | Tom 4 | Osiem Macek (Studio JG) | 3.2016 |
5 | Tom 5 | Osiem Macek (Studio JG) | 6.2016 |
6 | Tom 6 | Osiem Macek (Studio JG) | 8.2016 |
7 | Tom 7 | Osiem Macek (Studio JG) | 11.2016 |
8 | Tom 8 | Osiem Macek (Studio JG) | 2.2017 |
9 | Tom 9 | Osiem Macek (Studio JG) | 3.2017 |
10 | Tom 10 | Osiem Macek (Studio JG) | 1.2018 |
11 | Tom 11 | Osiem Macek (Studio JG) | 5.2018 |
12 | Tom 12 | Osiem Macek (Studio JG) | 10.2018 |
13 | Tom 13 | Osiem Macek (Studio JG) | 1.2019 |
14 | Tom 14 | Osiem Macek (Studio JG) | 6.2019 |
15 | Tom 15 | Osiem Macek (Studio JG) | 5.2020 |
16 | Tom 16 | Osiem Macek (Studio JG) | 3.2022 |