twoje imię.
Recenzja
Właściwie cała recenzja drugiego tomiku mogłaby być powtórzeniem pierwszej, z bardzo drobnymi zmianami: od kwestii graficznych, przez edytorskie, po językowe. Już ilustracja na obwolucie (przecudna w kolorach) informuje nas, że na pierwszy plan wysuwa się tym razem Taki, który po nieudanej randce z Okuderą stracił nagle wszelki kontakt z Mitsuhą – to znaczy ustały „sny”, podczas których wcielali się wzajemnie w siebie i przeżywali życie tego drugiego. Po pewnym czasie zdesperowany chłopak postanawia udać się na poszukiwanie dziewczyny – za jedyny trop służą mu rysunki zapamiętanego górskiego krajobrazu z okrągłym jeziorem, ale wsparcia w tej wyprawie niespodziewanie udzielą mu Tsukasa i Okudera. Będzie mu ono potrzebne, ponieważ u celu odkryje prawdę jeszcze dziwniejszą, niż sądził… I znacznie bardziej dramatyczną.
Ponawiając zatem poprzednie stwierdzenia, muszę napisać, że ogólnie wydanie jest bardzo przyjemne dla oka: schludna kreska z bardzo drobnymi i okazjonalnymi mankamentami, napisy dobrze osadzone w dymkach i czytelne, odpowiednie tym razem marginesy wewnętrzne, cztery kolorowe strony na początku, za to paginacja praktycznie nieistniejąca (ale tak naprawdę nie byłoby jej gdzie umieścić, z uwagi na rysunki zajmujące całe strony). Kwestią rzucającą się w oczy – choć nie nazwałabym jej chyba wadą, to raczej tylko stwierdzenie faktu – jest bardzo mocne nasycenie stron tuszem: czerń jest tutaj naprawdę głęboka, a szarości gęste. Inna sprawa, że tomik wydaje się też ciemniejszy od poprzedniego, bo obu tych barw jest więcej ze względu na okoliczności, w jakich rozgrywa się akcja.
Również do przekładu, naturalnego, potocznego i żywiołowego, nie mam w zasadzie żadnych zastrzeżeń – może drobną wątpliwość co do słowa „wstydzioch” (nie żeby bardziej pasował wstydniś, bynajmniej). Trochę się czepiając, można wspomnieć o tym razem w większości nieprzetłumaczonych angielskich napisach na ekranie smartfona Takiego; za to ponownie dostajemy w przypisach informacje o japońskich napisach w tle, przetłumaczono też wszystkie pojawiające się na rysunkach, a znacznie przecież istotniejsze fragmenty książek, gazet, map, notatek. Rzuciło mi się w oczy gramatycznie nie tyle niepoprawne, ile rzadkie użycie biernika: „wysłuchać własną córkę” zamiast „własnej córki”; poza tym uwag korektorskich nie zgłaszam.
Z ostatnich już drobiazgów – tomik tym razem nie zawiera reklam wydawnictwa, za to na początku znajduje się streszczenie pierwszej części – podobnie jak notka na tylnej stronie obwoluty, jest ono nie tylko poprawne językowo, ale i bardzo sensownie sformułowane. Również tak jak poprzednio, w samej treści znajdziemy kilka mniej ważnych scen czy rozwiązań, których nie było w filmie – to zawsze jest miły smaczek.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 12.2017 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 2.2018 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 4.2018 |