Re: Zero - Życie w innym świecie od zera. Księga druga: Tydzień w posiadłości
Recenzja
Miesiące mijają, pory roku się zmieniają, a ja cyklicznie i dwutorowo śledzę historię nieszczęsnego Subaru Natsukiego. Najpierw czytając kolejne tomiki light novel, a potem przeskakując w przeszłość, by zobaczyć znane mi już z książek wydarzenia w mangowej interpretacji autorstwa niejakiego Makoto Fugetsu. Ma to pewien urok, nie powiem. A po dość ciężkawej i obfitującej w krwawe wydarzenia historii z jedenastego tomu light novel miło było odświeżyć sobie historię dla odmiany lżejszą i ze zdecydowanie radośniejszą konkluzją.
Jeśli, drodzy czytelnicy, pamiętacie jeszcze moją recenzję poprzedniego tomiku, to zarys fabularny czwartej części Tygodnia w posiadłości nie będzie dla was zaskoczeniem. Można go zresztą streścić w jednym, niezbyt rozbudowanym zdaniu: Subaru i Ram, a potem jeszcze i Rem, robią w lasach wokół posiadłości rzeź niewinnych diabląt. Koniec. Bez narażania na spoilery nieznających książek czytelników trudno w sumie powiedzieć o wydarzeniach znacząco więcej. Ograniczę się więc do stwierdzenia, że kończymy już ten, skądinąd długi, wątek, a niejako przy okazji dowiadujemy się wielu ciekawostek na temat bojowych pokojówek Roswaala. W sumie cała przedstawiona tu historia skupia się praktycznie tylko na Ram i Rem, z Subaru na dokładkę. Emilia, Roswaal i cała reszta mają w fabule rólki mniej niż epizodyczne.
Jak wspomniałem we wstępie, tym razem atmosfera opowieści jest sporo lżejsza niż w poprzednich dwóch tomach. Co prawda mnóstwo jest tu przemocy, zwłaszcza w wykonaniu Rem, a trup ściele się wyjątkowo gęsto, ale… Tym razem ofiarami padają ci faktycznie źli. Próżno szukać tu złamanych serc, zawiedzionych nadziei czy pełnych goryczy oskarżeń. Co prawda historia sióstr ma swoje mroczne i niezbyt chwalebne wątki, ale w porównaniu z tym, co było nam serwowane do tej pory… i tym, co czytelników czeka w przyszłości, to mały pikuś jest. Całość przypomina typowe przygodowe fantasy, a do głównej opowieści wkradło się nawet trochę fanserwisu w postaci błyskającej majtkami Rem. Jest też kilka smaczków dla osób, które znają już dalszą historię z wydania książkowego.
Jeśli o aspekty techniczne wydania chodzi, mamy tu do czynienia z tą samą starą śpiewką. Na obwolucie widzimy tym razem zapłakaną Rem, a z tyłu siostry w wersji dziecięcej oraz opis fabuły tomiku, pod obwolutą zaś brak jakichkolwiek niespodzianek. W środku za to mamy kilka pokolorowanych stron komiksu oraz starannie wyedytowaną, porządnie sklejoną i niesprawiającą trudności w czytaniu historię. W trakcie lektury nie rzuciły mi się w oczy żadne literówki czy inne wpadki korektorskie, poza jednym babolkiem pod sam koniec. Z drugiej strony, tym razem tyle się dzieje, że nietrudno ewentualne wpadki zwyczajnie przeoczyć podczas ścierania kapiącej z poszczególnych stron krwi.
Pozostaje mi więc na koniec powiedzieć to, co mówiłem dotychczas. Mangowa wersja Re:Zero jest wierną adaptacją książek, na których bazuje. Ci, którzy je znają, nie odnajdą w treści zasadniczo nic nowego, ale otrzymają znaną historię w ładnym, komiksowym wydaniu. Będą mogli też zobaczyć sceny i wydarzenia, które dotąd musieli kreować tylko w swojej wyobraźni. Jednak nawet takie osoby docenią pewnie dodatki, które trafiły do tego tomiku mangi. Tym razem nie jest to nowe opowiadanie, lecz mangowa wersja znanej z poprzedniego tomiku opowiastki o kąpieli w łaźni mieszkanek posiadłości plus bonusowa historia o poszukiwaniach majonezu. Pragnę jednak zaznaczyć, że na obwolucie tomiku próżno szukać znaczka „od lat 18”, więc choć w historii mangowej bohaterki prezentują się nagie, jak je Smok stworzył, to kobiecych sutków czytelnik tu nie znajdzie. Co swoją drogą, biorąc pod uwagę rysunki bohaterek, jest trochę kuriozalne, ale cóż…
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 6.2018 |
2 | Tom 2 | Waneko | 8.2018 |
3 | Tom 3 | Waneko | 10.2018 |
4 | Tom 4 | Waneko | 12.2018 |
5 | Tom 5 | Waneko | 2.2019 |