Manga
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 6/10 | kreska: 7/10 |
fabuła: 6/10 |
Ocena czytelników
Recenzje tomików
Top 10
Miłosne cierpienia umarłych
- Lovesick Dead
- Shibito no Koiwazurai
- 死びとの恋わずらい
Czy pytanie przypadkowego przychodnia o ważne sprawy to dobry pomysł? Mroczna historia o „ulicznych wróżbach” i ich konsekwencjach oraz kilka krótszych opowieści Junjiego Itou.
Recenzja / Opis
Kazik Staszewski śpiewał kiedyś, że „Artysta głodny to artysta płodny”. Idąc tym tokiem rozumowania, można przyjąć, że Junji Itou, mimo intratnego, bądź co bądź, zawodu dentysty, musiał być osobą o sporym apetycie, bo tworzył dużo. Oczywiście, w takich sytuacjach zawsze pojawia się pytanie, czy ilość przechodzi w jakość. Zbiorek Miłosne cierpienia umarłych może stanowić niezłą podstawę do takich rozważań.
Trzonem tego tomu jest dłuższa historia tytułowa. Opowiada ona o zasnutym mgłą, nieco onirycznym mieście Nazumi, w którym panuje osobliwa tradycja „wróżb ulicznych”. Polega ona na zadaniu pytania pierwszej napotkanej osobie, a otrzymana odpowiedź ma określać przyszłość. Miejscami można odnieść wrażenie, że mieszkańcy Nazumi popadli wręcz w manię wróżenia, gdyż w zaułkach roi się od chętnych do uzyskania odpowiedzi. I właśnie do Nazumi przyjeżdża Ryuusuke, nastolatek, którego rodzina wyprowadziła się stamtąd kilka ładnych lat temu, a teraz musi wrócić. Dla chłopaka oznacza to nie tylko wyrwanie ze szkolnego środowiska, w którym dorastał, ale także konieczność zmierzenia się z koszmarami z dzieciństwa. Koszmary te nieodłącznie wiążą się z tradycją wróżb. Toteż gdy Ryuusuke pojawia się ponownie w szkole i budzi zainteresowanie dwójki dziewczyn, jedna z nich postanawia skorzystać z ulicznego przepowiadania przyszłości, aby dowiedzieć się, czy ma u nowego kolegi jakieś szanse. Tym samym nie tylko przywołuje bolesne wspomnienia Ryuusuke, ale uruchamia cały ciąg tragicznych wydarzeń, które otwierają nowy, krwawy epizod w dziejach Nazumi.
Miłosne cierpienia umarłych mają wszystkie zalety i wady opowieści autorstwa Junjiego Itou. Zaczynają się ciekawie, pomysł jest niebanalny, klimat stopniowo się pogłębia, zaś autor całkiem umiejętnie buduje nastrój osaczenia i psychozy, korzystając ze sprawdzonych narzędzi. Pamiętając o tym, że komiks jest bodaj najmniej wdzięcznym z mediów, jeśli idzie o horror, trzeba przyznać, że Itou radzi sobie naprawdę nieźle – w każdym razie do pewnego momentu. Bo gdzieś tak w dwóch trzecich tej opowieści ujawnia się to, czego u tego autora nie lubię, czyli kłopot z zakończeniem sprawnie rozpoczętej historii. Junji Itou miewa z tym trudności często, a i tu niestety nie obeszło się bez zgrzytów. Aczkolwiek przyznać muszę, że przynajmniej w przypadku Miłosnych cierpień umarłych fabuła zostaje ostatecznie zamknięta, a nie pozostawiona otwarta, jak w wielu innych mangach tego autora.
Stosunkowo nieliczna obsada opowieści nie daje autorowi szerszego pola do popisu, jeśli chodzi o bogate relacje międzyludzkie. Tym, co może się natomiast podobać, jest pokazanie postaci stopniowo tracących zmysły i popadających w obłęd. O ile miejscami mamy do czynienia z nieco tanimi i ogranymi chwytami polegającymi na zmianie wizerunku wariującej osoby, tak najlepiej wypadają te sceny, gdzie szaleństwo nie jest widoczne na pierwszy rzut oka i uderza nagle, za to z intensywnością, która może zaskoczyć czytelnika. Powiedziałbym, że to są właśnie najlepsze fragmenty tej opowieści. Itou dawkuje makabrę stopniowo, początkowo raczej na niej oszczędzając, a większą jej porcję fundując dopiero w finałowych rozdziałach. Podsumowując, można uznać Miłosne cierpienia umarłych za przyzwoitą, ale daleką od czołówki historię tego autora. Miłośnicy jego twórczości nie powinni być jednak rozczarowani.
Dwuczęściowe Przedziwne rodzeństwo Hikizurich, opowiadające o perypetiach żyjącego samotnie, licznego rodzeństwa dziwaków, było dla mnie niespodzianką. Itou przejawiał już tendencje do czarnej komedii (vide Souichi i jego głupie klątwy), niemniej muszę przyznać, że dwie opowiastki o rodzeństwie dziwaków to bodaj pierwsza ze śmiesznych opowieści, która mu naprawdę wyszła. Może dlatego, że humor nie jest tu nachalny i oczywisty, stanowi bardziej pointę niż otoczkę i w pierwszej chwili czytelnik może pomyśleć, iż ma do czynienia z normalnymi opowieściami grozy tego autora. Dlatego też śmiało określić można te dwie historyjki jako mocne elementy tego tomu, szczególnie pierwsza z nich wypada bardzo dobrze, pokazując jednocześnie, że Itou najlepiej chyba czuje się w takich komiksowych nowelkach, gdzie całość opiera się na jednym błyskotliwym pomyśle, bez konieczności rozmieniania go na drobne.
Potwierdza to niejako kolejna historia, pod tytułem Tam, gdzie mieszka ból fantomowy. W moim odczuciu jest to Junji Itou w swoim klasycznym stylu. Główny bohater podejmuje pracę u zamożnego, acz cokolwiek ekscentrycznego człowieka, mieszkającego w wielkim domu, którego okna zamurowano, a drzwi są wiecznie zamknięte. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest osobliwa choroba, na którą cierpi syn właściciela, objawiająca się w bólach, dokuczających mu fizycznie, acz mających swoje źródła w określonych punktach domu. Główny bohater dołącza do grona ludzi, którzy biegają po terenie posiadłości i uśmierzają ból chłopaka. Jednak praca ma pewien skutek uboczny… Historyjka jest krótka, zwięzła i dość ciekawa, w sam raz jako krótka opowiastka grozy, jedna z takich, które Itou wychodzą zdecydowanie najlepiej.
Natomiast Żebra przekonały mnie już w nieco mniejszym stopniu. Podejrzewam, że główną rolę odgrywa tu przewidywalność. Główna bohaterka ma kompleks z powodu braku talii. Poddaje się więc zabiegowi usunięcia części żeber, aby zyskać na wyglądzie i nie wypadać źle na tle swojej przyjaciółki. Okazuje się jednak, że tamta niedługo po staniu się pięknością o talii osy zaczęła cierpieć na swego rodzaju chorobę, objawiająca się bólem wywoływanym przez dochodzącą z nieznanego miejsca muzykę. Teraz te objawy zaczynają dotyczyć także i protagonistki. A co jest przyczyną? Niestety, tutaj Itou poszedł mocno na skróty i zamiast próbować przynajmniej zaskoczyć czymś czytelnika, zafundował historyjkę nieodmiennie kojarzącą się z zapychaczem wolnego miejsca.
Króciutkie, kilkustronicowe zaledwie Wspomnienie o prawdziwej kupie to jedna z tych miniaturowych opowieści Itou, z którymi diabli wiedzą, co począć. Prawdę mówiąc, nie wiem, czy to jakieś autobiograficzne wtręty, czy też po prostu rysowane na szybko zapychacze miejsca. Wolę je zbyć milczeniem i nie inaczej zrobię tutaj.
Podsumowując zatem, Miłosne cierpienia umarłych to przyzwoity przeciętniak, który raczej nie podzieli sławy najlepszych dzieł Itou, takich jak Tomie czy Gyo, ale też nie rozczaruje tak jak Souichi…. Ma kilka udanych fragmentów, ma też kilka wyraźnie słabszych. Na korzyść przemawia fakt, że mamy tu aż sześć opowieści, z czego jedną dłuższą, dwie połączone jednym wątkiem, dwie krótkie i jedną miniaturową. Najlepiej wypadają te środkowe, najsłabiej – ostatnia. Grzechem byłoby nie wspomnieć choć kilku słów o okładce, jednej z najlepszych, jeśli chodzi o mangi tego autora wydane do tej pory nad Wisłą.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Asahi Sonorama |
Wydawca polski: | J.P.Fantastica |
Autor: | Junji Itou |
Tłumacz: | Ula Knap |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | J.P.Fantastica | 5.2016 |